Czy prawo jazdy dla 17-latków to dobre rozwiązanie? Eksperci zabrali głos

2024-10-30 17:40 aktualizacja: 2024-10-31, 12:15
Nauka jazdy (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Michał Walczak
Nauka jazdy (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Michał Walczak
Takie rozwiązanie ma sens, pod warunkiem, że wydłużony zostanie proces szkolenia kierowców - ocenił w rozmowie z PAP szef Instytutu Transportu Samochodowego prof. Marcin Ślęzak. Ekspert odniósł się do propozycji obniżenia minimalnej granicy wieku do uzyskania prawa jazdy kat. B.

Jedna z propozycji resortu infrastruktury, która ma poprawić bezpieczeństwo na drodze zakłada obniżenie minimalnej granicy wieku do uzyskania prawa jazdy kat. B. Mógłby je uzyskać 17-latek, który uzyskałby pisemną zgodę rodziców lub opiekunów. Taki młody kierowca korzystałby z uprawnień wyłącznie pod okiem doświadczonego kierowcy nadzorującego jazdę z siedzenia pasażera.

Szef ITS prof. Ślęzak, odnosząc się do tej propozycji zaznaczył, że takie rozwiązanie ma sens, pod warunkiem, że wydłużony zostanie proces szkolenia kierowców.

"Jeżeli kandydat na kierowcę będzie mógł przystąpić wcześniej do szkolenia, do egzaminu na prawo jazdy, ale wprowadzimy do tego dodatkowe elementy, jak jazda z osobą towarzyszącą, a po uzyskaniu prawa jazdy, prawo jazdy na próbę, czyli wprowadzimy pewne ograniczenia dla takiego młodego uczestnika ruchu drogowego, efekt na pewno będzie na plus.

Ekspert zaznaczył, że badania naukowe pokazują, że im więcej przebywamy w ruchu rzeczywistym, tym więcej się uczymy. Jednocześnie wskazał, że osoba towarzysząca młodemu kierowcy nie może być osobą przypadkową.

"To powinna być osoba, która ma prawo jazdy przez dłuższy czas, najlepiej, żeby to był członek rodziny, bo to też siłą rzeczy powstrzymuje niedoświadczonego kierowcę od zachowań ryzykownych" - ocenił Ślęzak.

Zapytany o to, czy propozycja oparta na rozwiązaniach m.in. ze Skandynawii zadziała w Polsce, zaznaczył, że także "mentalność ma znaczenie". "Zresztą widać, jak zachowujemy się w innych krajach, gdzie ludzie są już przyzwyczajeni do ograniczeń, do większej liczby fotoradarów. Przekraczając granicę zachowujemy się właściwie i jeździmy zgodnie z przepisami. Dostosowujemy się do kultury na drodze, która tam panuje, a ta kultura oczywiście jest budowana latami poprzez edukację, budowę świadomości, ale też poprzez nieuchronność kary" - zaznaczył szef ITS i zaznaczył, że dopóki nie będziemy mieli pewności, że za każde złamanie przepisu spotka nas nieuchronna kara, dopóty będziemy to robić.

Pozytywny wpływ wczesnej nauki jazdy

Kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS Maria Dąbrowska-Loranc zapytana o to, jak obniżenie wieku, od którego można będzie uzyskać prawo jazdy może wpłynąć na bezpieczeństwo zaznaczyła, że ITS od lat postuluje zmiany w polskim systemie szkolenia kierowców. "Nie ulega wątpliwości, że pozytywnym aspektem jest zaczynanie nauki jak najwcześniej. "W tej chwili mówi się o wieku 17 lat i jeśli w tym właśnie wieku osoba taka będzie mogła rozpocząć naukę, to nie widzimy przeciwwskazań" - powiedziała.

"Mamy świadomość, że zaproponowana zmiana przepisów dotycząca możliwości rozpoczęcia nauki jazdy w wieku 17 lat budzi wiele emocji i dyskusji. Z jednej strony, istnieje argument, że młodzi ludzie są coraz bardziej dojrzali i odpowiedzialni, z drugiej zaś, wcześniejsze rozpoczęcie nauki jazdy może przyczynić się do lepszego przygotowania ich do samodzielnej jazdy" - dodała.

Dąbrowska-Loranc zwróciła uwagę, że wprowadzenie osoby towarzyszącej powinno się odbywać już na etapie nauki. "Myślę tutaj o przygotowanych ośrodkach szkolenia kierowców, które będą sprawowały nadzór nad przebiegiem całego procesu.

"To jest w końcu nauka w ramach jazdy z osobą towarzyszącą i ktoś powinien kontrolować, czy rzeczywiście ten młody kierowca nabiera odpowiednich doświadczeń, odpowiednich nawyków. Etapami rozpoznaje coraz większe zagrożenia na drodze i uczy się na nie reagować" - powiedziała.

Dopytywana o to, czy osoba towarzysząca, która będzie miała 24 lata daje gwarancje, że nauczy młodego kierowcę odpowiednich zachowań na drodze odpowiedziała, że byłaby jednak za tym, "żeby to było trochę więcej lat".

"Jazda z osobą towarzyszącą w niektórych krajach jest stosowana od wielu lat i są badania, które potwierdzają, że nauka w tym systemie daje bardzo dobre rezultaty. Sam fakt, że można zaczynać naukę wcześniej jest w porządku, ale nie uzyskiwanie prawa jazdy, ono powinno być później" - oceniła.

Jak jeżdżą młodzi kierowcy?

Nadkom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji zapytany o proponowane zmiany zaznaczył, że policja będzie mogła się odnieść do konkretnych danych dopiero po wejściu w życie przepisów.

"Na pewno trzeba zwrócić uwagę, że młodzi kierowcy, których charakteryzujemy dzisiaj na wiek 18-24 lata, są niestety najczęściej uczestniczącymi sprawcami wypadków drogowych. Mówimy tutaj o najwyższym wskaźniku liczby wypadków drogowych na 10 tys. populacji. W tej chwili ten wskaźnik wynosi 11,54. Druga najbardziej zagrożona grupa to kierowcy w wieku 25-39 lat, ale tutaj wskaźnik jest zauważalnie niższy i wynosi 7,14" - powiedział Opas. Dodał, że przyczyną 36 proc. wypadków spowodowanych przez młodych kierowców jest niedostosowanie prędkości do warunków ruchu.

"O tym, czy wiek 18 czy 17 lat będzie miał duże znaczenie, będziemy mogli mówić po przeanalizowaniu danych już po wprowadzeniu tych przepisów na podstawie chociażby rocznych danych. "Myślę, że w przypadku wielu młodych kierowców, bo to się bardzo zmienia, możemy mówić o dużej chęci do zdobywania wiedzy, doświadczenia i oni w te statystyki nam się nie wpiszą" - ocenił.

Zgodnie z propozycją MI, osoba towarzysząca 17-letniemu kierowcy będzie musiała mieć ukończone minimum 24 lata. Ponadto minimum pięcioletni staż posiadania prawa jazdy kat. B, nie będzie mogła mieć na przestrzeni tych pięciu lat zatrzymanego uprawnienia i za każdym razem musi być w pełni trzeźwa.

Rozwiązanie - jak wyjaśnił resort infrastruktury - jest wzorowane na innych państwach członkowskich UE. Funkcjonuje m.in. w Niemczech, Danii, Niderlandach, Francji, na Węgrzech, a także we Włoszech i całej Skandynawii, czyli państwach o wysokim poziomie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

W ubiegłym roku w Polsce doszło do niemal 21 tys. wypadków drogowych, w których zginęły 1893 osoby, 24 125 osób zostało rannych, a 7595 osób ciężko rannych – wynika z rządowego raportu o stanie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Pod względem liczby wypadków drogowych na milion mieszkańców Polska na tle Unii Europejskiej jest na 20. miejscu ze wskaźnikiem wynoszącym 52 ofiary śmiertelne wypadków drogowych na milion mieszkańców. Dla porównania średnia dla UE wyniosła 46 ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców. (PAP)

Autor: Marcin Chomiuk

grg/ sma/