Dawid Dziarkowski – aktor, który z humorem pokazuje na Instagramie kulisy swojego zawodu

2024-05-13 15:16 aktualizacja: 2024-05-14, 16:19
Dawid Dziarkowski Fot. PAP/Rafał Guz
Dawid Dziarkowski Fot. PAP/Rafał Guz
Co znaczy w słowniku aktorskim „odgrywać, wygrać kwestie, ograć, pogrywać, odegrać, przegrywać, dograć, zagrywać”? Aktor Dawid Dziarkowski w zabawnych, nieco ironicznych filmikach, które publikuje na na swoim profilu na Instagramie, pokazuje różne sytuacje, z którymi na co dzień spotyka się w teatrze i na planach filmowych. Poza tym Dziarkowski nie oszczędza swoich kolegów i koleżanek po fachu. Bo aktorzy potrafią też grać w życiu i tę samą zwykłą kawę zamówić na wiele sposobów: dramatycznie, refleksyjnie, na wesoło, itd.

„Filmy na Instagramie robię od ponad roku i myślę, że na pewno mają jakiś wpływ na moją karierę, choć oczywiście trudno stwierdzić, w jakim stopniu przekładają się na ilość propozycji aktorskich, które do mnie spływają. Ale ostatnio dostaję ich coraz więcej” – mówi PAP Life Dawid Dziarkowski. Obecnie jego profil obserwuje ponad 34 000 osób. „Pierwszych kilka filmów przyniosło mi największe wzrosty liczby obserwujących. Ciągle to się rozwija i ciągle dochodzą nowe osoby. Czasem bardzo znane, które mają bardzo dużo obserwujących. One mnie udostępniają i to jest dla mnie miłe, pomaga też w rozwoju mojego profilu” – opowiada ten 33-latek.

Podkreśla, że wszystko, co pokazuje, to są jego własne obserwacje i doświadczenia. Nie jeden do jednego, bo nie chciałby nikogo obrażać. Nie chciałby także, żeby ktoś w filmiku zidentyfikował siebie. „Staram się w swoich etiudach - bo tak myślę o tych filmikach - opowiadać o zawodzie aktora. Ale zależy mi, żeby było to przystępne i atrakcyjne dla wszystkich. Nie jest moim nadrzędnym celem, żeby to było zabawne - tak naprawdę to jest to sprawa wtórna. Bardziej chodzi mi o to, żeby w każdej wypowiedzi było światło - nawet, jeśli nas coś smuci albo irytuje” – wyjaśnia.

Dziarkowski skończył czteroletnie Studium Aktorskie przy Teatrze Jaracza w Olsztynie, w którym później był przez 10 lat na etacie. Na tej scenie zagrał wiele głównych ról, ale w branży był praktycznie nierozpoznawalny. Uważa, że w jego przypadku problemem była szkoła, którą skończył. „Każdy ma swoją drogę i każdy ma swoją frustrację. W moim przypadku zawsze największym 'problemem' była szkoła, którą skończyłem, czyli Studium Aktorskie przy Teatrze Jaracza w Olsztynie. To jest świetna czteroletnia szkoła, ale powszechnie nie jest tak popularna i trudno się po niej przebić. Do tej pory zdarzają się osoby decyzyjne, które przez to nie chcą dać szansy na zdjęciach próbnych, tak samo dyrektorzy różnych teatrów. Na szczęście to się zmienia” – mówi.

Dziarkowski przyznaje, że momentami miał dość aktorstwa: „Bywałem sfrustrowany tym zawodem. Momentami dosłownie ręce opadają, gdy człowiek na to wszystko patrzy. Ale z drugiej strony, nie wyobrażam sobie nie wykonywać tego zawodu, bo wiem, że to potrafię i tylko to robiłem. Nigdy nie zarobiłem ani złotówki poza aktorstwem. Przez 10 lat byłem na etacie w Teatrze w Olsztynie. Zagrałem też główną role w serialu Bodo Koxa +Ludzie i bogowie+, w którym na castingu było 600 osób i to ja dostałem tę rolę. Też dotykają mnie takie wspaniałe momenty. Dlatego cieszę się, że prowadzę ten profil, bo doświadczyłem różnych stanów w tym zawodzie. Miałem swoje pięć minut, ale też było tak, że telefon milczał przez rok” – przyznaje.

Ciągle jest nas, aktorów za dużo w stosunku do ról, które są do zagrania. Dlatego nie możemy pokazać tego wszystkiego, co potrafimy. A chcielibyśmy grać, a nie zajmować się walką o to, żeby grać. Ale nawet jeśli dochodzimy do jakiegoś wymarzonego etapu, to wystarcza nam to na krótką chwilę. Myślę, że największa frustracja wynika z nienasycenia tym zawodem. Myślę, że jestem niezłym aktorem, zrobiłem naprawdę dużo, a ciągle chcę więcej” – stwierdza.

Dziarkowski zwraca uwagę, że dziś zawód aktora wygląda inaczej niż kilkanaście, czy nawet jeszcze kilka lat temu. I są różne drogi, żeby zostać zauważonym i zawalczyć o swoją karierę. „Dziś mamy media społecznościowe i ja taką drogę zdecydowałem się obrać. Dlaczego? Żeby być bardziej rozpoznawalnym i być w grze. Żeby pracować nie tylko na etacie w teatrze, ale robić różne możliwe rzeczy, które są dostępne w tym zawodzie”.

I dodaje: „Aktor w pewnym sensie staje się panem swojego losu. Właśnie teraz w mediach społecznościowych, kiedy jest na przykład reklamą samą w sobie, tzn. reklamuje produkty i zarabia niezłe pieniądze, albo decyduje się tego nie robić. On wybiera jak chce budować swoją markę osobistą. Dostaję propozycje współprac, ale na razie tego nie robię, bo nie chcę i nie potrzebuję. Nie chcę na swoim profilu co chwila chodzić z suszarką albo ostrzyć noży, bo dziś chyba jeszcze nie mogę sobie na to pozwolić. Natomiast jak coś przyjdzie bardzo dużego, to dlaczego nie”.

W jakie projekty jest obecnie zaangażowany? W tym momencie jestem w trakcie prób do spektaklu 'Celebryci', który najprawdopodobniej jesienią będzie miał premierę. Ostatnio zagrałem w serialu 'Dewajtis', jestem na stałe w 'Pierwszej miłości'. Debiutowałem w Teatrze Telewizji, dogrywam spektakle w Teatrze Jaracza w Olsztynie. Jest jeszcze kilka innych projektów teatralnych, czy tych przed kamerą, o których nie mogę w tej chwili mówić lub są jeszcze na wczesnym etapie. Dobrze jest też dostać 2-3 dobre dni zdjęciowe, gdy ktoś wie, że może mnie wykorzystać do fajnego epizodu, niekoniecznie do głównej roli” – mówi. Choć nie ukrywa, że to drugie jest jego głównym celem. (PAP Life)

Autorka: Iza Komendołowicz

kh/

TEMATY: