Debata dot. projektów aborcyjnych w Sejmie. Żukowska: Polska jedynym państwem europejskim, gdzie zaostrzono przepisy aborcyjne

2024-04-11 14:52 aktualizacja: 2024-04-12, 07:38
Anna Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska na sali obrad Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Radek Pietruszka
Anna Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska na sali obrad Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Radek Pietruszka
Polska jest jedynym państwem europejskim, w którym doszło do zaostrzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży. To jest coś, co stawia nas w ogonie Europy i świata - powiedziała w Sejmie Anna Maria Żukowska z Lewicy, która prezentowała projekt dotyczący zmian w Kodeksie karnym.

Przed godziną 13.00 w Sejmie rozpoczęła się debata nad czterema projektami ustaw zmieniającymi prawo antyaborcyjne. Dwa z nich złożyła Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga.

Jako pierwsza na mównicę wyszła Anna Maria Żukowska z Lewicy, która prezentowała projekt nowelizacji Kodeksu karnego, złożony w Sejmie w listopadzie 2023 r. Projekt dotyczy częściowej depenalizacji czynów związanych z terminacją ciąży: całkowitego wyłączenia przestępczości przerywania ciąży do 12. tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.

"Dlaczego kobiety przerywają ciąże? Bo chcą, bo to jest ich decyzja, która dotyczy ich ciała. Płodu nie da się przeszczepić do innego ciała" - mówiła Żukowska.

Podkreśliła, że to kobieta decyduje o ciąży i ponosi wszelkie konsekwencje związane z ciążą, zarówno tą, która przebiega pomyślnie, jak i w trakcie której może się coś wydarzyć. "Za każdym razem ta ciąża obciąża organizm kobiety. To jej organy pracują na rzecz płodu. To ona może przeżywać różne stany emocjonalne związane z ciążą" - mówiła.

Zaznaczyła, że 9 tys. kobiet przerwało ciążę w Polsce w ostatnim miesiącu. "Przerwanie ciąży nie jest czynem zabronionym w Polsce. Jest dozwolone. Jest legalne. Ale paradoksem polskiego prawa jest to, że pomoc w czynie, który nie jest zabroniony, jest karana trzema latami bezwzględnego pozbawienia wolności. To jest bardzo surowa kara" - podkreśliła Żukowska.

Zaznaczyła, że to kara dla "kochającego męża, partnera, dla matki, dla siostry, dla przyjaciółki, która chce służyć radą, która chce służyć pomocą i kupuje tabletki, którymi ciąże się teraz współcześnie najpowszechniej usuwa". "To jest absolutny paradoks, skandal i rzecz niedopuszczalna. To jest coś, co musimy zmienić, już teraz natychmiast" - powiedziała Żukowska.

Dodała, że Polska jest jedynym krajem europejskim, w którym doszło do zaostrzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży. "To jest coś, co stawia nas w ogonie Europy, ale i świata (...) My się cofamy do wieków, w których rzeczywiście kobiety nie miały żadnej pomocy" - powiedziała.

Posłanka z partii Razem Dorota Olko podkreśliła z kolei, że projekt Lewicy zapewni elementarne poczucie bezpieczeństwa kobietom i tym, którzy im pomagają. "To jest propozycja kompromisu, wyciągnięcia ręki do bardziej konserwatywnej strony tej sali" - mówiła Olko.

Wielichowska: projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie przywraca kobietom wolność i godność 

Prawo do decydowania o sobie, o swoim ciele, jest fundamentalne. Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie przywraca kobietom wolność wyboru, godność i podmiotowość - mówiła w Sejmie Monika Wielichowska z KO.

Wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska prezentowała projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, złożony przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.

Zdaniem wicemarszałkini kobiety w Polsce nadal uwięzione są "w strachu, przymusie i zakazach", skazane na podziemie aborcyjne i pomoc organizacji pozarządowych. "Politycy zabrali kobietom wolność" - powiedziała.

Wielichowska podkreśliła, że świadome rodzicielstwo polega na swobodnym decydowaniu o posiadaniu dzieci i ich liczbie, a także możliwości stosowania środków zapobiegania i przerywania ciąży.

Według Wielichowskiej twierdzenie, że zakaz aborcji rozwiązuje problem niechcianych ciąż, jest hipokryzją. "Aborcja była, jest i będzie; podziemie aborcyjne było, jest i będzie" - oceniła.

Podkreśliła, że "prawo do decydowania o sobie, o swoim ciele jest fundamentalne". "Ograniczanie tego prawa jest wyrazem braku poszanowania dla godności i autonomii każdego człowieka. Nikt nikomu nie może narzucać swoich poglądów" - podkreśliła. Jej zdaniem obowiązujące prawo zmusza kobiety do heroizmu.

Podkreśliła, że projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie przywraca kobietom wolność wyboru, godność i podmiotowość.

"Aborcja musi być bezpieczna, legalna i dostępna, a kobieta musi być bezpieczna" - mówiła. 

Kotula: aborcja musi być bezpieczna, dostępna, legalna

Państwo musi zrobić wszystko, żeby aborcja była bezpieczna, dostępna, legalna i żeby odbywała się w odpowiednich warunkach. Musi zrobić także wszystko, żeby aborcja była darmowa - powiedziała w Sejmie Katarzyna Kotula (Lewica).

Wnioskodawczyni projektu Lewicy Katarzyna Kotula zwróciła uwagę, że "sumienie" to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki. "Wielu mężczyzn mówi, że w sprawie prawa kobiety do przerywania ciąży wypowie się zgodnie ze swoim sumieniem. Mam do was, drodzy koledzy, drodzy mężczyźni, ogromną prośbę: zamiast mówić o sobie, warto zacząć myśleć i mówić o kobiecie, której sprawa aborcji dotyczy. To ona jest podmiotem tej debaty, a nie politycy i nie ich sumienia" - oświadczyła Kotula.

Zaznaczyła, że projekt Lewicy oparty jest "na trosce i empatii do kobiet, które po 30 latach obowiązywania zakazu aborcji muszą w końcu odzyskać odebrane im wiele lat temu prawo do podejmowania samodzielnych decyzji ws. macierzyństwa, swojego zdrowia i życia".

Poselski projekt ustawy "o bezpiecznym przerywaniu ciąży" dotyczy zagwarantowania prawa do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerywania ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania. W określonych przypadkach także po upływie 12. tygodnia – gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, przesłanki medyczne wskazują na to, że występują nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu lub istnieje uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest następstwem czynu zabronionego. Projekt przewiduje także wprowadzenie dodatkowych regulacji w zakresie klauzuli sumienia i dekryminalizacji przerywania ciąży za zgodą osoby w ciąży oraz udzielania osobie w ciąży pomocy w jej przerwaniu.

"Jak mam dziś wytłumaczyć córce, jej koleżankom i wszystkim młodym kobietom, że jej zdrowie i życie zależy do widzimisię kilku panów w garniturach, którzy po prostu boją się panów w sutannach?" - pytała posłanka Lewicy. "Jak, będąc polityczką, wytłumaczyć tym młodym kobietom w Polsce, że państwo zamiast otoczyć je opieką i dać im wsparcie umywa ręce, udaje, że nie widzi i nie słyszy?" - dodała.

Podkreśliła, że "wniesiony przez Lewicę projekt daje kobietom prawo do aborcji - prawo, nie obowiązek". "I to kobieta, sama w swoim sumieniu musi mieć możliwość zdecydowania czy z tego prawa skorzystać, czy też nie" - powiedziała Kotula. Zaznaczyła, że "każda z kobieta jest na tyle mądra, żeby móc tę decyzję podjąć samodzielnie, bez pytania o zgodę cudzego sumienia, a prawo musi to umożliwić".

"Państwo musi zrobić wszystko, żeby aborcja była bezpieczna, dostępna, legalna i żeby odbywała się w odpowiednich warunkach. Musi zrobić także wszystko, żeby aborcja była darmowa" - oświadczyła Kotula. Zauważyła, że aborcja w ostatnich latach to zasługa grup nieformalnych i aktywistek w Polsce. Dodała, że daje się je wykonywać dzięki darowiznom z Belgii, Francji, Holandii i od prywatnych darczyńców.

Katarzyna Ueberhan (Lewica) zwróciła uwagę, że w Polsce "jedna na trzy kobiety dokonała aborcji". "Większość z tych aborcji była wykonana tabletkami" - powiedziała posłanka. "Zakaz aborcji w Polsce nie działa, a takie osoby jak ja - są tego dowodem" - podkreśliła.

Buczyńska: koniec ze zmuszaniem kobiet do heroizmu

Należy przywrócić możliwość przerywania ciąży ze względu na wadę płodu, koniec ze zmuszaniem kobiet do heroizmu - powiedziała Agnieszka Buczyńska (Polska 2050) podczas debaty nad projektami ustaw ws. aborcji. Urszula Pasławska (PSL) przekonywała, że projekt Trzeciej Drogi, jako jedyny, ma szansę na podpis prezydenta.

Projekt Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) zakłada możliwość przerywania ciąży tylko w trzech sytuacjach - gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Przedstawicielka wnioskodawców Agnieszka Buczyńska (Polska 2050) zaznaczyła, że "bezapelacyjnie należy przywrócić możliwość przerywania ciąży ze względu na wadę płodu". "Koniec ze zmuszaniem kobiet do heroizmu, koniec z lękiem przed zajściem w ciążę" - podkreśliła.

Odniosła się też do proponowanego przez Trzecią Drogę referendum. "Tego chcą Polki i Polacy, ponad 66 proc., a jest to rozwiązanie skuteczne, to jest rozwiązanie, do którego musi zastosować się prezydent" - przekonywała. Dodała, że rozwiązanie "zagwarantuje także pokój, bo to decyzja obywatelek i obywateli ma najgłębszy sens".

"Nie chcemy, aby ten temat nas dzielił, ale by był przyczynkiem do szerszej dyskusji opartej na wzajemnej trosce i empatii" - podkreśliła posłanka. "Dlatego też, jako klub Polska 2050, uważając naszą propozycję jako najskuteczniejszą, ale w duchu wartości wzajemnej troski o nasze obywatelki i obywateli, jutro w Sejmie zagłosujemy za każdym z zaproponowanych projektów" - zapewniła.

Następnie na mównicę weszła reprezentująca PSL Urszula Pasławska, która zaznaczyła, że projekt Trzeciej Drogi "skutecznie rozwiąże problem terminacji ciąży, ponieważ jako jedyny ma szansę na poparcie zarówno prawej strony i podpis prezydenta". Dodała, że "projekt ustawy przywraca rozwiązanie do (...) tzw. ustawień fabrycznych".

Zdaniem Pasławskiej, w ciągu ostatnich tygodni język dyskusji na temat aborcji był niedopuszczalny. Dodała, że "ma żal do koleżanek z Lewicy, że prawa kobiet zostały spłaszczone do kwestii tylko i wyłącznie aborcji". Argumentowała, że "życie to nie jest Instagram" i "kobieta, która zajmuje się dziećmi, pracą zawodową, a często też schorowanymi rodzicami (...), na piramidzie potrzeb aborcja nie jest tą najważniejszą potrzebą".

W jej opinii problemy, które "dzisiaj wymagają dyskusji", to m.in. ochrona zdrowia, dostęp do żłobków i luka płacowa oraz że "liczy na dobre propozycje ze strony rządu".

Zaznaczyła, że w sprawie aborcji, należy głos oddać Polakom. "Skoro 460 posłów powinno zagłosować w tej sprawie, to czy 30 mln Polaków nie jest więcej niż 460 posłów?" - pytała Pasławska.

Podkreśliła, że traktuje ustawę jako "pierwszy element w dojściu do liberalizacji prawa aborcyjnego". "Chociaż pewnie chciałabym, żeby ta ustawa wychodziła zdecydowanie dalej, to czasami marzenia trzeba szyć na miarę" - dodała.

Pod koniec lutego Trzecia Droga złożyła w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dot. aborcji. Przewiduje on, że podczas prowadzonej w szkołach edukacji o życiu seksualnym człowieka przekazywane będą również informacje o środkach antykoncepcji. Zawiera także ścieżkę postępowania po gwałcie, która powinna opierać się nie tylko na przerwaniu ciąży, ale także wsparciu psychologicznym ofiary.

Dziemianowicz-Bąk: zawsze będziemy stały po stronie kobiet

W imieniu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w imieniu Lewicy, i w imieniu kobiet z Lewicy deklaruję, że będziemy zawsze stały po stronie kobiet, niezależnie od tego, co podpowiadają nam nasze konserwatywne koleżanki lub ich konserwatywni koledzy - mówiła w Sejmie szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Odnosząc się do wystąpień posłów w sprawie tych projektów, szefowa MRPiPS oceniła, że w czwartek z mównicy sejmowej padły słowa krzywdzące i niesprawiedliwe. "Ufam, że wynikające z błędu, z braku wiedzy, a nie ze złych intencji, ale spieszę wyjaśnić, co Lewica, która stoi na czele Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, robi dla kobiet" - powiedziała Dziemianowicz-Bąk.

Szefowa MRPiPS wymieniła w tym kontekście podwyżki m.in. dla pracowników socjalnych pomocy społecznej i systemu pieczy zastępczej; tzw. rentę wdowią oraz tzw. babciowe, czyli wsparcie dla kobiet w powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim.

"Pracujemy nad wydłużeniem urlopów macierzyńskich dla mam wcześniaków, bo okoliczności, los, niesprawiedliwość, choroba ich dziecka ograbia je z szansy na nawiązanie więzi" - mówiła Dziemianowicz-Bąk.

Dodała, że żadne z tych zadań nie stoi w sprzeczności ze stawaniem po stronie kobiet, jeśli chodzi o ich prawa reprodukcyjne. "My na Lewicy upominamy się także o kobiety na rynku pracy, o kobiety pracujące np. w handlu. Nie chcemy zafundować im pracujących niedziel. Nie chcemy ich przywiązać do kas w supermarkecie" - zaznaczyła.

"My na Lewicy jesteśmy za rozdziałem Kościoła od państwa, ale doskonale znamy powiedzenie, że w piekle są specjalne miejsca dla kobiet, które nie wspierają innych kobiet. I w imieniu ministerstwa, w imieniu Lewicy i w imieniu kobiet z tej lewicy deklaruję, że będziemy zawsze stały po stronie kobiet, niezależnie od tego, co nasze konserwatywne koleżanki lub ich konserwatywni koledzy nam podpowiadają" - podkreśliła.

(PAP)

Autorzy: Aleksandra Kuźniar, Iwona Żurek, Magdalena Gronek,  Paulina Kurek, Marcin Chomiuk

jos/