Na tylnej części cokołu pomnika Tadeusza Kościuszki na Placu Lafayette'a pod Białym Domem demonstranci wymalowali czarną farbą hasło "Free Palestine" i zostawili szereg transparentów i naklejek z napisami m.in. nazywającymi izraelską operację w Gazie ludobójstwem.
Z kolei na pomniku Kazimierza Pułaskiego na placu Freedom Plaza, kilkaset metrów od Białego Domu, uczestnicy sobotniej demonstracji zostawili palestyńską flagę oraz szereg naklejek o treści m.in. "syjonizm to terroryzm" i listę ofiar bombardowań Gazy. W podobny sposób potraktowane zostały inne okoliczne pomniki, m.in. innego zagranicznego bohatera amerykańskiej wojny o niepodległość, markiza Lafayette'a, byłego prezydenta Andrew Jacksona, gen. Johna Pershinga i Jamesa McPhersona.
Opublikowane przez demonstrantów w sobotę materiały wideo pokazywały, że jeszcze w sobotę wieczorem obiekty były gęsto obklejone transparentami. Do godziny 11 czasu lokalnego w niedzielę większość z nich została jednak ściągnięta, choć na pomniku Kościuszki zostało graffiti, a Pułaskiego - flaga i naklejki. Korespondent radia RMF Paweł Żuchowski powiedział PAP, że samodzielnie usunął tabliczki pozostawione pod pomnikiem Kościuszki.
Według National Public Radio (NPR) w proteście wzięło udział "co najmniej dziesiątki tysięcy" osób i był on jedną z największych dotąd propalestyńskich demonstracji w amerykańskiej stolicy. Marsz rozpoczął się na Freedom Plaza nieopodal pomnika Pułaskiego, zaś zakończył na placu Lafayette'a przy północnym ogrodzeniu Białego Domu. Uczestnicy skandowali hasła wzywające do zawieszenia broni, a także krytykujące prezydenta Bidena za współuczestnictwo w "ludobójstwie".
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mms/