37-letni Djokovic, triumfator rekordowej liczby 24 imprez wielkoszlemowych, do tej pory nie miał na koncie mistrzostwa olimpijskiego. W 2008 roku w Pekinie wywalczył brąz.
Serb trzy razy przegrywał w olimpijskich półfinale - w Pekinie z Hiszpanem Rafaelem Nadalem, w 2012 roku w Londynie z Brytyjczykiem Andym Murrayem i trzy lata temu w Tokio z Niemcem Alexandrem Zverevem. W 2016 w Rio de Janeiro już w pierwszej rundzie wyeliminował go Argentyńczyk Juan Martin del Potro.
W Paryżu wreszcie osiągnął cel, choć tamtejsze korty ziemne nie należą do jego ulubionych. Dwa miesiące temu musiał się wycofać w trakcie French Open z powodu kontuzji kolana. W drodze do złota nie stracił nawet seta.
Finał bym wielkim widowiskiem, niewymuszone błędy zdarzały się rzadko. Żadnemu z tenisistów nie udało się przełamać rywala, ale obaj mieli na to szanse. Djokovic nie wykorzystał sześciu break pointów, a Alcaraz ośmiu. W efekcie w obu setach potrzebny był tie-break.
Serb w kluczowych momentach potrafił zachować zimną krew i wygrywać wymiany, w których początkowo musiał się bronić. Będąc w sporych kłopotach zagrywał niesamowite piłki.
Został najstarszym złotym medalistą w singlu od 1908 roku. 21-letni Alcaraz mógł zostać najmłodszym.
To było siódme spotkanie tych tenisistów i czwarta wygrana Djokovica. Poprzednio mierzyli się w lipcu w finale Wimbledonu, gdzie górą był Alcaraz.
W sobotę w meczu o brąz Włoch Lorenzo Musetti pokonał Kanadyjczyka Felixa Augera-Aliassime'a 6:4, 1:6, 6:3. (PAP)
sma/