Dlaczego Jodie Foster nie gra w teatrze? Wszystko przez traumatyczne zdarzenie sprzed lat

2024-06-29 19:00 aktualizacja: 2024-06-30, 12:44
Alexandra Hedison i Jodie Foster Fot. ALLISON DINNER/PAP/EPA
Alexandra Hedison i Jodie Foster Fot. ALLISON DINNER/PAP/EPA
Gwiazda takich produkcji, jak „Milczenie owiec” i „Taksówkarz” w najnowszym wywiadzie opowiedziała o okolicznościach przedwczesnego zakończenia swojej kariery teatralnej. Kiedy nastoletnia Jodie Foster występowała w przedstawieniu, na widowni zasiadał człowiek, który – jak się później okazało – miał przy sobie broń. Zaledwie kilka dni wcześniej inny mężczyzna - prześladowca aktorki, dokonał zamachu na ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana. „Nigdy się do tego nie przyznałam, ale od tamtej pory nie jestem w stanie grać w teatrze” – zdradziła dwukrotna zdobywczyni Oscara.

Jodie Foster należy do grona najsłynniejszych i najbardziej cenionych aktorek Fabryki Snów. Na przestrzeni lat gwiazda stworzyła szereg niezapomnianych kreacji w takich kinowych hitach, jak „Taksówkarz”, „Milczenie owiec”, „Oskarżeni”, „Azyl” czy „Rzeź”.

Na swoim koncie ma ona m.in. dwa Oscary, trzy Złote Globy, trzy statuetki BAFTA oraz trzy nagrody David di Donatello przyznawane przez Włoską Akademię Filmową. Ostatnio mogliśmy oglądać Foster w nowym sezonie bijącego rekordy popularności serialu „Detektyw”, w którym sportretowała charyzmatyczną policjantkę, badającą zagadkową śmierć ośmiu naukowców obsługujących Arktyczną Stację Badawczą.

W wywiadzie przeprowadzonym dla „Interview Magazine” z koleżanką po fachu i swoją imienniczką Jodie Comer, 61-letnia gwiazda opowiedziała o okolicznościach przedwczesnego zakończenia swojej kariery teatralnej.

Po raz ostatni Foster wystąpiła na scenie w 1981 roku, mając 18 lat. Spektakl wystawiany był tuż po zamachu na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana, dokonanym przez Johna Hinckleya Jr. Mężczyzna miał obsesję na punkcie młodej aktorki, odkąd zobaczył ją w „Taksówkarzu”. Jak sam stwierdził, próbował zamordować przywódcę USA, aby… jej zaimponować. „To największy akt miłości w historii świata” – zeznał przed sądem zamachowiec.

Aktorka ujawniła, że wydarzenia te wiążą się dlań z „ogromną traumą”.

„Spektakl wystawiany był w ciągu dwóch weekendów. Pomiędzy pierwszym i drugim weekendem John Hinckley postrzelił prezydenta. Ten człowiek pisał do mnie listy. Świat rozpadł się na kawałki, wszędzie byli ludzie z Secret Service, miałam przydzielonych ochroniarzy i musiałam zostać zabrana do bezpiecznego domu. Miałam wtedy to głupie poczucie, że +przedstawienie musi trwać+, dlatego podjęłam decyzję, że wystąpię w kolejny weekend” – relacjonowała gwiazda.

Doszło tam wówczas do przerażającego incydentu. „Zauważyłam, że w pierwszym rzędzie siedzi ten sam facet, którego dostrzegłam zeszłego wieczoru. Postanowiłam go wykorzystać na potrzeby występu, krzycząc w jego kierunku: +Piep** się, skur******!”. Następnego dnia okazało się, że ten konkretny facet miał przy sobie broń. Jako że zdołał uciec, ochrona nie odstępowała mnie na krok. Nigdy się do tego nie przyznałam, ale od tamtej pory nie jestem w stanie grać w teatrze. Musiałam przekonać samą siebie do tego, by na nowo pokochać teatr i móc uczestniczyć w spektaklach jako widz. Mimo to czułam, że nie zdołam ponownie wejść na scenę” – wyjaśniła Foster. 

W 1982 roku Hinckley został uznany za niewinnego usiłowania zabójstwa ze względu na niepoczytalność. Niedoszły morderca trafił do szpitala psychiatrycznego St. Elizabeths Hospital w Washingtonie, w którym spędził niemal trzy dekady. W 2016 roku mężczyzna opuścił placówkę, jednak został objęty dozorem policyjnym. Pełną wolność odzyskał sześć lat później. W głośnym wywiadzie udzielonym w programie „CBS Mornings” Hinckley przeprosił rodzinę byłego prezydenta, bliskich jego rzecznika prasowego Johna Brady’ego, który został sparaliżowany wskutek postrzału oraz samą Foster. (PAP Life)

mar/