W środę w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga odbyła się kolejna rozprawa w procesie "króla dopalaczy". W formie wideokonferencji zeznawał ostatni ze świadków Ukrainiec - Yuriy M. Mężczyzna miał odbierać i dostarczać paczki z narkotykami, za które otrzymywał kod blik, by wypłacać pieniądze z bankomatu.
Z wyjaśnień mężczyzny wynika, że nic nie wiedział, że w przesyłkach są niedozwolone środki, a jego poinformowano, że znajdują się tam gry komputerowe. Zajęcie miał mu załatwić znajomy.
"Nie znam. Nigdy w życiu nie widziałem oskarżonych i nie chcę ich znać" - mówił przed sądem.
Następnie po wnioskach stron sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz zdecydowała o wyznaczeniu kolejnego terminu rozprawy na 22 września. Wtedy też strony mają wygłosić mowy końcowe.
Proces trwa od marca 2021
Proces przeciwko Janowi S., jego ojcu Jackowi S., partnerce "króla dopalaczy" Paulinie C. i mężczyźnie, który miał zakładać konta służące do prania pieniędzy z dopalaczy rozpoczął się w marcu 2021 roku.
Jan S. odpowiada w nim za popełnienie 17 przestępstw, w tym kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się wprowadzeniem do obrotu, głównie drogą sprzedaży internetowej, szczególnie niebezpiecznych dla zdrowia lub życia środków zastępczych zawierających substancje o działaniu psychoaktywnym, a także wytwarzania oraz udzielania takich środków.
Ponadto zarzuca się mu sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ponad 16 tysięcy osób, wprowadzenia do obrotu ponad 350 kilogramów dopalaczy, nabycie znacznej ilości substancji psychotropowych, pranie brudnych pieniędzy, nakłanianie do pośrednictwa w obrocie dopalaczami, a także zmuszanie lub pomocnictwo do posługiwania się fałszywymi dokumentami tożsamości.
Aktem oskarżenia objęto również partnerkę Jana S. - Paulinę C., której prokuratura zarzuca blisko czteroletni udział w procederze wprowadzania do obrotu niebezpiecznych substancji, a także przestępstwo prania brudnych pieniędzy, ojca Jana S. - Jacka S., z zawodu adwokata, któremu w toku śledztwa przedstawiono zarzuty prania brudnych pieniędzy oraz mężczyznę, który na potrzeby przestępczego procederu udostępniał grupie Jana S. swoje rachunki bankowe oraz utworzył na terenie Słowacji spółkę handlową, której operacje finansowe miały ukryć stwierdzenie przestępczego pochodzenia środków pieniężnych.
Miał przyczynić się do śmierci 5 osób
Z aktu oskarżenia wynika, że "król dopalaczy" pośrednio przyczynił się do śmierci 16-letniego Filipa z Warszawy, 15-letniego Damiana z Biłgoraju, 23-letniego Artura z Radomia i dwóch młodych Polaków: Mateusza i Krystiana, których ciała 12 lutego 2018 roku ujawniono w Rugby w Wielkiej Brytanii. 18-letni Bartek ze Świdnika i Ania ze Strzelec Opolskich zostali odratowani w szpitalu. Wszyscy zatruli się fentanylem zawartym w jednym ze sprzedawanych specyfików.
"Król dopalaczy" był poszukiwany dwoma listami gończymi, w tym Europejskim Nakazem Aresztowania. Ukrywał się głównie w Holandii. Był tam nawet zatrzymany w maju 2018 r., ale tamtejszy sąd nie zgodził się na jego aresztowanie i wyznaczył kolejny termin posiedzenia. W międzyczasie "król" zniknął. Został zatrzymany 3 stycznia 2020 r. w Milanówku, w okolicach domu swoich rodziców i od tamtej pory przebywa w areszcie śledczym.
Jan S. jest oskarżony także w innym procesie, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Odpowiada w nim m.in. za podżeganie do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz prokuratora i policjantów, którzy rozbili grupę handlującą używkami. (PAP)
Autor: Aleksandra Kuźniar
akuz/ apiech/