Szef PO i kandydat opozycji na premiera Donald Tusk spotkał się w środę w Brukseli m.in. z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Po rozmowie przekazał mediom, że "możemy liczyć na bardzo daleką idącą elastyczność ze strony instytucji europejskich". W czwartek Tusk bierze udział w szczycie Europejskiej Partii Ludowej. Podczas briefingu był pytany o oświadczenie prezydenta Andrzeja Dudy podsumowujące negocjacje.
Andrzej Duda podsumowując dziś dwudniowe konsultacje z przedstawicielami komitetów wyborczych, które będą miały swoją reprezentację w przyszłym Sejmie, poinformował, że terminem, który wstępnie zaplanował na pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji będzie poniedziałek, 13 listopada. Nie widzę powodu na skracanie dotychczasowej kadencji - dodał. Stwierdził też, że KO, Trzecia Droga i Lewica nie mają jeszcze formalnie zawartej koalicji, nie mają umowy koalicyjnej i nie mogą podać kandydatów na ministrów.
Lider PO podkreślił, że nie słyszał wypowiedzi prezydenta, ale przeczytał jej krótkie omówienie.
"To są niepotrzebne uwagi i komentarze. Przykro mi, ale to nie ma żadnego związku z prerogatywami konstytucyjnymi pana prezydenta. Pan prezydent jest od tego, żeby wskazać kandydata na premiera, który ma szansę zdobyć większość w parlamencie, to wszystko" - powiedział Tusk.
Na uwagę, że może szybkie zawarcie umowy koalicyjnej przez KO, Trzecią Drogę i Lewicę przekonałoby prezydenta do wskazania kandydata na premiera, Tusk zaznaczył, że "to nie jest rola prezydenta, aby recenzować czy uczestniczyć w tworzeniu umowy koalicyjnej".
Zaznaczył, że "partie, które wygrały wybory, partie demokratyczne - są dogadane, a rolą prezydenta jest sprawdzić, czy mają większość, a nie kto będzie wiceministrem w jakim gabinecie".
"I myślę, że pan prezydent dobrze o tym wie" - powiedział lider KO.
"Ale jeśli pan prezydent uważa, że taka gra na czas jest mu do czegoś potrzebna - ja na to nie mam wpływu. Ja mogę powiedzieć: każdy dzień zwłoki, to są ryzyka dla Polski. I wszyscy, którzy chcą, by Polska wyszła z tego klinczu, z tego zakrętu, i żeby odzyskała to, co jej się należy także tutaj w Europie powinien pracować na rzecz szybkiego scenariusza, nic na gwałt, ale szybkiego scenariusza. Może pan prezydent się trochę droczy" - dodał.
Lider PO, pytany czy jego zdaniem prezydent skłania się do tego, by to jednak premier Mateusz Morawiecki dostał misję tworzenia rządu, powiedział, że nie wie do czego się skłania lub nie prezydent Duda.
"Wy pewnie znacie lepiej pana prezydenta" - powiedział.
Donald Tusk o KPO
"Dobrze byłoby nie przedłużać tego procesu ponad ewidentną potrzebę, ponieważ (...) od tempa zależy, ile i kiedy Polska dostanie pieniędzy (z KPO - PAP). To być może nie jest jedyna ważna czy najważniejsza rzecz, ale ja bardzo bym chciał, aby w polskiej polityce te praktyczne rzeczy też zaczęły odgrywać rolę, i dlatego dobrze byłoby, żeby nie było politycznych przepychanek, tylko proste, oczywiste decyzje, bo na końcu opłaci się to przede wszystkim Polakom" - ocenił.
Lider KO podkreślił, że należy wykorzystać "każdy dzień i każdą godzinę", bo pieniądze na KPO mogą przepaść, a po drugie, Polska musi wydać te "gigantyczne pieniądze" w ciągu dwóch lat, "więc każda zwłoka jest tutaj absolutnie nie do zaakceptowania".
Według niego, "kiedy tylko powstanie nowy rząd i podejmie pierwsze decyzje, które będą wyraźnie wskazywały na przywracanie rządów prawa i porządku konstytucyjnego, to oczywiście w Europie wszyscy są jak najbardziej za tym, żeby Polska otrzymała jak najszybciej pieniądze z KPO" - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że należy podjąć pierwsze decyzje, pierwsze kroki.
"One powinny wystarczyć, żeby te środki natychmiast odblokowano" - wskazał Tusk.
Dopytywany o to, czy wystarczy tylko przedłożyć odpowiednie ustawy, powiedział: "Już wcześniej było wiadomo i być może państwo pamiętacie, że mimo że byłem w twardej opozycji do rządów PiS-u, to cały czas namawiałem, żeby wszystkie strony zrobiły wszystko, żeby te pieniądze do Polski popłynęły".
"PiS i Kaczyński dobrze wiedzieli, że wystarczy być może przedłożyć propozycje zmian i te pieniądze by popłynęły. One mogą być zablokowane w każdej chwili, jeśli znowu się pojawią problemy z praworządnością w Polsce, ale mogły już płynąć, mogły być wydawane. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w ostatnim momencie to prezydent zdecydował, żeby ustawę - która była traktowana jako pierwszy krok - żeby ją de facto zablokować, odsyłając do Trybunału Konstytucyjnego. Wiem, że to strasznie wszystko skomplikowane, ale konkluzja jest taka: jeśli prezydent szybko uzna fakt i realia, że były wybory ze znanym wszystkim wynikiem, że jest większość parlamentarna, i pozwoli utworzyć tej większości szybko rząd, to ja gwarantuję państwu, że to będzie oznaczało szybkie wypłacenie Polsce środków finansowych z KPO" - zapewnił przewodniczący KO.(PAP)
autorzy: Wiktoria Nicałek, Adrian Kowarzyk, Łukasz Osiński, Katarzyna Krzykowska
kw/