Były minister obrony Tomasz Siemoniak pytany w piątek w RMF FM, czy koalicyjny rząd, który może powstać, będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy, odparł, że "nie ma potencjału demograficznego na taką armię". "Wielokrotnie mówiłem publicznie, że optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tys. żołnierzy obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy. To da Polsce właściwe siły do obrony państwa" - powiedział Siemoniak.
Zapytany o tę wypowiedź Łukasz Rzepecki zaznaczył w Radiu Zet, że są to "zdecydowanie niepokojące słowa". "Nasi sojusznicy ze Stanów Zjednoczonych, z NATO, z innych krajów słyszą takie wypowiedzi i są myślę zaniepokojeni, pan prezydent również" - ocenił. Dodał, że powinno się dążyć do zwiększania liczebności polskiej armii, a im liczniejsza armia, tym nasze bezpieczeństwo będzie większe. "To jest cel prezydenta Andrzeja Dudy, jako zwierzchnika sił zbrojnych" - powiedział Rzepecki.
"Prezydent bardzo by chciał, żeby liczebność armii zostawała sukcesywnie zwiększana, żeby ta liczebność 300 tys. w perspektywie czasowej została dochowana. Ta wypowiedź jest wypowiedzią, która pokazuje, jakie są prawdziwe cele polityków Koalicji Obywatelskiej" - ocenił.
Katarzyna Lubnauer (KO) odnosząc się do wypowiedzi b. szefa MON oceniła, że "mówił on o tym, że w tej chwili wojsko zawodowe to 126 tys., że trzeba, żeby wzrosło (wojsko) zawodowe do 150 tys., że trzeba również, żeby był WOT, że trzeba również dodatkowo stworzyć system szkoleń dla ochotników, żeby tę armię zwiększyć z obecnego stanu 187 tys. do co najmniej 220 tys.". "O tym mówił" - podkreśliła.
W ocenie Lubnauer, wypowiedź Siemoniaka "została zakłamana po to, żeby insynuować coś, co nie jest prawdą".
Do słów Siemoniaka w piątek odniósł się szef MON Mariusz Błaszczak pisząc na platformie X, że wojsko Polskie w tej chwili liczy 187 tys. żołnierzy, a słowa polityka PO mają oznaczać "zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski".
"Błaszczak, nie kłam. Mówiłem, tak samo jak przed wyborami, o 150 tys. żołnierzy zawodowych, 30 tys. żołnierzy obrony terytorialnej i 20-30 tys. żołnierzy dobrowolnej służby zasadniczej oraz kilkusettysięcznej rezerwie. W żadnym wypadku nie oznacza to zwolnień. Odejdź już człowieku, wojsko i obywatele mają dość tej propagandy i kłamstw!" - odpisał Siemoniak na platformie X.
Błaszczak, nie kłam. Mówiłem, tak samo jak przed wyborami, o 150 tys. żołnierzy zawodowych, 30 tys. żołnierzy obrony terytorialnej i 20-30 tys. żołnierzy dobrowolnej służby zasadniczej oraz kilkusettysięcznej rezerwie. W żadnym wypadku nie oznacza to zwolnień. Odejdź już… https://t.co/uscOvpTJtn
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) October 20, 2023
W jednym z kolejnych wpisów Siemoniak ocenił, że jest atakowany za wypowiedź, w której wyraźnie mówi o zwiększeniu liczebności Wojska Polskiego. "Obecnie jest 186 tys. - ja mówię o 200-220 tys. żołnierzy (zawodowi, DZSW i OT) i kilkusettysięcznych rezerwach. Obecnie jest 126 tys. żołnierzy zawodowych, ja mówię że powinno być 150 tys. Łatwo sprawdzić - to samo mówiłem przed wyborami i po wyborach" - napisał Sieminiak na platformie X. (PAP)
autor: Marcin Chomiuk
pp/