"Rady, które dawali Ukrainie partnerzy koalicyjni, w tym Stany Zjednoczone, skupiały się wokół manewrów z połączeniem różnych sił. Właśnie temu miały służyć zachodnie czołgi i bojowe wozy piechoty. Ukraińcy wdrożyli swoją własną strategię radzenia sobie z polami minowymi, bazując na własnych doświadczeniach, realiach walki, które są inne od planów walki" - powiedział Sullivan podczas briefingu prasowego online.
Odniósł się w ten sposób do frustracji odnośnie ukraińskiej ofensywy wyrażanej w prasie przez anonimowych przedstawicieli administracji USA, krytykujących Ukraińców m.in. za zbytnią zachowawczość czy rozproszenie sił na kilku odcinkach frontu. Sullivan stwierdził, że istnieje ogromna różnica między planami kreślonymi na papierze i rzeczywistością na polu bitwy, a "władze USA powinny podchodzić do spraw zachowania na polu bitwy z odpowiednim poziomem pokory". Dodał, że sam nie stara się przewidywać rozwoju wypadków i przeszkadzać w ukraińskiej ofensywie.
"Nawet podczas gdy staramy się dawać jak najlepsze rady, Ukraina podejmuje własne suwerenne decyzje. Tak ja na to patrzę i tak patrzy na to prezydent" - powiedział Sullivan.
Doradca prezydenta USA stwierdził, że mimo rosyjskich twierdzeń o sukcesach w swojej ofensywie na północno-wschodnim odcinku frontu Ukraińcy dobrze radzą sobie z odpieraniem tych ataków i sami wciąż dokonują postępów na kierunku południowym.
Wbrew rosnącej krytyce dalszej pomocy Ukrainie ze strony polityków Republikanów Sullivan wyraził też pewność, że Kongres przegłosuje dodatkowe pieniądze na wsparcie Kijowa, o które poprosił Biały Dom. W przesłanym do Izby Reprezentantów liście administracja wniosła o alokację 24 mld dolarów na wydatki związane z wojną na Ukrainie.
"Istnieją silne republikańskie i demokratyczne głosy zarówno w Izbie, jak i Senacie, na kluczowych stanowiskach, orędujące za dalszym wsparciem finansowym dla Ukrainy (...). Uważamy, że mamy wciąż silny ponadpartyjny fundament dla wsparcia naszej polityki ukraińskiej i zakomunikowaliśmy naszym przyjaciołom w Kijowie oraz naszym sojusznikom i partnerom, że (...) mogą być pewni, że Stany Zjednoczone będą to robić tak długo, jak będzie trzeba" - oświadczył urzędnik.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
sma/