W czwartek posłowie mają zająć się czterema projektami dotyczącymi aborcji. Dwa z nich przygotowała Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga, czyli PSL i Polska 2050.
Dostęp do świadczenia zakończenia ciąży jest w Polsce kwestią sporną od ponad wieku.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku powołano Komisję Kodyfikacyjną, której zadaniem było przygotowanie kodeksu karnego – w tym uregulowanie przepisów dotyczących przerywania ciąży.
W przyjętym w 1932 roku kodeksie karnym wprowadzono karalność aborcji – zarówno wobec matki, jak i osoby wykonującej zabieg. Jednak w art. 233 znalazły się dwa wyjątki od tej karalności – aborcja była dozwolona, jeśli wynikała ze względu na zdrowie kobiety ciężarnej lub była wynikiem gwałtu, kazirodztwa bądź współżycia z nieletnią poniżej 15 lat.
Kodeks wprowadził wymóg, by zabieg ten był wykonywany przez lekarza, ale nie określono stopnia zaawansowania ciąży, do jakiego można było wykonywać aborcję, ani trybu stwierdzania zaistniałych przesłanek. Przepisy te doprecyzowało rozporządzenie prezydenta RP z 25 września 1932 r. o wykonywaniu praktyki lekarskiej. W rozporządzeniu stwierdzono, że lekarz może dokonać zabiegu aborcji z uwagi na zdrowie kobiety, po wcześniejszym złożeniu mu zaświadczenia dwóch lekarzy stwierdzających taką okoliczność. Natomiast przesłanka wynikająca z czynu niedozwolonego - gwałtu, kazirodztwa bądź współżycia z nieletnią poniżej 15 lat – musiała być potwierdzona uprzednim złożeniem zaświadczenia przez prokuratora, w którym potwierdzał zaistniałą przesłankę.
W czasie II wojny światowej wciąż obowiązywał zakaz przeprowadzania aborcji "na żądanie". Jednak ze względu na politykę antynaturalistyczną niemieckich okupantów praktyka przerywania ciąży pozostawała powszechnie tolerowana.
Po zakończeniu II wojny światowej aborcja została uregulowana ustawą z 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W preambule do ustawy wskazano, że jej celem jest ochrona zdrowia kobiety przed "ujemnymi skutkami zabiegów przerwania ciąży, dokonywanych w nieodpowiednich warunkach lub przez osoby nie będące lekarzami".
Ustawa umożliwiła lekarzowi wykonanie aborcji w trzech przypadkach: gdy za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania lekarskie dotyczące zdrowia płodu lub kobiety ciężarnej (to tzw. przesłanka medyczna), gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa (przesłanka kryminologiczna) lub ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej (przesłanka społeczna). Co ważne, ustawa zniosła karalność przeprowadzenia aborcji przez kobietę na sobie.
Wskazania lekarskie lub trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej, przemawiające za przerwaniem ciąży, stwierdzało orzeczenie lekarskie. Istnienie uzasadnionego podejrzenia, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa - zaświadczenie wydane przez prokuratora. Zabiegu przerwania ciąży u osoby nieletniej można było dokonać tylko za zgodą jej rodziców, opiekuna albo władzy opiekuńczej.
Zgodnie z ustawą zabronione było zmuszanie kobiety do poddania się zabiegowi przerwania ciąży oraz dokonywanie zabiegu przerwania ciąży za zgodą kobiety oraz udzielanie jej pomocy wbrew przepisom ustawy.
Dokładne procedury, w tym szczegółowe określenie ścieżki kwalifikującej kobietę do przerwania ciąży ze względu na przesłankę społeczną, przedstawione zostały w rozporządzeniu ministra zdrowia z 11 maja 1956 r. w sprawie przerywania ciąży, które następnie zostało zastąpione rozporządzeniem z 19 grudnia 1959 r.
7 stycznia 1993 r. większością 42 głosów Sejm przyjął pierwszą po przełomie politycznym z 1989 r. ustawę dotyczącą aborcji, którą zatytułowano "o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunków dopuszczalności przerywania ciąży". Według jej autorów przepisy dopuszczające aborcję wyłącznie w trzech przypadkach miały być kompromisem między środowiskami prawicowymi a lewicowymi.
Zgodnie z jej pierwotnymi przepisami, aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, a więc gwałtu lub kazirodztwa.
W pierwszych dwóch przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki. W przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.
W 1996 roku Sejm uchwalił nowelizację tej ustawy zaproponowaną przez Unię Pracy (UP). Zmiany wprowadzały m.in. możliwość przerwania ciąży z powodu ciężkich warunków życiowych lub trudnej sytuacji osobistej kobiety.
Propozycja, którą niemal w całości poparły kluby SLD i UP oraz Parlamentarny Klub Nowej Demokracji (PKND) i Polska Partia Socjalistyczna (PPS) spotkała się z protestami. Do ówczesnego marszałka Sejmu Józefa Zycha wpłynęło ponad milion skarg od obywateli. Przed Sejmem odbywały się manifestacje, organizowano też spotkania modlitewne. Ostatecznie 20 listopada prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał znowelizowaną ustawę.
Przesłanka pozwalająca na przerwanie ciąży ze względu na trudną sytuację kobiety obowiązywała przez rok, do momentu, kiedy Trybunał Konstytucyjny 18 grudnia 1997 r. stwierdził jej niezgodność z ustawą zasadniczą, uchwaloną 2 kwietnia 1997 r.
Trybunał zarzucił znowelizowanej ustawie m.in. brak sprecyzowanych przesłanek dopuszczających przerywanie ciąży ze względu na trudną sytuację kobiety. Mogłoby więc to, zdaniem składu orzekającego, prowadzić do aborcji "niemal na życzenie". Oceniono też, że ochrona życia powinna dotyczyć również człowieka jeszcze nienarodzonego.
W ciągu 25 lat wielokrotnie próbowano zmieniać zapisy ustawy. Proponowano zarówno zniesienie istniejących ograniczeń w dopuszczalności przerywania ciąży, jak i zlikwidowanie obowiązujących wyjątków od zakazu.
We wrześniu 2016 roku Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt "Ratujmy Kobiety" - liberalizujący przepisy aborcyjne, a skierował do dalszych prac projekt komitetu "Stop aborcji" - zaostrzający prawo. Wywołało to burzliwe reakcje, m.in. tzw. czarny protest na ulicach miast przeciwko proponowanym zmianom. Ostatecznie Sejm odrzucił projekt.
Do znaczących zmian doszło w 2020 roku, kiedy 22 października Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej orzekł, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Dwóch sędziów - Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski - zgłosiło zdania odrębne.
Wniosek grupy posłów dotyczący tej kwestii po raz pierwszy trafił do TK trzy lata wcześniej. Ze względu na zakończenie kadencji parlamentu uległ on jednak dyskontynuacji. Po raz kolejny wniosek trafił do TK w 2019 r. - złożyła go grupa 119 posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji.
Wyrok TK wywołał falę protestów w całej Polsce, które zgromadziły tysiące demonstrantów. W największej manifestacji, w tak zwanym Wielkim Marszu na Warszawę, który odbył się 30 października, wzięło udział około 100 tysięcy osób.
30 października 2020 r. prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie swój projekt noweli ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Przewidywał on wprowadzenie przesłanki dopuszczającej aborcję w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne. Do końca kadencji Sejmu w 2023 roku projekt ten jednak nie trafił do pierwszego czytania.
Rok po wyroku TK w sprawie aborcji zarejestrowany został Komitet ustawy obywatelskiej "Legalna aborcja. Bez kompromisów". W jego skład weszły organizacje i ruchy kobiece m.in. Strajk Kobiet, Aborcyjny Dream Team, Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom oraz ówczesne posłanki Lewicy i przedstawicielki partii Zieloni.
Ich projekt zakładał m.in. prawo do bezpiecznego przerywania ciąży do 12. tygodnia, a w szczególnych przypadkach także po 12. tygodniu, wprowadzenie dla podmiotów leczniczych jednolitej procedury postępowania z osobą, która chce wcześniej zakończyć ciążę, dodatkowe regulacje w zakresie klauzuli sumienia, depenalizację aborcji oraz rozszerzenie programu badań prenatalnych, na badanie białka PAPP-a (pozwala na określenie ryzyka wystąpienia wad chromosomowych płodu).
Sejm odrzucił projekt podczas pierwszego czytania, które odbyło się 23 czerwca 2022 r. Za odrzuceniem projektu głosowało 265 posłów, m.in. z PiS, Konfederacji, prawie całego klubu Koalicji Polskiej - PSL, a także posłanka KO Joanna Fabisiak (Paweł Poncyljusz i Paweł Kowal nie wzięli udziału w głosowaniu) oraz posłowie: Wojciech Maksymowicz i Paweł Zalewski z Polski 2050.
Polacy, podobnie jak klasa polityczna, są podzieleni, jeśli chodzi o przesłanki pozwalające na dokonanie terminacji ciąży. W lutym 2024 r. CBOS zapytało Polaków o przypadki, w których przerywanie ciąży powinno być dopuszczalne przez prawo.
92 proc. badanych uważa, że aborcja powinna być legalna, jeśli zagrożone jest życie matki i jedynie 6 proc. ma zdanie przeciwne. 87 proc. popiera legalne przerwanie ciąży w sytuacji, kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa, a przeciwników takiego rozwiązania jest 7 proc. Również 87 proc. zgadza się ze stwierdzeniem, że przerywanie ciąży powinno być dopuszczalne przez prawo, gdy zagrożone jest zdrowie matki, jednak w tym przypadku odmienne zdanie ma 9 proc. badanych. Więcej zwolenników niż przeciwników ma także prawo do terminacji ciąży, gdy wiadomo, że dziecko urodzi się upośledzone. 68 proc. Polaków popiera takie rozwiązanie. Przeciwnicy aborcji również w tym przypadku stanowią mniejszość (19 proc.).
Pozostałe okoliczności są przesłanką do aborcji zdaniem mniejszości badanych. Co trzecia osoba (29 proc.) chciałaby, aby przerwanie ciąży było dopuszczalne przez prawo, gdy kobieta jest w ciężkiej sytuacji materialnej lub osobistej oraz gdy po prostu nie chce mieć dziecka.(PAP)
Autorka: Aleksandra Kiełczykowska
kh/