„To jest to, co nas łączy. Gdyby Polacy w czasach rozbiorów przez te 123 lata, kiedy Polska była wymazana z mapy świata, nie zachowywali pamięci o historii, wiedzy o tym, co się wydarzyło, to nasze państwo by się nie odtworzyło” – powiedział PAP dowódca XV zmiany PKW Rumunia mjr Michał Miedzielski podczas obchodów Święta Niepodległości.
„To jest to, co nas spaja, i to jest cały czas potrzebne, patriotyzm to nie jest po prostu słowo. Musimy przypominać o tym młodym ludziom, którzy może nie do końca je dzisiaj rozumieją. Uważam, że to jest bardzo ważne. Wiem, że są ludzie, którzy może myślą, że mogliby przed ewentualną wojną uciec, uniknąć jej. Wierzę, że w czasie próby w nich także obudziłby się patriotyzm i stanęliby do obrony swojego państwa” – powiedział mjr Miedzielski.
Podkreślił znaczenie obecności polskich wojsk w Rumunii oraz współpracy w ramach struktur NATO.
„Ta obecność jest potrzebna i konieczna. Rotacyjna obecność polskich żołnierzy umożliwia przeszkolenie dużej liczby żołnierzy z większości jednostek w Polsce, co daje możliwość bycia na jednym poziomie wyszkolenia. To bardzo ważne, że różne jednostki mają możliwość szkolenia się w tym środowisku” – zaznaczył.
„Wartością dodaną jest współpraca z armiami innych krajów sojuszniczych. W naszym przypadku to nie tylko Rumunia, ale także Francja, Portugalia i Macedonia. Mamy wspólne procedury NATO, ale każdy z tych krajów ma swoje procedury krajowe. W czasie pokoju musimy się poznać, nauczyć się współpracować, zobaczyć, jakie są punkty zbieżne, a gdzie ewentualnie są rozbieżności, na które trzeba zwrócić uwagę i je rozwiązywać. To największe zadanie, które stawiamy przed sobą w czasie P (pokoju) w ramach przygotowań do ewentualnego czasu W (wojny)” – powiedział dowódca PKW.
„My teraz jesteśmy gośćmi w Rumunii, a Rumuni, również rotacyjnie, ćwiczą u nas, w Polsce. Doświadczenie praktyczne ze wspólnego szkolenia przechodzi potem na wyższy szczebel, gdzie toczy się dyskusja, co można poprawić, dostosować” – wyjaśnił rozmówca PAP.
Jak ocenił, między Polakami i Rumunami „nie ma wielkich różnic kulturowych, to są drobiazgi, które nie wpływają na żołnierzy”. „PKW Rumunia to jest po prostu daleko od domu wysunięty poligon, gdzie szkolimy się wspólnie na różnych obiektach” – dodał.
„Często w armiach sojuszniczych szkolimy się na różnym sprzęcie, chociaż są to podobne jednostki. Na przykład my mamy (transportery) Rosomaki, a Rumuni używają szwajcarskich wozów Piranha. W najbliższej przyszłości nie jest możliwe, że wszystkie armie NATO będą używać tego samego sprzętu. Każde państwo ma swoje zakłady, produkujące własny sprzęt. Dlatego ważne jest, żeby pewne podstawowe cechy sprzętu były takie same, np. kaliber był ujednolicony, ale różnice pozostają” – powiedział Miedzielski.
„Bez ironii mogę powiedzieć, że 'jesteśmy jedną wielką rodziną'. To działa jak jeden duży budynek, w którym czasami jakieś drzwi skrzypią, trzeba je naoliwić, znaleźć ten punkt, gdzie niedomagamy i pracować nad tym. Właśnie po to tutaj jesteśmy. To są małe punkty krytyczne, które usuwamy” – dodał.
Przypomniał również, że Polska i Rumunia to państwa flankowe Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Łączy nas podobna percepcja zagrożenia i podobna rola – Polski na północno-wschodnich, a Rumunię na południowo-wschodnich granicach NATO” – podsumował wojskowy.
Obecnie w rumuńskiej Krajowej stacjonuje XV zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. PKW Rumunia wchodzi w skład wielonarodowej brygady stacjonującej w rumuńskiej Krajowej w ramach wzmocnionej sojuszniczej obecności na wschodniej flance NATO. Została ona ustanowiona na warszawskim szczycie NATO w 2016 r. Stacjonujące w Rumunii siły, w tym polski kontyngent, mają wzmacniać bezpieczeństwo Rumunii, a tym samym południowo-wschodniej flanki NATO i całego Sojuszu.
Z Krajowej Justyna Prus (PAP)
just/ akl/