![Śmigłowce MI-24 Fot. PAP/Andrzej Rybczyński](/sites/default/files/styles/main_image/public/202309/pap_20180815_11N.jpg?h=bb4e304c&itok=p1L9FO92)
Wcześniej sprawę skomentował spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. "Będziemy analizowali sytuację, trzeba podchodzić z bardzo dużą ostrożnością do oświadczeń ze strony Białorusi - powiedział w piątek w Polsat News".
Białoruski Państwowy Komitet Graniczny poinformował w piątek, że śmigłowiec Mi-24 polskich sił zbrojnych miał naruszyć przestrzeń powietrzną Białorusi. Maszyna miała poruszać się na "bardzo niskiej wysokości", wlecieć na terytorium kraju na odległość około 1200 metrów, a następnie zawrócić w kierunku Polski. Do zdarzenia doszło w rejonie (powiecie) brzostowickim obwodu grodzieńskiego – powiadomiły agencje Reutera i AFP, które przytoczyły oświadczenie białoruskiego Komitetu Granicznego. MSZ w Mińsku oświadczyło, że w związku ze zdarzeniem wezwało na rozmowę chargé d’affaires RP na Białorusi i zwróciło się do strony polskiej o wszczęcie śledztwa w sprawie tego incydentu.
O sprawę został spytany przez PAP ppłk Jacek Goryszewski, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, nadzorującego misje wykonywane przez polskie wojsko. Jak powiedział, doniesienia o naruszeniu białoruskiej przestrzeni powietrznej przez polski śmigłowiec to "wierutne kłamstwo i prowokacja". Podkreślił, że DORSZ zbadało sytuację, a "dane z meldunków i zapisów radiolokacyjnych wskazują, że żaden taki incydent nie miał miejsca". (PAP)
Autor: Mikołaj Małecki
mar/