Duchowny prawosławny: miejsce Gruzji jest w Europie

2024-05-19 12:53 aktualizacja: 2024-05-20, 09:39
Protesty w Gruzji. Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Protesty w Gruzji. Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Chodzę na protesty, ponieważ jestem przekonany, że miejsce Gruzji jest w Europie – powiedział PAP ojciec Aleksi, prawosławny duchowny. Ksiądz w sutannie, owinięty gruzińską flagą, to nie jest typowy widok na gruzińskich protestach. Ale ojciec Aleksi uważa, że to tutaj jest jego miejsce.

„Właśnie dlatego, że jestem duchownym, powinienem być tutaj” – mówił o. Aleksi PAP w sobotę wieczorem. „Chcę, żeby Gruzja była w Europie” – dodaje.

Duchowny na stałe nie pracuje w Tbilisi, ale często tu przyjeżdża i, kiedy tylko pozwala mu grafik, wychodzi na Aleję Rustawelego.

Po naukach w Tbilisi o. Aleksi wyjechał na dość długo do (w większości prawosławnej) Rumunii – tam studiował i pełnił posługę. Wciąż często bywa w tym kraju, z którym czuje się bardzo blisko związany.

„Obserwowałem Rumunię w czasie jej transformacji. Widziałem ją w latach 90., a potem w trakcie procesów akcesyjnych do Unii i NATO, patrzę na nią teraz. Nie zauważyłem, by prawosławne wartości na tym ucierpiały. Widzę tam duży i pozytywny rozwój kraju, a jednocześnie duchowe zakorzenienie w tradycji” – mówi ksiądz.

Jest przekonany, że próby polaryzacji społeczeństwa, w tym przez demonizowanie Zachodu, straszenie „moralnym rozkładem” i „dyktaturą LGBT” nie służy Gruzji i jej przyszłości.

Gruziński Kościół Prawosławny w kwietniu umieścił na Facebooku oświadczenie, w którym oceniono, że „od lat organizacje pozarządowe i finansowane z zagranicy telewizje prowadzą kampanię dyskredytowania Cerkwi i dzieje się to równolegle z narastającą propagandą stylu życia LGBT”. Wskazano w nim również, że cudze, nietypowe dla społeczeństwa Gruzji ideologie pogłębiają proces polaryzacji, a rząd „stanął po stronie tradycyjnych wartości”.

Później jednak przedstawiciele władz cerkiewnych oznajmili, że to oświadczenie nie jest stanowiskiem Kościoła, a tylko służb prasowych. Późniejsze wypowiedzi duchownych były bardziej łagodne i zachęcające do dialogu i pokoju.

Gruziński Kościół Prawosławny oraz jego zwierzchnik patriarcha Eliasz II są w czołówce instytucji darzonych największym zaufaniem i szacunkiem. Ogromna większość Gruzinów deklaruje i okazuje przywiązanie do wiary. Rząd chce przedstawiać protesty jako działanie sił „antytradycyjnych”, ale nie jest to działanie skuteczne, bo również wśród protestujących większość to ludzie wierzący. W czasie demonstracji w Wielkanoc tysiące ludzi dzieliło się jajkami i śpiewało religijne pieśni.

Nieoficjalnie przedstawicieli władz kościelnych sami przyznają, że wśród duchownych są ludzie i grupy o różnych poglądach w sprawie ustawy o agentach zagranicznych. Eksperci dodają, że są w Kościele również siły mocno zorientowane na Rosję.

Oczywiste jest natomiast, że Kościół próbują wykorzystywać władze. Piątkową procesję z okazji Dnia Świętości Rodziny zinterpretowano jako korzystną dla rządu, który w coraz większym stopniu zajmuje pozycje antyzachodnie i pozycjonuje się jako „obrońca tradycyjnych wartości”. To religijne święto zostało ustanowione w 2014 r. w rocznicę rozpędzenia aktywistów LGBT, którzy usiłowali zorganizować w centrum miasta gay pride.

Ustawa o agentach zagranicznych, nazywana „rosyjską”, jest przyczyną trwających od blisko czterdziestu dni masowych protestów w Gruzji. Według jej krytyków umożliwi ona władzom zniszczenie społeczeństwa obywatelskiego i stoczenie się w autorytaryzm w stylu rosyjskim. W praktyce też będzie, ich zdaniem, oznaczała powrót do rosyjskiej strefy wpływów, bo już widać, że przyjęcie ustawy wywołuje bezprecedensowy kryzys w relacjach z Zachodem. Władze Gruzji przekonują, że chodzi im wyłącznie o „przejrzystość i obronę suwerenności”. Krytyków swoich działań nazywają Partią Globalnej Wojny, a o organizację protestu oskarżają „siły zewnętrzne”.

Nowe prawo przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. budżetu z zagranicy podlegać będą rejestracji i sprawozdawczości oraz będą zobowiązane do zgłoszenia się do rejestru agentów obcego wpływu.

Z Tbilisi Justyna Prus (PAP)

ep/