Od 2 do 4 grudnia przeprowadzone zostaną próbne egzaminy ósmoklasisty organizowane przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, a od 5 do 17 grudnia próbne egzaminy maturalne. Udział szkół w tych sprawdzianach jest dobrowolny.
Wiosną 2025 r. matura i egzamin ósmoklasisty przeprowadzone zostaną na podstawie wymagań podstawy programowej, a nie jak w ostatnich kilku latach na podstawie wymagań egzaminacyjnych wprowadzonych w związku z pandemią COVID-19. Od 1 września 2024 r. w szkołach realizowana jest odchudzona podstawa programowa kształcenia ogólnego.
Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w rozmowie z PAP wskazał, że przeprowadzając test diagnostyczny, nazywany potocznie egzaminem próbnym CKE chce uspokoić uczniów i nauczycieli, dać im możliwość zobaczenia jak wygląda egzamin i dać możliwość sprawdzenia się.
"Nikt nie lubi klasówek i kartkówek, ale klasówki, kartkówki, egzaminy, są wpisane w system edukacji, bo potrzebujemy informacji zwrotnej w trakcie roku szkolnego i po danym etapie, czego i jak się nauczyliśmy, czy mamy odpowiednie umiejętności, te które rozwijaliśmy w czasie wielu lekcji. Egzamin jest też pewnego rodzaju turniejem, do którego trzeba się odpowiednio przygotować, pewne rzeczy przećwiczyć, sprawdzić np. jak mając określony czas rozłożyć na egzaminie swoje siły, by rozwiązać wszystkie zadania. Dlatego ważne jest by poddać się próbie w warunkach może niekoniecznie takich samych jak na egzaminie, ale maksymalnie zbliżonych. Warto zobaczyć, jak zachowujemy się w sytuacji egzaminacyjnej, wyciągnąć wnioski z tego, bowiem na wynik właściwego egzaminu ma wpływ też to, jak i czy tego konkretnego dnia, o konkretnej godzinie, zmobilizujemy się" - powiedział.
Odniósł się też do znowelizowania w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawy o systemie oświaty. Zgodnie z nowelą Sejm o kolejne trzy szkolne - 2024/2025, 2025/2026 i 2026/2027 – odłożył przesunięcie warunku, by do zdania matury potrzebne było uzyskanie minimum 30 proc. punktów z egzaminu z przedmiotu dodatkowego zdawanego na poziomie rozszerzonym.
Aby zdać maturę, maturzysta musi uzyskać minimum 30 proc. punktów z pisemnych egzaminów na poziomie podstawowym: z języka polskiego, matematyki i języka obcego nowożytnego oraz dwóch egzaminów ustnych: z języka polskiego i języka obcego. Maturzysta musi też przystąpić do jednego egzaminu na poziomie rozszerzonym z tzw. przedmiotu do wyboru lub przedmiotu dodatkowego. Chętni mogą przystąpić maksymalnie jeszcze do pięciu egzaminów na poziomie rozszerzonym.
Zgodnie z reformą edukacji wprowadzoną za rządów PiS maturzyści - absolwenci 4-letniego liceum ogólnokształcącego i 5-letniego technikum mieli mieć wprowadzony próg zaliczeniowy 30 proc. także na jednym wskazanym przez siebie egzaminie zdawanym na poziomie rozszerzonym. Jednak w związku z pandemią COVID-19, zdalnym nauczaniem i ich skutkami dla systemu edukacji wprowadzenie tego przepisu odroczono o dwa lata szkolne. Teraz zdecydował o przesunięciu wprowadzenia tego przepisu o kolejne trzy lata szkolne.
Zakrzewski zapytany został przez PAP, czy w związku z tym CKE nie bierze pod uwagę możliwość rezygnacji z progu zdawalności na egzaminie z przedmiotu dodatkowego. "Utrzymanie tego progu, przesunięcie wprowadzenia go, czy też likwidacja, to nie jest decyzja dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. To decyzja Sejmu inicjowana przez Ministerstwo Edukacji" - odpowiedział.
Jednocześnie zaznaczył, jako były prorektor, że liczne uczelnie same ustalają w rekrutacji na studia progi, jakie muszą przekroczyć kandydaci na studia ubiegający się o przyjęcie na dany kierunek. "W przypadku obleganych kierunków albo na kierunkach, które wymagają od kandydatów bardzo wysokich umiejętności by je studiować, progi stawiane przez uczelnie są zdecydowanie wyższe niż 30 proc." - powiedział.
"Uczelnie poprzez odpowiednie uchwały Senatów, kreują swoją politykę edukacyjną, decydują o kierunkach studiów jakie prowadzą, o naborze na te kierunki i o wymaganiach jakie stawiają kandydatom na swoich studentów" - dodał.
Ta sama nowelizacja wprowadziła też do systemu egzaminów zewnętrznych egzaminatora-weryfikatora, czyli egzaminatora drugiego sprawdzania.
"Niewątpliwie dobrze jest, gdy na sprawdzoną przez egzaminatora pracę, spojrzy też druga para oczu. Jestem przekonany, że dzięki egzaminatorom - weryfikatorom pewne uchybienia techniczne czy jakieś inne uchybienia na pewno będą wyeliminowane. Jestem przekonany, że podniesie to jakość sprawdzania, bo przecież najważniejszy tutaj jest maturzysta. Chodzi o to, by dostał on wynik rzeczywiście obrazujący stan jego umiejętności i by mógł tym wynikiem posługiwać się w procesie rekrutacji. To samo dotyczy absolwentów ósmych klas" - powiedział dyrektor CKE.
Zapewnił, że niezależnie od wprowadzenia weryfikatorów zachowany zostanie cały dotychczasowy proces odwoławczy. "Zależy nam na tym, by każdy zdający miał poczucie, że dostał właściwy wynik, że jego praca została dobrze sprawdzona. Zależy nam na tym, by nikt nie czuł się pokrzywdzony" - podkreślił.
Zakrzewski zapewnił też, że wprowadzenie weryfikatorów nie wydłuży czasu oczekiwania maturzystów na wyniki egzaminów.
Cały wywiad z dyrektorem CKE Robertem Zakrzewskim wkrótce ukaże się w serwisie PAP. (PAP)
dsr/ pak/ agz/ ktl/ kp/