Debata prezydencka rozpala emocje. Jak telewizyjne starcia kandydatów lub ich brak podnosiły temperaturę kampanii w Polsce?
"Czarna teczka", egzemplarz Konstytucji i krzesło dla nieobecnego kandydata - to niektóre z gadżetów, które przynosili ze sobą na telewizyjne debaty pretendenci do Pałacu Prezydenckiego. W 2000 r. nie odbyła się ani jedna debata kandydatów, a w 2020 r. nie doszło do konfrontacji głównych konkurentów.

Telewizyjne starcia kandydatów na prezydenta w wolnej Polsce rozpoczęło spotkanie przed kamerami w 1990 r. Lecha Wałęsy i Stanisława Tymińskiego, który niespodziewanie wszedł do II tury. Nie była to debata, tylko wspólna konferencja prasowa z udziałem stu kilkudziesięciu polskich i zagranicznych dziennikarzy. Tymiński przyszedł z "czarną teczką", w której - jak twierdził - znajdują się obciążające Wałęsę dokumenty. Jej zawartości nigdy nie ujawnił. Wybory okazały się zwycięskie dla Wałęsy.

Rok 1995. Lech Wałęsa kontra Aleksander Kwaśniewski
Do pierwszych prawdziwych debat przedwyborczych doszło pięć lat później. W 1995 r. przed drugą turą dwukrotnie spotkali się urzędujący prezydent Lech Wałęsa i kandydat SLD Aleksander Kwaśniewski. Na pierwszą debatę telewizyjną Kwaśniewski przyszedł w ostatniej chwili i przywitał się ze wszystkimi poza Wałęsą; wręczył też rywalowi swoje oświadczenie majątkowe, apelując do konkurenta, by zrobił to samo. Wałęsa był poirytowany, podnosił głos, pytał, jaką przyszłość proponuje człowiek utożsamiający się z "tamtą bandą łobuzów". Zażądał od Kwaśniewskiego przeprosin, gdyż jak stwierdził, jako prezydent był nieustannie obrażany. "Postkomuniści od pana Kwaśniewskiego obrażali prezydenta, sam Kwaśniewski obrażał rodzinę prezydenta, grzebał w życiorysach, dlatego myślałem, że zacznie spotkanie telewizyjne od przeproszenia za nieuczciwe podchodzenie do kampanii wyborczej" - mówił. Po debacie, w trakcie pożegnania, Wałęsa powiedział do Kwaśniewskiego "Panu to ja mogę nogę podać".

Kandydaci ponownie debatowali na oczach telewidzów po kilku dniach. Kwaśniewski na koniec wyraził nadzieję, że tym razem obaj rozstaną się w lepszym nastroju niż poprzednio. Wałęsa odpowiedział, że to Kwaśniewski rozpoczął poprzednią debatę w sposób niekulturalny. "Pan zawsze ma dla siebie wytłumaczenie, ale ja jestem bardziej samokrytyczny" - odparł Kwaśniewski. Na to Wałęsa: "Pan wszedł tak, jak do obory, ani be, ani me, ani kukuryku"....
Później Wałęsa wyjaśnił, że jego momentami nieuprzejme zachowanie w stosunku do Kwaśniewskiego podczas pierwszej debaty wynikało z tego, że popełnił on 4 nietakty: przyjechał na spotkanie drugi, a nie jak było ustalone pierwszy; wszedł do studia "jak do obory - nie powiedział ani be, ani me"; potraktował Wałęsę "jak listonosza" wręczając mu dokumenty; po przyjęciu przez niego zaproponowanej formuły debaty, nie powiedział mu nawet "dziękuję". Wałęsa podkreślał, że chce jednak prowadzić swoją kampanię pozytywnie, a Kwaśniewski "może rzeczywiście jest zdolny, tylko brak mu praktyki". Kwaśniewski odrzucił zarzuty Wałęsy o afrontach, tłumacząc, że po zakończeniu debaty pierwszy podszedł do niego z wyciągniętą dłonią. Wybory w II turze wygrał wówczas Kwaśniewski.
W 2000 r. ubiegający się o reelekcję Kwaśniewski wygrał w pierwszej turze. Wcześniej odmówił udziału w debacie z innymi kandydatami.
Debata 2005 r. Debatują Donald Tusk i Lech Kaczyński
Kolejne wybory prezydenckie, w 2005 roku przyniosły wiele debat zarówno z udziałem kandydatów o mniejszym poparciu, jak i głównych konkurentów. Donald Tusk (PO) i Lech Kaczyński (PiS) spotkali się na debatach przed pierwszą i drugą turą w telewizjach, radiu i na spotkaniu organizowanym przez jedną z gazet. Jedna z debat, którą po raz pierwszy miały organizować trzy telewizje: TVP, TVN i Polsat została odwołana po zarzutach, że Telewizja Polska powinna w równym stopniu pokazywać wszystkich, a nie tylko dwóch kandydatów. Równolegle do kampanii prezydenckiej toczyły się rozmowy między PiS a PO ws. utworzenia wspólnego rządu, które zakończyły się fiaskiem. Wtedy też Jacek Kurski ze sztabu wyborczego Lecha Kaczyńskiego stwierdził, że "dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu". Tusk ripostował, że jest to cios poniżej pasa, a obaj jego dziadkowie spędzili wojnę w obozach koncentracyjnych.
Podczas ostatniej debaty przed drugą turą Kaczyński mówił, że "nie ma przeszkód do zawarcia koalicji PiS i PO" i zaprzeczył, że jego ugrupowanie prowadzi rozmowy w sprawie koalicji z Samoobroną. Politycy mówili też o kandydaturze Bronisława Komorowskiego, którego PO zgłosiła na marszałka Sejmu.
Podczas krótkiej rundy pytań Tusk i L. Kaczyński przyznali, że wzorem męża stanu jest dla nich Józef Piłsudski, oraz że śmieją się na filmach "Rejs" czy "Miś". Tusk pytany, czy kiedyś skłamał odparł, że tak, kiedy przyjaciel-polityk pytał go, jak wypadł w telewizji. Kaczyński odpowiedział: "pewnie tak, jak każdy człowiek”. Na pytanie, co jest dla nich w życiu najważniejsze Tusk odparł, że miłość, a Kaczyński, że najbliżsi. W wyborach zwyciężył Lech Kaczyński.
Wybory prezydenckie 2010 r. Bronisław Komorowski jednak przychodzi
W 2010 r., przed pierwszą turą główni konkurenci Bronisław Komorowski (PO) i Jarosław Kaczyński (PiS) spotkali się na debacie organizowanej przez TVP wraz z dwoma innymi kandydatami Grzegorzem Napieralskim (SLD) i Waldemarem Pawlakiem (PSL). Komorowski przybył wówczas na debatę, choć wcześniej zapowiadał, że nie będzie w niej uczestniczył. Argumentował, że debatować powinni albo wszyscy kandydaci na prezydenta, albo on z Jarosławem Kaczyńskim - jako dwaj kandydaci prowadzący w sondażach. TVP zorganizowała też debaty z pozostałymi kandydatami. Ponadto na UW debatowało ośmiu kandydatów, wśród nich był Komorowski, nie było natomiast Kaczyńskiego.
Przed drugą turą kandydaci starli się przed kamerami dwukrotnie w debatach organizowanych wspólnie przez TVP, Polsat i TVN. W pierwszej debacie mówili m.in. o rozdziale Kościoła od państwa, relacjach z Białorusią, umowie gazowej z Rosją i katastrofie smoleńskiej, do której doszło kilka miesięcy wcześniej. Podczas drugiej debaty Kaczyński zarzucił Komorowskiemu, że jest "stuprocentowo" zależny od premiera Donalda Tuska. Komorowski odparł, że prezydent musi być autonomiczny i niezależny, dlatego "na pewno nie złoży meldunku premierowi, jak się zdarzyło poprzedniemu prezydentowi: "panie prezesie, melduję wykonanie zadania"".
Politycy rozmawiali też o zgodzie w polityce. Obaj podpisali się na egzemplarzu Konstytucji z dopisanym zdaniem "Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza" - kompilacją haseł obu kandydatów. Z propozycją podpisów i wystawienia egzemplarza Konstytucji na aukcji WOŚP na rzecz powodzian wyszedł Komorowski. Wybory wygrał wówczas Komorowski.
Debata 2015 r. Składane krzesełko dla nieobecnego Komorowskiego
Pięć lat później urzędujący prezydent Bronisław Komorowski nie wziął udziału w telewizyjnej debacie zorganizowanej przed I turą wyborów. Uczestniczyło w niej 10 z 11 kandydatów na prezydenta, w tym kandydat PiS Andrzej Duda. Jeden z kandydatów Paweł Kukiz przyniósł dla nieobecnego prezydenta składane krzesełko.
Przed drugą turą Duda i Komorowski spotkali się przed kamerami dwukrotnie. W pierwszej debacie zorganizowanej przez TVP i Polsat obaj kandydaci zarzucili sobie niestałość poglądów.
Duda pytał Komorowskiego, czy jest człowiekiem stabilnym o spójnych poglądach. Stwierdził też, że Komorowski przypomniał sobie o obywatelach, gdy ci powiedzieli mu "nie" w I turze. Komorowski oskarżał Dudę o zmianę poglądów w sprawie rolnictwa, in vitro i górników, a także o niewiarygodność obietnic wyborczych "składanych na dwieście kilkadziesiąt miliardów złotych".
Z kolei Duda spytał Komorowskiego, "jak wyglądała realizacja obietnic wyborczych PO". Komorowski odparł, że rzeczywiście nie wszystkie obietnice da się zrealizować. "Pan to powinien wiedzieć, bo PiS obiecywało w którychś wyborach 3 mln mieszkań dla obywateli Polski. Gdzie te mieszkania? Chyba trzech nie można doliczyć, panie pośle" - powiedział ówczesny prezydent.
Na drugą debatę Duda przyszedł z gadżetem - flagą Platformy Obywatelskiej, którą postawił na pulpicie Komorowskiego mówiąc, że unika on partii, która go firmuje. Jednym z tematów ponownie było in vitro. "Chciał pan karać ludzi dwoma latami więzienia za stosowanie metody in vitro. Proszę państwa, to jest śre-dnio-wie-cze" - powiedział do Dudy Komorowski.
Z kolei kandydat PiS zarzucił ówczesnemu prezydentowi, że podpisał ustawę podwyższającą wiek emerytalny, mimo protestów społecznych i wniosku o referendum w tej sprawie. Duda zarzucił też Komorowskiemu, że podpisał 13 ustaw podwyższających 21 podatków. Komorowski odparł, że podpisał 17 ustaw obniżających podatki. Wybory wygrał Duda.
Wybory 2020 r. naznaczone pandemią
W 2020 r. główni pretendenci do Pałacu Prezydenckiego Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski spotkali się w TVP na debacie przed pierwszą turą, razem z dziewięcioma innymi kandydatami. Przed drugą turą do ich konfrontacji nie doszło. Duda ubiegający się o reelekcję odmówił udziału w debacie z udziałem przedstawicieli kilkunastu redakcji w Lesznie (woj. wielkopolskie). Z kolei Rafał Trzaskowski nie wziął udziału w debacie organizowanej przez TVP w Końskich (woj. świętokrzyskie).
Wybory sprzed pięciu lat były naznaczone pandemią. Głosowanie zarządzone na maj nie odbyło się. Wybory zostały wyznaczone na czerwiec, a początkową kandydatkę KO Małgorzatę Kidawę-Błońską zastąpił Trzaskowski. Wybory wygrał Andrzej Duda.(PAP)
kmz/ par/ mhr/ mar/ ał/