Zełenski przedstawił w środę w ukraińskim parlamencie pięciopunktowy plan zwycięstwa w wojnie z Rosją. W czwartek rozmawia o nim w Brukseli na spotkaniu ministrów obrony państw NATO i na posiedzeniu Rady Europejskiej. W opinii dyrektora OSW wizyta w Brukseli raczej nie przyniesie Ukrainie żadnych znacznych rezultatów. "Nie wydaje mi się, by Ukraińcy mogli coś uzyskać, jeśli chodzi o kluczowe postulaty zapisane w planie zwycięstwa" - ocenił ekspert.
Jak dodał, zaprezentowany przez prezydenta Ukrainy plan "to nie jest nowość" - prawie wszystkie punkty, które się w nim znalazły, już wcześniej były podnoszone przez stronę ukraińską, a plan zwycięstwa zebrał je w całość.
Już we wrześniu Zełenski przedstawił w Waszyngtonie swój plan prezydentowi USA Joemu Bidenowi. W ubiegłym tygodniu o propozycji rozmawiał z liderami Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec. Skutkiem tych wizyt było ogłoszenie kilku pakietów pomocy dla Kijowa, "jednak nowości dotyczących większego wsparcia niemal nie było", ponieważ większość tych środków była obiecana już wcześniej - zauważył analityk.
Propozycja Zełenskiego składa się z pięciu punktów i trzech niejawnych załączników, do których dostęp mają tylko określeni partnerzy.
Pierwszym i głównym punktem planu jest zaproszenie Ukrainy do NATO. "Ukraińcy o to zabiegają od dawna. Mają nadzieję, że uda się to załatwić przed odejściem prezydenta Bidena z urzędu, pewnie nie przed wyborami, lecz po nich. Biden nie będzie miał już wtedy nic do stracenia i to nie wpłynie na wynik wyborczy Kamali Harris" - powiedział dyrektor OSW.
"Ukraińcy stwierdzili, że muszą zagrać va banque, uznając, że przed końcem kadencji Bidena uda im się coś wynegocjować, (...) na razie jednak nic nie wskazuje, by tak się stało" - uważa Konończuk.
Drugi punkt, czyli wzmocnienie ukraińskiej obrony dzięki dostawom broni i zgoda na uderzenia na terytorium Rosji z użyciem broni dalekiego zasięgu, też już wcześniej był przedstawiany przez stronę ukraińską. "Pewną nowością" jest kolejny punkt, który zakłada rozmieszczenie na terytorium Ukrainy kompleksowego pakietu odstraszania strategicznego o charakterze innym niż jądrowy.
"Czwarty i piąty punkt są najbardziej oddalone od rzeczywistości" - zwrócił uwagę analityk. Punkt czwarty dotyczy gospodarczego potencjału Ukrainy, w tym udziału Zachodu w wydobyciu minerałów strategicznych na Ukrainie. W ostatnim punkcie jest mowa o okresie powojennym: Kijów zaproponował zastąpienie części wojsk amerykańskich w Europie wojskami ukraińskimi.
Ekspert powiedział, że plan zwycięstwa zawiera słuszne postulaty, które od dawna popiera Polska, np. zaproszenie Ukrainy do NATO, jednak "nie ma wrażenia, by cokolwiek zmieniło się teraz w kluczowych stolicach Zachodu, w szczególności w Waszyngtonie i Berlinie, by ten plan mógł zostać zrealizowany".
Według niego Ukraińcy podjęli "rozpaczliwą próbę przekonania Zachodu do tego, że Ukraina na razie tej wojny nie wygrywa, i pokazania, co należy zrobić, by była w stanie wygrać albo przynajmniej odeprzeć wojska rosyjskie".
Plan zwycięstwa "jest próbą zbudowania mechanizmu politycznego", który zapewniłby realizację dziesięciopunktowej tzw. formuły pokoju, która jest ukraińskim "planem maksimum", przedstawionym pod koniec 2022 roku - powiedział Konończuk. Formuła zakłada m.in. odzyskanie suwerenności nad wszystkimi ziemiami, które Ukraina utraciła na rzecz Rosji, ukaranie winnych, rekompensaty od Rosji.
Zełenski oświadczył, że w przypadku natychmiastowego wdrożenia jego planu w przyszłym roku możliwe byłoby zakończenie wojny. Rozmówca PAP przyznał, że "gdyby Ukraina dostała to wszystko, czego chce od Zachodu, to ukraińskie pozycje na polu boju i w przyszłych rozmowach byłyby silniejsze".
"Z Rosją należy negocjować z pozycji siły, a nie z pozycji słabości. Dziś Ukraina, zmuszona do negocjowania, negocjowałaby z Moskwą z pozycji słabości. Plan zwycięstwa ma sprawić, by negocjowała z pozycji siły" - zaznaczył i przyznał, że nie ma wrażenia, byśmy byli bliżej końca wojny.
Ekspert zauważył, że na Ukrainie zaprezentowany plan jest popierany przez rząd i opozycję oraz zapewne przez ogromną część społeczeństwa. "Natomiast na Zachodzie mamy dosyć dyplomatyczne lub chłodne reakcje" - podkreślił. Jako przykład chłodnej reakcji podał wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który oznajmił, że w stanowisku Berlina nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o wykorzystywanie niemieckiej broni do ataków na terytorium Rosji, Niemcy nie zamierzają też przekazać Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu Taurus.
"Więc myślę, że dla Ukraińców, póki co, jest to pewne rozczarowanie. Pytanie - w jakim stopniu było ono oczekiwane" - podsumował ekspert w rozmowie z PAP.
W ubiegłym miesiącu przedstawiciele władz USA powiedzieli gazecie "Wall Street Journal", że administracja Bidena uważa, iż plan nie obejmuje całościowej strategii i w pewnym sensie jest opakowaną na nowo prośbą o kolejne dostawy broni i zniesienie ograniczeń dotyczących wykorzystania broni dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując plan zwycięstwa, ocenił natomiast, że jest on "ulotny" i że Kijów "musi otrzeźwieć".
Natalia Dziurdzińska
grg/