Dziennikarze ocenili, że duża część ich czytelników nie chciałaby zapewne robić interesów z Trumpem, czy też nie widzi w nim wzoru dla swoich dzieci. Jednak zapewne uznaje, że jego rządy przyniosły więcej dobrego niż złego. Myślą przewodnią tej argumentacji jest wiara w sprawczość i niezależność amerykańskich instytucji, które poskromią temperament Trumpa - uznał tygodnik.
"The Economist" sądzi jednak, że były prezydent USA może być tak nieprzewidywalny w swoich decyzjach, że odpowiedzialność spoczywająca na barkach przywódcy wolnego świata jest zbyt duża, aby z nią igrać.
Jednocześnie dziennikarze przyznali, że część osób może uznać tę ocenę za zbyt alarmistyczną, ponieważ część przewidywań poprzedzających pierwszą kadencję Trumpa (2016-2021) była nietrafiona. Mimo obaw niektóre jego decyzje zostały ocenione pozytywnie, zarówno te dotyczące wyzwań w kraju, jak i poza nim. Przykładem tego było np. sfinansowanie kampanii szczepień na COVID-19 czy jego wkład w zawarcie w 2020 r. Porozumień Abrahamowych na Bliskim Wschodzie, które umożliwiły normalizację stosunków dyplomatycznych m.in. Zjednoczonych Emiratów Arabskich z Izraelem.
Jednak Trump i Partia Republikańska są już inni niż w chwili zwycięstwa w 2016 roku. Wówczas Trump nie był jedynym liderem partii, a jego poglądy były mniej radykalne. Podczas obecnej kampanii przywódca Republikanów chce m.in. nałożyć 200 proc. czy nawet 500 proc. cła na samochody z Meksyku. Ponadto jego wizja polityki monetarnej doprowadziłaby do konfliktu z Rezerwą Federalną, co mogłoby mieć katastrofalne skutki dla światowej gospodarki - ocenił "The Economist".
Świadectwem zmiany jest też fakt, że połowa gabinetu Trumpa z pierwszej kadencji nie chciała poprzeć jego kandydatury w tegorocznych wyborach prezydenckich - przypomniał tygodnik.
Zarazem przyznała, że Kamala Harris nie jest idealną kandydatką. "Miała trudności z przekazaniem swoim wyborcom, co chce zrobić podczas swojej kadencji. Poza tym wygląda na niezdecydowaną i niepewną" - oceniła redakcja. Mimo wszystko dziennikarze zwrócili uwagę, że Harris podjęła starania, aby skonsolidować jak największe poparcie, oddalając się od prezentowanej wcześniej postawy lewicowej.
"The Economist" podsumował swoją argumentację następująco: "Prezydenci nie muszą być święci i mamy nadzieję, że druga (możliwa-PAP) kadencja Trumpa nie będzie katastrofą. Jednak Trump stwarza ryzyko nie do zaakceptowania dla Ameryki i świata. Dlatego jeśli 'The Economist' miałby głos, oddałby go na panią Harris".(PAP)
awm/ kar/ grg/