W sobotę ministra Nowacka odwiedziła w londyńskiej dzielnicy Camden Szkołę Polską im. Lotników Polskich przy Ambasadzie RP w Londynie, gdzie spotkała się z nauczycielami, uczniami i rodzicami.
W rozmowie z PAP przyznała, że to, iż zaledwie kilkanaście procent polskich dzieci w Wielkiej Brytanii - jak szacuje Polska Macierz Szkolna - chodzi do polskich szkół sobotnich, jest powodem troski. Chciałaby, żeby rodzice mieli poczucie, że uczenie się przez dzieci języka polskiego czy polskiej historii jest inwestycją, która przyniesie korzyści.
Wskazała, że kluczową rolę odgrywają rodzice, bo to oni muszą przekonać dzieci, że warto chodzić do polskich szkół - mimo że nauka w nich odbywa się w weekendy i zamiast czasu wolnego czy innych zajęć, a rodzice dowożą też i odbierają z nich dzieci.
"Ale jest to szalenie ważne, bo jest to inwestycja w patriotyzm. Tym, co może zrobić ministerstwo edukacji narodowej, tym, co może zrobić ORPEG (Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą), to przede wszystkim zadbanie o wysoki standard tego nauczania, ale też pokazywanie, że polskość jest ważna, że te więzi, które tutaj tworzą się, mogą procentować na lata" - powiedziała.
"Oczywiście wiele zależy od rodziców, ale chcemy tworzyć klimat, który będzie powodował, że ci młodzi ludzie będą się czuli polskimi patriotami i być może będą chcieli kiedyś wrócić do Polski, bo będą mieli już kompetencje językowe" - dodała.
Barbara Nowacka przyznała, że część polskich szkół sobotnich w Wielkiej Brytanii, które utrzymują się głównie z czesnego płaconego przez rodziców, zmaga się trudnościami finansowymi, co szczególnie nasiliło się po pandemii Covid-19.
"Oczywiście szkoły otrzymują dofinansowanie z Instytutu Kolbego, którego zadaniem jest ich wspieranie. Szkoły ORPEG-owskie też pewne dofinansowanie otrzymują, natomiast też zauważam z troską, że determinacja do uczenia się w szkołach polonijnych trochę po pandemii spadła. Ale musimy przywrócić te priorytety. Działamy na rzecz dofinansowania, poprawy programu nauczania, ORPEG w tej chwili organizuje ankietę, zbierając informacje zwrotne od rodziców, od nauczycieli, co można poprawić, żeby szkoły były bardziej atrakcyjne" - powiedziała szefowa MEN.
Podkreśliła, że zawsze kluczowym czynnikiem będzie to, czy rodzice mają czas, siłę i determinację, by do takiej szkoły przyjeżdżać, ale im bardziej będą widzieć, że to się opłaca, tym będzie to łatwiejsze.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
pp/