"Nasza współpraca z Craigiem Boyntonem dobiegła końca. To była niesamowita podróż i jestem dumny z tego, co udało nam się wspólnie osiągnąć. Jego zaangażowanie i wsparcie wiele dla mnie znaczyły. Cieszę się, że mogliśmy razem pracować, bo zrobiliśmy duże postępy. Teraz przyszedł czas na nowe możliwości. Życzę Craigowi wszystkiego najlepszego na jego dalszej drodze" - skomentował rozstanie z trenerem 27-letni tenisista z Wrocławia.
Polak związał się z amerykańskim trenerem w 2019 roku, kiedy był jeszcze dość anonimowym graczem. Zaraz potem awansował do czołowej "50" singlistów i jeszcze w tym samym sezonie zdobył swój pierwszy tytuł ATP w Winston-Salem. Łącznie ich współpraca przyniosła osiem triumfów w turniejach ATP, w tym dwa tytuły w prestiżowych turniejach Maters 1000 - w Miami w 2021 roku i Szanghaju dwa lata później.
W trwającym sezonie Hurkacz wygrał pierwszy w karierze turniej na "cegle" - w portugalskim Estoril, ale wielkoszlemowe zmagania we French Open zakończył na 1/8 finału, na wimbledońskiej trawie w meczu drugiej rundy z Arthurem Filsem musiał zrezygnować z gry z powodu kontuzji, ale był bliski przegranej. W wyniku urazu stracił igrzyska olimpijskie w Paryżu, a po powrocie na korty "zgodnie z klątwą" odpadł już w drugiej rundzie US Open z niżej notowanym Jordanem Thompsonem. Kilka dni później zakomunikował, że rozstaje się z Boyntonem.
"W przypadku takich sytuacji ostatecznie zawsze to jest decyzja zawodnika" - wskazał w rozmowie z PAP Sierzputowski, były trener Igi Świątek, który doprowadził ją do światowej czołówki i pierwszego wielkoszlemowego tytułu w Paryżu w 2020 roku.
"Oczywiście, o rozstaniu ze szkoleniowcem decyduje zawodnik, ale takie decyzje nie są powodowane nagłym impulsem. W tenisiście to dojrzewa przez jakiś okres. Bywa, że nie mogą się dogadać poza kortem albo wyniki są niezadowalające. Niekiedy jest to po prostu zmęczenie sobą. Ostatecznie trener i zawodnik przebywają ze sobą codzienne nawet przez większość roku. Może to być powodem pewnego znużenia, a gdy nie widać postępów albo wyniki są niezadawalające zmiana wydaje się być rozsądnym rozwiązaniem" - tłumaczył PAP Matkowski.
Dla niego odpowiednikiem Boyntona był Lech Bieńkowski. To z tym szkoleniowcem duet Marcin Matkowski – Mariusz Fyrstenberg stał się czołowym deblem świata, wygrywającym najbardziej prestiżowe turnieje i awansując do ATP Finals.
"Hubert z Craigiem też osiągnęli bardzo dużo. Awans do czołówki światowej, cztery lata w Top10 listy ATP, dwa wygrane turnieje rangi Masters 1000. To niewątpliwie osiągnięcia Boyntona" – ocenił Matkowski.
"Czas pokaże, czy to była dobra decyzja zarówno dla zawodnika, jak i trenera. Obaj zrobili swoje w ciągu tych lat współpracy, obaj sporo dzięki niej zyskali, a może wręcz ich osiągnięcia były ponad miarę. Niewielu tenisistów w tym samym czasie zrobiło taki progres, jak Hubert współpracując z Boyntonem" – zauważył Sierzputowski.
Kto może zostać następcą Boyntona i tworzyć nowy team Hurkacza?
"Jest kilku dobrych trenerów na rynku. Mam swoje typy, ale nie chcę niczego sugerować. Nawet wśród polskich szkoleniowców są osoby, które mogłyby współpracować z Hubertem. Jednak uważam, znając go, że postawi na szkoleniowca zza granicy. Hurkacz stał się teraz łakomym kąskiem dla markowych szkoleniowców. Już jest od kilku lat w czołówce światowej, a do tego ma zaledwie 27 lat. Jest ciągle w "prime wieku". Będzie grać i wygrywać. Może największe osiągnięcia mieć dopiero przed sobą" – powiedział Matkowski.
Sam zawodnik nie informuje, kiedy rozpocznie współpracę z nowym szkoleniowcem. W tym sezonie w kalendarzu ATP pozostało jeszcze kilka ważnych turniejów, w tym rangi Masters 1000 w Shanghaju i Paryżu.
"Do ATP Finals w Turynie raczej trudno będzie Hubertowi awansować, bo ma za dużą stratę. Powinien jednak grać regularnie do końca sezonu, nawet już współpracując z nowym trenerem. Potem będą mieć więcej czasu na odpoczynek i pracę przed sezonem 2025" – zauważył Matkowski.
sma/