Ekspert: celem ataków hakerskich jest często skłócenie społeczeństwa

2024-05-31 17:49 aktualizacja: 2024-05-31, 22:25
Osoba siedząca przed laptopem. Fot.  PAP/EPA/Sascha Steinbach
Osoba siedząca przed laptopem. Fot. PAP/EPA/Sascha Steinbach
Liczba cyberataków rośnie i to w tempie rzędu 100 proc. rocznie. Jednym z celów ataków hakerskich jest skłócenie społeczeństwa. Sposobem walki z działaniami cyberprzestępców jest walka z dezinformacją – powiedział PAP ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Dagma Bezpieczeństwo IT Dawid Zięcina.

„Wzrost liczby cyberataków widać od paru lat i widać w różnego rodzaju raportach czy opracowaniach, że chodzi o wzrosty rzędu 100 proc. rok do roku. To, co my jako społeczeństwo dostrzegamy, to przede wszystkim fejk newsy, kampanie dezinformacyjne będące elementem cyberwojny” – powiedział PAP ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Dagma Bezpieczeństwo IT Dawid Zięcina.

Dodał, że kampanii cyberataków jest sporo i niektóre z nich są nakierunkowane na pewne sektory gospodarki czy na infrastrukturę krytyczną. Przypomniał, że poligonem takich działań była Ukraina przed zbrojną agresją Rosji.

„Tam było widać wiele nowych metod ataków na społeczeństwo, szeroko pojęty biznes, na infrastrukturę krytyczną. Tam grupy cyberprzestępcze powiązane z Rosją szlifowały te nowe metody. W latach 2014-2017 mieliśmy do czynienia z olbrzymią liczbą cyberataków na Ukrainie, dokonywanych ze strony służb rosyjskich. Hakerzy próbowali zakłócać wybory prezydenckie, atakowano system energetyczny Ukrainy” – powiedział ekspert. – „To są działania, które przeprowadzano bez obecności rosyjskich żołnierzy na Ukrainie – poza Krymem – a które prowadziły do paraliżu infrastruktury w tym kraju. Poza tym działania hakerskie miały na celu skłócenia społeczeństwa na Ukrainie, bo społeczeństwo skłócone to słabe społeczeństwo” – dodał.

Zdaniem Dawida Zięciny, widać, że cyberprzestępcy ciągle próbują doprowadzić do destabilizacji sytuacji. I że robią to, dokonując stosunkowo prostych, ale dających znaczące wyniki ataków.

„Takimi atakiem jest doprowadzenie do tego, że strona ministerstwa czy urzędu nie będzie działać czy też do sytuacji, z jaką mieliśmy dzisiaj miejsce – czyli do wysyłania ze stron instytucji czy mediów nieprawdziwych wiadomości. To sprawia, że niskim nakładem cyberprzestępcy uzyskują duży efekt w postaci rozgłosu i dyskusji w społeczeństwie” – powiedział ekspert firmy Dagma Bezpieczeństwo IT.

Ocenił, że najwięcej kampanii cyberataków jest związanych z Ukrainą – z sytuacją w tym kraju i wydarzeniami, które tam mają miejsce. Podkreślił także, że jednym ze sposobów walki z takimi działaniami jest walka z dezinformacją, która jest celem ataków.

„Trzeba też pamiętać, że często my sami bierzemy udział w takiej kampanii, bo nie sprawdzamy, czy wiadomość jest prawdziwa i puszczamy to dalej, tym samym w pewien sposób legitymizując takiego fake newsa. Warto zwrócić uwagę, co zdarzyło się dzisiaj – kiedy pojawiła się owa fałszywa depesza PAP, natychmiast pojawiły się sprostowania, wszystkie główne media w kraju zaczęły podawać, że treść depeszy była nieprawdziwa i że to był atak, komunikaty wydawały również ministerstwa. Sposobem na to, aby unikać dezinformacji, jest ufanie wiarygodnym mediom. Oczywiście, można powiedzieć, że dla jednych wiarygodne są jedne media, dla innych inne, ale generalnie sprawdzajmy, czy wiadomość, która wydaje się nam sensacyjna, pojawia się także w innych mediach i jak jest tam przedstawiana” – stwierdził ekspert.

Doradził także, aby wstrzymywać się za podawaniem dalej czy też lajkowaniem wiadomości, które wydają się nam sensacyjne. Przypomniał, że podawanie dalej daje „efekt kuli śnieżnej - im częściej coś jest podawane, tym większą wiarygodność przypisuje temu społeczeństwo”.

„Trzeba pamiętać, że celem tych działań jest skłócenie społeczeństwa. I na tym będą dalej grać rosyjskie służby i będą nakręcać dalej atmosferę wokół tej depeszy. Teraz boty i trolle będę próbować snuć teorie spiskowe, że to depesza, która była przygotowana na przyszłość, że to rodzaj draftu, który po prostu pojawił się za wcześnie. Nie dajmy się na to nabrać, odcinajmy się. Jeśli coś nam się wydaje sensacyjne, sprawdzajmy” – stwierdził Dawid Zięcina.

W piątek, po godz. 14 w serwisie PAP ukazały się depesze pod tytułem "Premier RP Donald Tusk: 1 lipca 2024 r. zacznie się w Polsce częściowa mobilizacja". Polska Agencja Prasowa podkreśliła, że nie jest źródłem tej informacji; depesza nie powstała w agencji, nie została napisana ani nadana przez pracowników PAP. Depesze zostały anulowane.(PAP)

Autor: Marek Siudaj

kgr/