Były prezydent USA Donald Trump i aktualny kandydat na prezydenta Republikanów został postrzelony w ucho w ubiegłą sobotę podczas wiecu wyborczego w Butler w stanie Pensylwania. Po tym zdarzeniu w przestrzeni medialnej pojawiły się liczne głosy, zgodnie z którymi incydent miałby zapewnić Trumpowi zwycięstwo w zbliżających się wyborach prezydenckich. Wiele z najnowszych sondaży sugeruje jednak brak gwałtownego wzrostu poparcia dla byłego prezydenta.
Dr Tomasz Smura, dyrektor Biura Analiz w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, a także ekspert ds. polityki zagranicznej USA powiedział PAP, że próba zamachu, ze względu na specyfikę polityczną USA i samego Trumpa, nie jest czynnikiem, który może "w sposób absolutny rozstrzygnąć wybory".
Zdaniem Smury Stany Zjednoczone charakteryzują się tym, że tamtejsza scena polityczna jest - jak powiedział - "nieco zabetonowana". Istotne jest, że do wyboru są tylko dwie partie. Ocenił, że głosowanie przez Amerykanów często zdeterminowane jest przez takie czynniki jak "rodzinne tradycje" czy miejsce zamieszkania.
"Trzeba pamiętać, że Donald Trump ma duży elektorat negatywny. Tam nawet nie tyle osób głosuje za Joe Bidenem, co przeciwko Trumpowi" - zaznaczył Smura. Wskazał wyniki czwartkowego sondażu przeprowadzonego przez ABC News, Ipsos oraz Washington Post, zgodnie z którymi 67 proc. badanych twierdzi, że Biden powinien zrezygnować z kandydatury, a 85 proc. uważa, że jest za stary, by sprawować urząd prezydenta. "Mimo to Demokraci wciąż popierają i głosują na Joe Bidena" - mówił.
Dr Smura przyznał jednak, że "nie byłby zbyt optymistyczny", jeśli chodzi o ocenianie szans Bidena. Zwrócił uwagę, że nawet poparcie kandydata na poziomie krajowym nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w ostatecznych wynikach wyborów - liczy się uzyskanie głosów elektorskich na poziomie stanowym, zwłaszcza w tzw. "swing states", czyli w stanach, w których walka o głosy jest najbardziej zaciekła. Smura wskazał, że z sondaży wynika, iż Trump prowadzi aktualnie w zdecydowanej większości z nich.
"Nawet w Virginii, która z tradycji jest demokratycznym stanem, aktualna różnica między Trumpem a Bidenem, w zależności od sondaży, potrafi być minimalna" - mówił.
"W tym momencie tendencje są takie, że przewagę w tej kampanii ma Donald Trump" - zauważył. Ocenił także, że zarówno próba zamachu, jak i cała debata wokół tego, czy aktualny prezydent powinien kandydować czy nie, na pewno Bidenowi nie pomagają. Smura powiedział jednocześnie, że sobotnie wydarzenia w Butler mogłyby mimo wszystko wpłynąć na elektorat niezdecydowany, którego część - jak ocenił - "może czasami podejmować decyzje w oparciu o pewne sentymenty". "Takie rzeczy, jak widok zranionego Trumpa na tle amerykańskiej flagi, potrafią wpływać na sympatie i odczucia wyborców" - powiedział.
Pytany o doniesienia medialne, zgodnie z którymi Biden miałby poważnie rozważać zrezygnowanie z kandydatury, dr Tomasz Smura odpowiedział, że niezależnie od tego, jaka decyzja zapadnie i jaki kandydat zostałby zamiast niego wystawiony, musi ona zostać podjęta jak najszybciej, gdyż podobna niepewność działa na szkodę Demokratów.
Doniesieniom o możliwym wycofaniu się z Bidena ubiegania o reelekcję zaprzeczyła po raz kolejny w piątek szefowa kampanii Bidena Jen O'Malley Dillon, która powiedziała w wywiadzie dla telewizji MSNBC, że Biden "absolutnie jest w wyścigu" i zamierza wrócić do wystąpień wyborczych w przyszłym tygodniu, po tym jak wyzdrowieje. Demokratyczny Komitet Narodowy ogłosił, że głosowanie w sprawie oficjalnej nominacji Bidena na kandydata na prezydenta nie odbędzie się prędzej niż po 1 sierpnia.
Donald Trump został w poniedziałek oficjalnie wybrany kandydatem Partii Republikańskiej na prezydenta USA; zdobył wszystkie, niemal 2,4 tys. głosów delegatów na konwencji wyborczej w Milwaukee. Jego kandydatem na wiceprezydenta będzie kontrowersyjny senator J.D. Vance, jeden z największych przeciwników pomocy dla Ukrainy.
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 5 listopada br.
Autor: Filip Romik
sma/