Ekspert o propozycjach Merza ws. polityki migracyjnej: nie są dobre dla Polski
Ekspert do spraw migracji Gerald Knaus uznał propozycje kandydata CDU/CSU na kanclerza Niemiec Friedricha Merza dotyczące zaostrzenia polityki migracyjnej za „wielki błąd”. Proponowane rozwiązania nie byłyby - jego zdaniem - dobre dla Polski.

Pięciopunktowy plan, przedstawiony pod koniec stycznia w Bundestagu przez Merza, „jest absurdalny” – ocenił Knaus w środę podczas spotkania z dziennikarzami zagranicznymi w Berlinie.
„Kontrole graniczne nie mają sensu, chyba że zbuduje się płot. Polacy to zrobili. Ale CDU nie chce stawiać zapory” – powiedział naukowiec, założyciel Europejskiej Inicjatywy Stabilności (ESI). „To wszystko nie będzie działać, chyba że chadecy pójdą na współpracę z Alternatywą dla Niemiec (AfD)” – podkreślił.
Knaus skrytykował też pomysł odsyłania z granicy niemieckiej wszystkich cudzoziemców bez dokumentów uprawniających do wjazdu, nawet tych, którzy chcieliby wystąpić o azyl. „To jest nie do zrealizowania, zarówno prawnie, jak i praktycznie, a poza tym oznaczałoby koniec strefy Schengen” - wyjaśnił. Jego zdaniem CDU dobrze zdaje sobie sprawę, że nie zrealizuje tych propozycji.
„Sąsiedzi nie będą kooperować z władzami niemieckimi” – powiedział Knaus. Jak dodał, rozmawiał o tym z przedstawicielami Austrii, którzy oświadczyli, że jeżeli Niemcy zaczną im odsyłać migrantów, „złożą skargę albo odbiorą (migrantów), a oni następnego dnia znów znajdą się w Niemczech”.
Realizacja propozycji oznaczałaby „ogromny spór z Polską” - ostrzegł ekspert. Jak zaznaczył, władze przygranicznych miast są już teraz niezadowolone z powodu kontroli tymczasowych na granicy. „Koszt jest wysoki. Powodem, dlaczego stałych kontroli granicznych nie wprowadziła Szwajcaria, są właśnie wysokie koszty, także ekonomiczne - wyjaśnił. „To, co proponuje Merz, nie jest dobre dla Polski” – ocenił.
Knaus zarzucił niemieckim chadekom, że w kampanii wyborczej przejęli hasła AfD mówiąc, że wszystko, co wydarzyło się w minionych 10 latach w polityce migracyjnej, było złe i że konieczny jest radykalny zwrot. CDU i CSU nie przedstawiły jednak żadnej realistycznej propozycji.
Zdaniem eksperta przyszły niemiecki rząd - wszystko jedno czy będzie to koalicja CDU/CSU z SPD, czy też potrzebny będzie jeszcze inny partner - musi wypracować pragmatyczne rozwiązania, które są zgodne z prawem europejskim i szybko przyniosą wyniki.
Ostrzegł, że fatalna byłaby powtórka sytuacji z Austrii, gdzie demokratyczne partie nie potrafiły się porozumieć, na czym skorzystała skrajna prawica. „AfD jest skrajnie niebezpieczna, dąży do rozbicia CDU. Jej celem jest niedopuszczenie do powstania koalicji partii demokratycznych” – powiedział.
Zdaniem Knausa, Niemcy powinny zawrzeć nową umowę z Turcją jako bezpiecznym krajem trzecim, co umożliwiłoby odsyłanie tam Syryjczyków i Afgańczyków. Taka umowa zawarta w 2016 roku, doprowadziła w ciągu trzech lat do radykalnego spadku liczby migrantów. Podobne umowy powinna zawrzeć UE z krajami Afryki Północnej. Przyznał, że takie rozwiązanie Niemcy blokowały dotychczas z powodów ideologicznych.
Ekspert zaproponował ponadto radykalne przyspieszenie rozpatrywania wniosków o azyl od osób z krajów uznawanych za bezpieczne, np. z Gruzji, co miałoby zniechęcić innych obywateli tych państw. Deportacja z Niemiec powinna objąć cudzoziemców stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.
Odnosząc się do Paktu o migracji i azylu, Knaus powiedział, że pakt „wejdzie w życie, ale niewiele zmieni”. Istotą paktu jest - jego zdaniem - relokacja uchodźców. „Kraje zgodziły się na ten pakt dobrze wiedząc, że nic się nie stanie. Negocjatorzy byli zmęczeni i uznali na koniec, że porozumienie jest lepsze od fiaska” – tłumaczył. Według niego pakt jest niepotrzebny, natomiast w unijnym prawie trzeba zmienić zapis dotyczący bezpiecznych krajów trzecich.
Obecnie odesłanie migrantów możliwe jest tylko wtedy, gdy deportowany ma osobiste związki z tym krajem, co - w opinii Knausa - uniemożliwia deportacje. Przepis ten przeforsowały wbrew innym krajom, w tym Polski, Niemcy. Komisja Europejska ma w marcu zaproponować zmiany. „Ta debata powróci po wyborach w Niemczech” – zapowiedział Knaus.
Najbliższe cztery lata będą - jego zdaniem - najgroźniejszym momentem dla UE od rozpoczęcia integracji w 1955 r. „Jawni przeciwnicy UE mają teraz sojusznika w Białym Domu” – podkreślił. Kluczowym krajem, a równocześnie piętą achillesową są Niemcy.
„Gdyby AfD doszła do władzy, byłby to koniec Unii” – ostrzegł Gerald Knaus.
Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mal/ js/