Ekspert podkreślaił zarazem, że żadna partia nie uzyskała bezwzględnej większości.
Według prognoz exit poll sojusz partii lewicowych - Nowy Front Ludowy (NFP) uzyskał najwięcej miejsc w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji - pomiędzy 181 i 215. Nie ma jednak większości bezwzględnej, wynoszącej 289 mandatów.
Na drugim miejscu według prognoz podanych przez telewizję TF1 jest obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona, który może liczyć na 150-180 mandatów. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe zgodnie z tymi prognozami otrzymało 120-150 miejsc w parlamencie.
"Zaskoczeniem jest przede wszystkim sromotna jednak porażka Marine Le Pen, na którą projektowano wszystkie lęki związane ze skrajną prawicą. Widać, że wywołana tym strachem wielka mobilizacja społeczna przyniosła efekt. Warto zwrócić uwagę, że nawet ta nazwa lewicowej koalicji, Nowy Front Ludowy, jest dokładną kopią z lat 30., kiedy komuniści i socjaliści chcieli zatrzymać w wielu krajach, we Francji też, pochód różnego rodzaju faszystów do władzy. To nawiązanie zostało użyte moim zdaniem bardzo świadomie" - powiedział PAP Witkowski.
Ocenił, że "wizja, że Le Pen za chwilę będzie budować rząd i przejmie władzę we Francji okazało się bardzo skuteczną taktyką", bo przestraszyło wielu Francuzów o poglądach centrowych i lewicowych.
"Zaskakująco wysoko wypadł w stosunku do prognoz prezydent Emmanuel Macron. Miało być absolutne zniszczenie, pełna klęska - a tymczasem rzeczywiście ugrupowanie prezydenta przegrało, ale ugrupowanie Marine Le Pen nie będzie w stanie zbudować samodzielnego rządu, podobnie jak lewica. A należy uwzględnić, że system prezydenci we Francji jest taki, że władza prezydenta nawet w takiej sytuacji jest bardzo duża" - zauważył.
"Lewica ma dobry wynik, ale należy pamiętać, że jest to koalicja, konglomerat bardzo wielu ugrupowań, w tym Zielonych, socjalistów, melanchonowców, komunistów i wielu innych małych środowisk. To raczej pospolite ruszenie niż merytoryczny sojusz partyjny. Francuska polityka miała już tak duże koalicje i one się dość spektakularnie rozpadły" - dodał ekspert.
Według niego sytuacja polityczna po wyborach jest "mocno patowa", bo nikt nie uzyskał samodzielnej większości, a trudno w obecnej sytuacji dostrzec potencjalne możliwości sojuszu na bardzo spolaryzowanej francuskiej scenie politycznej.
"Mimo dwustopniowego systemu wyborów i ich wyniku kluczowe będą decyzje Macrona, niezależnie od wyników jego formacji. Może to być dla lewicy zwycięstwo pyrrusowe, zwłaszcza jeśli dojdzie do ogromnych kłótni wewnątrz niej w przypadku niemożności zrealizowania części postulatów" - podkreślił Witkowski.
Jeśli chodzi zaś o potencjalne przygotowania do wyborów prezydenckich, ocenił, Jordan Bardella "jest trochę awatarem Le Pen, a jego polityczna widoczność odbiera popularność jego patronce", której kandydatura jest jednak dość zużyta, bo wielokrotnie już bezskutecznie startowała w wyborach.
Witkowski zauważył, że z uwagi na zużycie władzy, trudną sytuację ekonomiczną oraz kontrowersyjne decyzje w tej sferze, a także w kwestii wieku emerytalnego czy spraw ekologicznych budzące duże niezadowolenie społeczne, wynik ten jest zdecydowanie lepszy niż się spodziewano.
Mówiąc o sytuacji obozu politycznego prezydenta Emmanuela Macrona ocenił, że "nie jest to dramatyczne zużycie rządzących, jakie mieliśmy na przykład w Wielkiej Brytanii". "We Francji poszło im znacznie lepiej, ale trudno mówić o sukcesie, bo nie da się ogłosić, będąc drugim czy trzecim w wyborach. Nikt z nimi koalicji nie zawrze, nie ma też wsparcia dla ich rządów, gdy spora część oponentów buduje się na sprzeciwie wobec kontrowersyjnych rozwiązań forsowanych wcześniej właśnie przez Marcona" - stwierdził.
"Finalnie może powstać rząd techniczny, czy nawet ekspercki, który miałby dotrwać do kolejnych wyborów prezydenckich. Któraś z partii może podjąć się takiego działania, ale oznaczałoby ono dla niej, w obowiązującym we Francji systemie politycznym niewielki zysk przy dużej odpowiedzialności. Zakres władzy premiera - wobec silnych prerogatyw prezydenta - nie jest duży" - podkreślił. (PAP)
sma/