Malejący popyt na samochody, w tym elektryczne, wysokie koszty energii oraz konkurencja subsydiowanych producentów z Chin - z tymi problemami zmagają się dziś europejscy producenci motoryzacyjni, którzy coraz głośniej alarmują o konieczności podjęcia działań. Sygnały o narastającym kryzysie w motoryzacji płyną z każdej strony, również od rządów krajów członkowskich - Włochy i Czechy wzywają m.in. do odwołania zakazu sprzedaży nowych pojazdów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. W tej trudnej sytuacji Komisja Europejska zdecydowała się rozpocząć strategiczny dialog z branżą - poinformowało Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).
Celem prac ma być stworzenie kompleksowej strategii, która nie tylko pomoże branży wyjść z kryzysu, ale także pozwoli zrealizować unijne cele klimatyczne. W rozmowach mają wziąć udział przedstawiciele państw członkowskich, liderzy branży i europosłowie.
"Oczywiście nikt z producentów nie postuluje zwrotu europejskiej polityki klimatycznej o 180 stopni, a elektromobilność nadal będzie stanowiła jedno z głównych narzędzi do osiągnięcia neutralności klimatycznej w motoryzacji, jednak zmiany są niezbędne. Trzeba usiąść do stołu i wreszcie rozpocząć dialog o przyszłości europejskiego przemysłu motoryzacyjnego, zwłaszcza że do tej pory go brakowało. To ostatni dzwonek - i to jest optymistyczne założenie - na rozpoczęcie rozmów, jeśli ta transformacja ma zakończyć się dla nas sukcesem" - powiedział prezes SDCM Tomasz Bęben.
W jego opinii cele i postulaty, które przyświecały "urzędowo zadekretowanemu" przestawieniu się europejskiego przemysłu motoryzacyjnego na elektromobilność były wzniosłe, ale przy ich wytyczaniu nie wzięto pod uwagę rzeczywistości, choćby tego, że w wyścigu technologicznym w segmencie pojazdów elektrycznych Europa została w tyle za Chinami, które przez lata przeznaczały na to gigantyczne kwoty z budżetu państwa. "Teraz widzimy już skutki tego nieliczenia się z realiami. W Niemczech zamykają dziś zakłady Volkswagena czy ZF" - zauważył ekspert.
Bęben wskazał, że czasy stabilnego wzrostu w europejskiej motoryzacji przeplatane tylko od czasu do czasu niewielkimi zawirowaniami odeszły do przeszłości. "Europejski przemysł motoryzacyjny nie może się otrząsnąć od ciosów, które na niego spadają – najpierw pandemia i kryzys chipowy potem kłopoty z przerwanymi łańcuchami dostaw przez wojnę na Ukrainie. Teraz z kolei zmaga się on ze zbyt małym popytem, silną konkurencją ze strony Chin, trudnymi realiami gospodarczymi i geopolitycznymi. Wszystko to powoduje redukcję zatrudnienia. A za pasem styczeń i widmo zaostrzenia przez nową administrację ceł na europejskie samochodu eksportowane na rynek Stanów Zjednoczonych" - stwierdził.
W opinii prezesa SDCM słaby popyt na elektryczne samochody w Europie wynika m.in. ze zbyt wolnego rozwoju infrastruktury do ładowania. "Trzeba zaznaczyć, że producenci samochodów i komponentów swoją lekcję odrobili - obecnie w ofercie europejskich marek jest wiele atrakcyjnych modeli elektrycznych, tyle że nie znajdują wielu nabywców, m.in. z powodu niedostatecznie rozwiniętej sieci szybkich ładowarek" - podkreślił Bęben.
Prezes SDCM zaakcentował, że europejski przemysł motoryzacyjny byłby dziś w znacznie lepszej sytuacji, gdyby na początku projektowania założeń polityki klimatycznej administracyjnie nie zdefiniowano przyszłości motoryzacji, uznając elektromobilność za jedynie słuszny kierunek zmian.
"Europejscy decydenci powinni wtedy powiedzieć: przemyśle, rób co uważasz za stosowne, aby uzyskać zerową emisję netto. Wtedy byłoby miejsce na wykorzystanie wielu możliwości technologicznych, którymi Europa dysponuje, m.in. dotyczącymi zastosowania biopaliw czy paliw syntetycznych. Na ten sam szczyt można było dojść różnymi drogami, ale europejski przemysł zmuszony został do zdobywania go najtrudniejszą drogą i to bez asekuracji" - podkreślił Bęben.
SDCM wskazało, że w Parlamencie Europejskim pojawiły się propozycje zmian w regulacjach dotyczących sektora motoryzacyjnego, a szczególnie mocno popiera je Europejska Partia Ludowa (EPP), do której należą Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. Eurodeputowani należący do tej grupy postulują rezygnację z zakazu stosowania silników spalinowych od 2035 roku i umożliwienie wykorzystania również innych technologii, które mogą przyczynić się do redukcji emisji, w tym napędów hybrydowych, a także paliw syntetycznych i biopaliw. Wskazują również na konieczność rozwoju sieci ładowarek oraz stacji paliw alternatywnych.
W ocenie EPP niezbędne są również dalsze działania na rzecz ochrony europejskiego rynku przed dumpingiem i subsydiowaną konkurencją, szczególnie Chin. Europosłowie wskazują również na potrzebę zwiększenia inwestycji w badania i rozwój, zwłaszcza sztucznej inteligencji, autonomicznych pojazdów czy nowych paliw, są kluczowe. Ich zdaniem konieczne jest też wsparcie finansowe regionów najbardziej dotkniętych transformacją. Niezbędne jest też uproszczenie nadmiernie skomplikowanych i generujących wysokie koszty regulacji, a także przyspieszenie procesów legislacyjnych - poinformowało SDCM. (PAP)
gkc/ malk/ ktl/ grg/