W wygłoszonym w czwartek corocznym orędziu do narodu prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł przed niebezpieczeństwem konfliktu nuklearnego w razie wprowadzenia wojsk NATO na Ukrainę. Powtórzył też swe oskarżenia, że Zachód chce zniszczyć Rosję od środka i ostrzegł, że Rosja nie pozwoli nikomu ingerować w swoje sprawy wewnętrzne. W związku z przystąpieniem Finlandii i Szwecji do NATO zapowiedział wzmocnienie Zachodniego Okręgu Wojskowego Rosji.
Kierownik zespołu rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że wystąpienie rozpoczęło się od wojny w Ukrainie, polityki zagranicznej i kwestii związanych z bezpieczeństwem Rosji. Według niego był to najprawdopodobniej celowy zabieg, obliczony na przykucie uwagi mediów zagranicznych.
„Wydaje się, że chciał, by ten przekaz rozszedł się jak najszerzej i jak najszybciej” – dodał Menkiszak.
Zastrzegł, że wystąpienie Putina miało charakter cykliczny, zatem w tym aspekcie nie było niczym nadzwyczajnym. Dodał też, że duża część orędzia była poświęcona problemom socjalnym i planom rozwoju społeczno-gospodarczego.
W pierwszej części orędzia - mówił Menkiszak - Putin trzymał się swoich standardowych, kierowanych w stronę Zachodu, oskarżeń i gróźb. „Oskarżał Zachód, z USA na czele, o bycie zarzewiem wszelkiego zła i dążenie do zniszczenia Rosji. Następnie przeszedł do gróźb, mówiąc, że Rosja ma zdolności, by się temu przeciwstawić i nie pozwoli na to, by rzekome 'cele' Zachodu zostały zrealizowane” – dodał. Kolejnym stałym elementem przemówienia Putina była, jak zaznaczył Menkiszak, oferta dialogu z Zachodem.
„Oczywiście dialog ten, miałby odbywać się na warunkach rosyjskich. Rosja jest gotowa rozmawiać wyłącznie o ustępstwach ze strony Zachodu, czyli warunkach kapitulacji Ukrainy, utworzeniu nowego ładu bezpieczeństwa Eurazji. Oferta ta kierowana jest głównie do USA” – stwierdził.
To co, w ocenie eksperta, było w orędziu Putina nowością, to eskalacja retoryczna.
„Nie wymieniając z nazwiska prezydenta Francji Emmanuela Macrona, ale odnosząc się do jego wypowiedzi związanej z ewentualnym wysłaniem zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę, Putin wymienił trzy, problematyczne z jego punktu widzenia, elementy” – mówił.
Po pierwsze, jak mówił Menkiszak, Putin podkreślił, że deklarowanym celem Zachodu jest strategiczna porażka Rosji na Ukrainie; po drugie Putin stwierdził, że "Zachód wyznacza cele ataków ukraińskich na rosyjskim terytorium"; "a po trzecie i najważniejsze, że dyskutowane jest skierowanie zachodnich kontyngentów wojskowych na Ukrainę”.
Wtedy Putin przypomniał, że Rosja posiada i rozwija nowoczesne systemy broni, w tym systemy rakietowe. Oświadczył też, że systemy te są zdolne do rażenia celów na terytoriach państw zachodnich. Oprócz tego – co nie jest akurat nowością – podkreślił, że cała sytuacja stwarza zagrożenie wybuchu wojny nuklearnej – wskazał ekspert.
„Mamy do czynienia z retoryczną eskalacją ze strony Putina. Chciał zaznaczyć, że jeśli doszłoby do zwiększenia zaangażowania Zachodu w tę wojnę, a zwłaszcza do rozmieszczenia kontyngentów państw zachodnich na Ukrainie, to Rosja odpowie w sposób radykalny i zdecydowany, a elementem tej odpowiedzi mogą być ataki na terytoria państw zachodnich”. "To rzeczywiście nowość i jawna eskalacja” – podkreślił.
Ekspert ocenił też, że jest to próba zastraszenia Zachodu.
„Putin jest świadomy tego, że sama dyskusja na ten temat budzi na Zachodzie kontrowersje, i że nie ma w tej sprawie porozumienia. Ostrym przekazem chce wzmocnić te państwa, tych polityków i te elity, które uważają, że Rosji nie należy prowokować” – dodał Menkiszak.
Jego zdaniem nie chodzi wyłącznie o możliwe rozmieszczenie zachodnich sił lądowych na ukraińskim froncie, ale również o zwiększenie pomocy militarnej dla Kijowa. Putin chciał przekazać, że zwiększenie pomocy militarnej dla Ukrainy będzie w obecnej sytuacji prowadziło do eskalacji konfliktu, a państwa Zachodu nie mogą czuć się bezpiecznie – mówił.
Ekspert OSW podkreślił też, że w ostatnich miesiącach obserwujemy „zmianę percepcji rosyjskiej”, wynikającą głównie z tego, w jaki sposób Kreml postrzega sytuację na arenie międzynarodowej.
„Moskwa czyta to tak: Ukraina słabnie, Zachód – zarówno frakcje polityczne w USA, jak i w Europie - są zmęczone wojną. W związku z tym, powoli załamuje się zachodnie wsparcie dla Ukrainy. Rosja przejęła inicjatywę strategiczną i taktyczną, jest w trybie ofensywy” – tłumaczył.
Menkiszak ocenił, że choć problemy wokół Ukrainy są częściowo prawdziwe, to Rosjanie myślą życzeniowo: „Wierzą, że lada moment nastąpi załamanie się ukraińskiego frontu, wierzą, że Zachód nie jest ani zdolny, ani gotowy, by kontynuować wsparcie dla Kijowa, a zwycięstwo rosyjskie na Ukrainie jest już w zasadzie przesądzone”. To z kolei, jak wyjaśnił, rozpoczyna w mniemaniu rosyjskim kolejny etap, w którym przedmiotem rozmów z USA ma być już nie tylko Ukraina, ale i globalny ład bezpieczeństwa.
„W tej kwestii Zachód ma zostać zmuszony do rewizji swojej polityki. Putin, mówiąc o rozmowach, nie ma na myśli konsensusu, a daleko idące ustępstwa ze strony Zachodu” – dodał. Zdaniem eksperta Rosjanie oceniają sytuację zbyt optymistycznie. „Nie doceniają ani woli oporu Ukraińców, ani potencjału mobilizacyjnego po stronie zachodniej” – podsumował. (PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
jc/