Ekspert: popularność Putina w Rosji wynika z polityki opartej na imperializmie

2024-03-16 08:37 aktualizacja: 2024-03-16, 11:10
Wybory prezydenckie w Rosji. Fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Wybory prezydenckie w Rosji. Fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Tłumaczenie popularności Władimira Putina tylko propagandą jest nie do utrzymania; poparcie dla niego to efekt polityki opartej na paternalizmie, imperializmie i projekcji siły, na które w społeczeństwie rosyjskim jest duże zapotrzebowanie - ocenił w rozmowie z PAP Igor Grecki, niezależny rosyjski politolog z estońskiego think tanku ICDS.

Odnosząc się do trwających w Rosji "wyborów prezydenckich", analityk zaznaczył, że "imitacja głosowania jest typową cechą wielu dyktatur i Rosja nie jest tutaj wyjątkiem". "Mają one spełnić dwie funkcje. Po pierwsze, są legitymizacją władzy, a po drugie - mają przetestować funkcjonalność jej struktury. Wybory to momenty wzmożonego zainteresowania polityką; opozycja staje się bardziej aktywna, więc reżim może reagować na wyzwania i podtrzymywać skuteczność swojego aparatu" - wyjaśnił politolog.

Zajmujący się badaniem rosyjskiego społeczeństwa socjolodzy wskazują na poparcie dla Putina oscylujące wokół 80 proc. "W badaniach opinii publicznej wiele zależy od sposobu sformułowania pytania. Kiedy respondenci proszeni są o wskazanie polityka, któremu ufają najbardziej, Putin zazwyczaj uzyskuje około 50 proc. poparcia. Rosjanie zapytani konkretnie o prezydenturę Putina oceniają ją jednak pozytywnie w 75–80 proc. przypadków" - podkreślił Grecki.

"Nie ma merytorycznych podstaw, aby nie ufać ustaleniom socjologów. Wyniki ich badań dotyczące popularności Putina potwierdzają inne wskaźniki. Na przykład po inwazji Rosji na Ukrainę (w 2022 roku) społeczna akceptacja wszystkich rosyjskich instytucji władzy znacznie się poprawiła. Co więcej, poparcie dla (działań) parlamentu, gubernatorów i rządu osiągnęło najwyższy poziom w historii" - zauważył rozmówca PAP.

"Przypisywanie popularności Putina wyłącznie propagandzie byłoby nie do utrzymania, gdyż środki masowego przekazu nie są wszechmocne. Przykładowo, w czasie pandemii Covid-19 cała rosyjska machina propagandowa nawoływała obywateli do szczepień, jednak przekaz ten w dużej mierze został zlekceważony. Wielu Rosjan uwierzyło w teorie spiskowe, twierdzące, że miliarderzy starają się zmniejszyć populację planety poprzez kampanie szczepień" - dodał ekspert ICDS.

Politolog zgodził się z poglądem, że Putin mógłby wygrać wybory uczciwie, bez usuwania kontrkandydatów. "Jednak dla niego, podobnie jak dla każdego autorytarnego władcy, bardzo ważne jest nie tylko zapewnienie sobie zwycięstwa w wyborach, ale także to, aby wyniki wyborów nie pozostawiały nadziei, że możliwy jest inny scenariusz" - podkreślił ekspert.

Mówiąc o innych uczestnikach rosyjskiej kampanii prezydenckiej, Grecki ocenił, że "ich rolą jest symulowanie pluralizmu i konkurencji". "Wszyscy przeciwnicy Putina od początku kampanii deklarowali, że nie dążą do zwycięstwa, z góry przyznając sukces urzędującemu przywódcy. Debaty telewizyjne okazały się najnudniejsze w postsowieckiej historii Rosji. Pod nieobecność Putina wszyscy trzej figuranci ograniczyli debaty do czytania wcześniej przygotowanych tekstów, bez choćby cienia krytyki skierowanej pod adresem dyktatora" - zwrócił uwagę rozmówca PAP.

Rozważając ewentualny wpływ wyborów na przebieg wojny na Ukrainie, politolog ocenił, że "głosowanie nie ma związku z ewentualnym ogłoszeniem "drugiej fali" mobilizacji". "Uważam, że Putin czeka na dojście do władzy w USA Donalda Trumpa, co - zgodnie z kalkulacjami Kremla - może złamać transatlantycką solidarność z Ukrainą i doprowadzić do upadku oporu Kijowa" - dodał.

"Ze znacznie większą pewnością można stwierdzić, że po wyborach prezydenckich mogą wystąpić trzy procesy. Rosyjska gospodarka nie wróci szybko do celu inflacyjnego na poziomie 4 proc. Poza tym, w obliczu ogromnych niedoborów wysoko wykwalifikowanej kadry i zaawansowanych technologii, Rosja znacznie zwiększy skalę szpiegostwa przemysłowego w krajach zachodnich. Ponadto Putin z pewnością odświeży i wzmocni swój +pion władzy+ od wewnątrz, włączając w to ludzi, którzy przeżyli wojnę na Ukrainie" - podsumował rozmówca PAP.

Grecki, były wykładowca Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego (SPbGU), wyjechał z Rosji w 2022 roku, po inwazji Kremla na Ukrainę. Obecnie jest analitykiem estońskiego think tanku International Centre for Defence and Security (ICDS) oraz pracownikiem naukowym Uniwersytetu w Bolonii we Włoszech.

Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)

ep/