Ekspert: Rosjanie celowo atakują szpitale [WYWIAD]

2024-07-08 18:14 aktualizacja: 2024-07-09, 10:47
Zniszczony w wyniku rosyjskiego ataku szpital dziecięcy Ochmatdyt w Kijowie. Fot. PAP/Vladyslav Musiienko
Zniszczony w wyniku rosyjskiego ataku szpital dziecięcy Ochmatdyt w Kijowie. Fot. PAP/Vladyslav Musiienko
Od początku eskalacji konfliktu w Ukrainie w lutym 2022 r. doszło do niemal 1900 ataków na obiekty służby zdrowia – powiedział PAP Jakub Belina-Brzozowski z Polskiej Misji Medycznej. To celowa strategia, aby zastraszyć ludność cywilną - dodał.

PAP: Jak pan sądzi, czy atak rakietowy na szpital dziecięcy w Kijowie to był przypadek, czy celowe działanie?

Jakub Belina-Brzozowski: Kiedy spojrzymy na statystyki ataków od początku eskalacji konfliktu w Ukrainie w lutym 2022 r., okaże się, że zbliżają się one do liczby 1900 ataków na obiekty służby zdrowia potwierdzonych przez WHO. Nie ulega wątpliwości, że nie można tu mówić o jakiejkolwiek przypadkowości. Nie przesądzam, jak jest w przypadku tego dzisiejszego ataku, ale wszystko wskazuje na to, że on też był celowy, gdyż szpitale są celem rosyjskich ataków.

PAP: Dlaczego oni to robią? Przecież to jest sprzeczne nie tylko ze wszystkimi konwencjami, ale też z elementarną przyzwoitością.

J.B-B.: Niestety, nie jest to pierwszy raz, kiedy wojska rosyjskie biorące udział w wojnie przyjmują taką strategię. Podobnie było w Syrii. Kiedy Rosja się tam zaangażowała, liczba ataków na cele medyczne zrobiła się bardzo duża. Na pewno celem jest zastraszenie ludności cywilnej. Już wiele milionów Ukraińców ze względu na sytuację wojenną uciekło poza granice swojego kraju, teraz chodzi o to, żeby ci, którzy zostali, nie czuli się bezpiecznie i żeby ten kraj nie mógł funkcjonować.

PAP: Zaktualizujmy skutki poniedziałkowego ataku? Ile osób zginęło, ile jest rannych?

J.B-B.: Pewnie w chwili, kiedy informacja ta będzie publikowana, liczby te mogą się już zmienić, ale z ostatnich informacji wynika, że powyżej 30 osób zginęło wskutek zmasowanego ataku na ukraińskie miasta. W przypadku samego szpitala mamy do czynienia z trzema ofiarami śmiertelnymi i wieloma poszkodowanymi. Zespoły naszego lokalnego partnera Frida Ukraine są na miejscu pod szpitalem i udzielają pomocy. Jesteśmy w kontakcie z lekarzami, którzy opatrują rannych, mówią, że to były ataki na dużą skalę. A pamiętajmy, że te bomby, rakiety, spadają na Ukrainę codziennie. Atak na szpital dziecięcy to jest coś, co nie mieści się w głowie. Przecież dzieci nie są stroną w żadnym konflikcie zbrojnym na świecie.

PAP: Jakie są najczęstsze obrażenia?

J.B-B.: Jest dużo ran zewnętrznych, ale to nie one są największym problemem, tylko osoby z poważnymi obrażeniami zagrażającymi życiu i zdrowiu. One są przekazywane szpitalom. Nasz zespół zajmuje się głównie tymi ranami, które są do opatrzenia na szybko i osobami, które nie muszą być natychmiast hospitalizowane.

PAP: Jak wygląda stan opieki medycznej w Ukrainie?

J.B-B.: Dostęp do opieki medycznej jest utrudniony. Dlatego w regionach, takich jak obwód charkowski czy obwód sumski, czyli blisko granicy z Rosją, ale również teraz w obwodzie kijowskim, uruchomiliśmy kliniki mobilne. One docierają do osób, które z różnych względów także właśnie zagrożenia wojennego, a także tego, jak ta służba zdrowia się z niektórych regionów, mówiąc kolokwialnie, zwija, przestają mieć dostęp do opieki medycznej.

Jest to bardzo groźne dla życia i zdrowia osób np. z chorobami przewlekłymi, dlatego widzimy potrzebę docierania do mniejszych miejscowości, które kiedyś miały przychodnię pierwszego kontaktu, a teraz już jej nie mają. Szpitale wprawdzie cały czas działają, ale niektóre są uszkodzone przez działanie wojenne.

PAP: Powiedział pan, że służba zdrowia w wielu regionach się zwija - lekarze uciekają?

J.B-B.: To nie jest tak. Czasami to wynika z tego, że na danym terenie jest bardzo niebezpiecznie, a lekarze są rzadkim dobrem, więc nie można lekkomyślnie ryzykować ich życia i często są wycofywani do placówek w najbliższym większym mieście, które się staje centrum medycznym dla całego regionu. (PAP)

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

Autorka: Mira Suchodolska

pp/