Ława przysięgłych w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta Donalda Trumpa winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej 2016 r. na temat ich rzekomego stosunku seksualnego.
Amerykanista dr Karol Szulc z Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego pytany przez PAP, czy wyrok może wpłynąć na kampanię i wynik jesiennych wyborów w USA - w których Trump ponownie chce się ubiegać o prezydenturę - odpowiedział przecząco.
Jego zdaniem - mimo że jest to "przełomowy, historyczny moment, kiedy były prezydent i obecny kandydat jest po prostu przestępcą, bo jest skazany oficjalnym wyrokiem" - to, jeśli chodzi o kampanię i wynik wyborów, "wiele to nie zmieni". Wyjaśnił, że ma to związek z bardzo dużą polaryzacją amerykańskiej sceny politycznej.
"Dla wyborców, a bardziej wyznawców Donalda Trumpa, nie ma to najmniejszego znaczenia, ponieważ oni są przekonani o jego niewinności. I nie ma takiej siły, która zmieniłaby ich zdanie” - zauważył Szulc.
Zdaniem amerykanisty Trumpowi „jakimś cudem udało się przedstawić siebie jako antyestablishmentowego kandydata”, co jeszcze bardziej umacnia pozycję polityka wśród jego wyborców.
W opinii dr Szulca sam wymiar kary, który zostanie ogłoszony 11 lipca, nie powinien mieć wpływu na kampanię Trumpa i wybory prezydenckie.
Trumpowi grozi maksymalnie do roku więzienia, ale może to być objęty np. aresztem domowym lub dozorem.
„Nie sądzę, by był to wyrok, który może mu ograniczyć możliwości kampanijne w takim sensie, że np. będzie musiał spędzić jakiś czas w jednym miejscu" - powiedział ekspert, dodając, że "nie będzie to legalna przeszkoda do jego kandydowania”. Jego zdaniem „skoro zatem opinia jest dość powszechna, że Trump powinien móc kandydować, to po prostu zostanie do tego dopuszczony, mimo że np. dla wielu Europejczyków jest to nie do pomyślenia”.(PAP)
Autor: Roman Skiba
ep/