„O ile nie dojdzie wcześniej do przesilenia na ulicach Tbilisi, kluczowe dla przyszłości Gruzji okażą się październikowe wybory parlamentarne” – powiedział Górecki w rozmowie z PAP.
Partia Gruzińskie Marzenie, kontrolująca parlament i od trzech kadencji rządząca krajem, przeforsowała ustawę o przejrzystości wpływów zagranicznych (zwanej ustawą o tzw. agentach zagranicznych lub ustawą rosyjską) pomimo masowych protestów społecznych, trwających od połowy kwietnia. To właśnie wtedy władze wznowiły procedowanie ustawy, którą same rok wcześniej porzuciły pod wpływem społecznego sprzeciwu i międzynarodowej krytyki.
Organizowane od półtora miesiąca protesty wyraźnie osłabły, gdy we wtorek Gruzińskie Marzenie odrzuciło prezydenckie weto nałożone na kontrowersyjną ustawę. Kolejną dużą demonstrację zapowiedziano na niedzielę 2 czerwca i być może pozwoli ona ocenić, w jakim kierunku pójdą nastroje społeczne.
Wobec determinacji partii władzy i ignorowania przez nią społecznego sprzeciwu nie wydaje się, by same protesty mogły obecnie doprowadzić do zmiany sytuacji. Dlatego - podkreśla Górecki - kluczowe jest to, co teraz zrobi podzielona i rozdrobniona opozycja gruzińska.
Jej ostatnią szansą jest przekucie w poparcie polityczne społecznego niezadowolenia, sprzeciwu Gruzinów wobec antyzachodniej retoryki władz oraz obaw przed zwrotem kraju ku autorytaryzmowi w stylu rosyjskim. W Gruzji trwają debaty nad tym, w jakich konfiguracjach rozdrobniona scena opozycyjna może uformować alianse, by małe partie nie spadły poniżej 5-procentowego progu wyborczego.
„W tej sytuacji otwiera się pole do działania dla pani prezydent Salome Zurabiszwili” – mówi Górecki. Miała ona swoje wzloty i upadki, za które była krytykowana, jednak - zaznacza analityk - obecnie skonfliktowana z partią władzy (która w przeszłości poparła jej kandydaturę) Zurabiszwili jest „jednocześnie dość daleka od tradycyjnej opozycji”.
Jednak to właśnie z nią wiązane są polityczne nadzieje, bo w systemie, w którym Gruzińskie Marzenie ma najważniejsze karty, głowa państwa pozostaje ostatnim przyczółkiem opozycji. Formalnie jej prerogatywy w gruzińskim ustroju parlamentarnym są mocno okrojone, ale, jak podkreślają eksperci, Zurabiszwili mogłaby się stać symboliczną figurą, wokół której zjednoczyłaby się opozycja.
Przywódczyni państwa wystąpiła z projektem tzw. Karty Gruzińskiej, która zakłada zobowiązanie się sił opozycyjnych do podjęcia proeuropejskich reform po wyborach, a następnie przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych w przyszłym roku. Zurabiszwili zaproponowała również referendum w sprawie przyszłości Gruzji, które miałoby rozstrzygnąć kluczową kwestię: razem z Zachodem czy „w rosyjskiej niewoli”?
„Wcześniej Zurabiszwili wyraziła gotowość do objęcia patronatem sił opozycji na wyborach, chociaż sama nie zamierza w nich startować. Wydaje się, że jest ona jedyną osobą, wokół której mogą skupić się główni oponenci Gruzińskiego Marzenia” – mówi Górecki. Jak podkreśla, „dałoby (to) szanse na wystawienie przez prozachodnią opozycję, lub przynajmniej jej główne siły, wspólnej listy lub list wyborczych, co nie udawało się w poprzednich cyklach wyborczych”.
Zurabiszwili jesienią kończy kadencję na stanowisku głowy państwa. Kolejny prezydent zostanie wybrany przez kolegium wyborcze, złożone w połowie z deputowanych, a w połowie z przedstawicieli władz regionalnych.
Z Tbilisi Justyna Prus (PAP)
ep/