Ekspertka: Serbowie używają zarzutów o terroryzm, by dyskredytować bośniackich muzułmanów

2024-04-08 08:46 aktualizacja: 2024-04-08, 10:45
Muzułmanie w Sarajewie podczas modlitwy, fot. PAP/AA/Abaca
Muzułmanie w Sarajewie podczas modlitwy, fot. PAP/AA/Abaca
Liderzy polityczni bośniackich Serbów oskarżają zamieszkujących kraj muzułmanów o radykalizm i terroryzm, by zdyskredytować ich w oczach wrażliwego na frazę "muzułmański radykalizm" Zachodu - oceniła w rozmowie z PAP Paulina Wankiewicz, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich.

Prezydent Republiki Serbskiej (RS), większościowo serbskiego regionu autonomicznego BiH, ostrzegł w marcu przed "najgroźniejszym źródłem terroryzmu w Europie, jakim jest Bośnia i Hercegowina". "Nie możemy zamykać oczu na ten problem i musimy w końcu rozpocząć jego rozwiązywanie" - napisał na platformie X Milorad Dodik, prorosyjski polityk objęty sankcjami USA i Wielkiej Brytanii, który wielokrotnie groził secesją RS.

"To jest tendencyjna narracja bośniackich Serbów służącą dyskredytacji muzułmanów, którzy stanowią ok. 51 proc. populacji Bośni i Hercegowiny. Te komunikaty mają służyć polityce wewnętrznej w kraju o złożonym systemie politycznym bazującym na istnieniu trzech narodów" - zauważyła Wankiewicz.

"Druga strona odpowiada tym, że Serbowie rozwijają w BiH paramilitarne jednostki we współpracy z Rosją, więc oskarżenia o radykalizm pojawiają się po obu stronach. Wiadomo też, jak Zachód reaguje na możliwość pojawienia się w Europie "muzułmańskiego radykalizmu". W przeszłości prezydent Francji Emmanuel Macron nazwał BiH "tykającą bombą", a premier Węgier Viktor Orban, sprzyjający Serbom w regionie, przyznał, że problemem w przyjęciu państwa do Unii Europejskiej może być zamieszkująca go populacja muzułmanów" - przypomniała ekspertka OSW.

Komentując rolę religii i potencjał radykalizacji bośniackich muzułmanów, Wankiewicz podkreśliła, że "reprezentują oni najbardziej otwartą ze szkół interpretacji Koranu - szkołę hanaficką". "Od lat współistnieją w BiH wielkie religie - chrześcijaństwo, islam, judaizm. Mieszkańcy kraju są przyzwyczajeni do życia obok siebie, wiele osób obchodzi wszystkie ze świąt i nie bez przyczyny Sarajewo nazywa się Jerozolimą Europy" - zwróciła uwagę analityczka.

"Oczywiście w kraju pojawiają się od lat 90. bardziej konserwatywne ruchy wewnątrz islamu, jak wahabizm. Jednak to, że ludzie bardzo ortodoksyjnie podchodzą do religii, co się w BiH zdarza, - nie oznacza, że sięgają po przemoc czy działalność zbrojną" - dodała.

"Religijność w BiH najwyraźniej prezentuje się na poziomie symboliki. Sięgające XIX wieku próby utworzenia wspólnej, bośniackiej tożsamości narodowej zawiodły. Niczym nadzwyczajnym nie jest jednak picie alkoholu przez muzułmanów czy odkrywanie włosów przez kobiety. Religia nie odgrywa szczególnie ważnej roli w życiu społecznym, nie jest też masowo praktykowana" - wyjaśniła Wankiewicz.

Rozmówczyni PAP zauważyła, że "wiele z osób, które związały się z najbardziej radykalnymi formami islamu, wyjechało na bliskowschodnie wojny". "Część z nich zginęła, część wróciła, wiele kobiet i dzieci nadal przebywa w obozach w Syrii. W przypadku Bośniaków ich główną motywacją była jednak zła sytuacja finansowa, a nie chęć prowadzenia dżihadu" - podkreśliła.

"Powracający z Syrii czy Iraku odsiadują w BiH wyroki, podobnie jak imamowie podżegający do dżihadu. System sądowniczy kraju, zwykle niedoskonały, stanął w tym przypadku na wysokości zadania. W przestrzeni publicznej nie ma też żadnych przejawów gloryfikacji uczestników wojen religijnych; wszyscy w kraju zdają sobie sprawę z tego, jakim ciosem dla ich wizerunku w świecie są te osoby" - powiedziała ekspertka warszawskiego think tanku.

"Pewnym ryzykiem - ryzykiem uniwersalnym - jest natomiast bieda, która może popchnąć niektórych w ramiona radykalnego islamu. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na działalność Wspólnoty Islamskiej Bośni i Hercegowiny, instytucji nadzorującej większość meczetów i szkół koranicznych. Organizacja dba o to, by nie pojawił się w kraju imam podżegający do wojny czy nienawiści religijnej" - zaznaczyła.

Bośnia i Hercegowina znajduje się na trasie tzw. szlaku bałkańskiego, którym tysiące migrantów próbują dostać do Unii Europejskiej. W 2023 roku w kraju odnotowano 55-procentowy wzrost liczby przybywających migrantów w porównaniu z rokiem poprzednim. Najwięcej z nich - 68 proc. - pochodzi z Afganistanu. 17 proc. to obywatele Maroka, 4,6 proc. - Pakistanu.

Komentując możliwość radykalizacji bądź rekrutacji do organizacji terrorystycznych przemierzających BiH imigrantów, Wankiewicz stwierdziła, że "należy pamiętać o tym, że większość z tych osób przez BiH jedynie przechodzi i chce ją jak najszybciej opuścić".

"Żeby zbudować jakąś siatkę umożliwiającą radykalizację czy rekrutację, potrzebny jest dłuższy proces, infrastruktura. Jeśli pojawiają się jakieś informacje o działalności przestępczej imigrantów, dotyczy to przestępczości pospolitej i drobnej. Najważniejszym problemem jest przemyt ludzi, a nie radykalizacja imigrantów" - uważa ekspertka OSW.

 

Jakub Bawołek (PAP)

sma/