Obecnie nauka religii w publicznych szkołach w Polsce jest nieobowiązkowa i odbywa się w wymiarze dwóch godzin lekcyjnych tygodniowo. Zgodnie z lipcową nowelizacją przepisów dyrektor szkoły może łączyć na lekcjach religii grupy dzieci z różnych roczników i oddziałów klasowych.
Doradczyni ds. edukacji za granicą Barbara Salamon w rozmowie z PAP wskazała, że różnica w nauczaniu religii w Polsce i np. w Wielkiej Brytanii polega na tym, że w zachodnich szkołach stawia się na poznawanie różnych wyznań.
"Jest to przedmiot teoretyczny, podczas którego młodzi ludzie poznają zarys najważniejszych, największych religii świata, dzięki czemu mogą bardziej rozumieć się nawzajem" - mówiła.
Jeśli uczniom i rodzinom zależy na wychowaniu w konkretnej wierze, wówczas mogą wybrać np. szkołę typowo katolicką.
"Ale tu też nie ma typowych lekcji religii" - zaznaczyła Salamon.
"W takiej szkole są uczniowie różnych wyznań i stricte lekcji religii w planie zajęć nie będzie. Mogą to być kluby popołudniowe, spotkania w kaplicy, bo często kaplice są na kampusach. Ale nie ma tam typowych lekcji religii" - podkreśliła.
Pytana o różnice wynikające z chodzenia do szkoły uczniów o różnych wyznaniach, ekspertka wskazała, że szkołom zależy na różnorodności.
"To nie jest wojna religijna. Bardziej chodzi o to, żeby dzieci zobaczyły, że są różne religie, że są różne kultury, szczególnie dzieci, które pochodzą z różnych części świata" - oceniła.
Nowy projekt MEN ws. lekcji religii zakłada zmniejszenie ich liczby do jednej tygodniowo. Miałyby się one odbywać przed lub po obowiązkowych zajęciach edukacyjnych. Proponowanym przez MEN rozwiązaniom sprzeciwia się strona kościelna. (PAP)
Autor: Jarema Jamrożek
jam/ aba/ lm/ mar/