El Clasico. Jude Bellingham był kluczowy dla wygranej "Królewskich"

2023-10-28 17:25 aktualizacja: 2023-10-29, 07:31
Zawodnik Realu Madryt Jude Bellingham, fot. PAP/EPA/Quique Garcia
Zawodnik Realu Madryt Jude Bellingham, fot. PAP/EPA/Quique Garcia
W starciu dwóch najbardziej utytułowanych hiszpańskich klubów Barcelona przegrała u siebie z Realem Madryt 1:2 (1:0) w 11. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. Oba zespoły w lidze zmierzyły się już po raz 187. Od 61. minuty zagrał rekonwalescent Robert Lewandowski.

Prowadzenie dla gospodarzy już w 6. minucie zdobył Ilkay Gundogan, który przebojem wdarł się w pole karne. Reprezentant Niemiec, mimo interweniujących obrońców, zdołał skierować piłkę do siatki. Był to jedyny celny strzał przed przerwą obu drużyn.

Po zmianie stron zespoły stworzyły więcej sytuacji. W miarę upływu czasu to goście mieli więcej z gry. Na listę strzelców dwukrotnie wpisał się angielski pomocnik Jude Bellingham.

Najpierw w 69. minucie silnym uderzeniem z dystansu pokonał Marc-Andre ter Stegena. Zawodnik Realu przesądził o wygranej "Królewskich" w doliczonym czasie gry. Bellingham otrzymał dobrze podaną piłkę z prawego skrzydła, po czym znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wykorzystał okazję i posłał piłkę między nogami bramkarza.

Robert Lewandowski wszedł w drugiej połowie na ostatnie pół godziny gry. Reprezentant Polski oddał jeden strzał, który poszybował nad poprzeczką. Widać było, że kilka tygodni przerwy spowodowanej kontuzją odcisnęło piętno na jego czuciu piłki.

"Ostatni czas był trudny dla naszej drużyny. Mieliśmy dużo kontuzji, gra co 2-3 dni tym samym składem nie jest łatwa. W końcówce zabrakło nam sił. Zależało mi, aby szybko wrócić na boisku, ale z zastrzeżeniem, że trzeba wyleczyć kontuzję. To się udało. Najbardziej boli to, w jaki sposób straciliśmy bramki. Real nie był zespołem, który stale nam zagrażał" - podsumował Lewandowski przed kamerą Canal+.

Kibice Barcelony mogli żałować, że ich idole nie wykorzystali dwóch sytuacji, które zakończyły się odbiciem piłki od słupka. Takiej sytuacji nie wykorzystali Fermin Lopez i Inigo Martinez.

Real Madryt po raz pierwszy w XXI wieku pokonał Barcelonę w El Clasico dzięki bramce w doliczonym czasie gry. Była to 78. wygrana stołecznej jedenastki w tej prestiżowej rywalizacji z rywalem z Katalonii.

Klasyk po raz pierwszy w historii odbył się na stadionie olimpijskim Lluis Companys, na którym Barcelona gra w tym sezonie. Obiekt na Camp Nou przechodzi gruntowną modernizację.

W loży honorowej można było dostrzec Micka Jaggera. Słynny artysta, legenda rocka, zobaczył, jak piłkarze Barcelony grali w koszulkach z kultowym logo „gorących ust” zespołu Rolling Stones zamiast tradycyjnego stroju klubu.

Real prowadzi w tabeli z dorobkiem 28 pkt. Podobny bilans ma Girona, która w piątek pokonała 1:0 Celtę Vigo. Barcelona jest trzecia - 24 pkt. (PAP)

pp/nl/