Emily Blunt opowiedziała o brutalnej scenie w "Oppenheimerze". Ostatecznie ujęcia nie ma w filmie

2024-02-05 08:33 aktualizacja: 2024-02-05, 09:01
Cillian Murphy i Emily Blunt. Fot. PAP/Abaca/Fati Sadou/ABACAPRESS.COM
Cillian Murphy i Emily Blunt. Fot. PAP/Abaca/Fati Sadou/ABACAPRESS.COM
Na pomysł zagrania brutalnej sceny, w której Emily Blunt raz za razem uderza Murphy'ego w twarz, wpadł reżyser filmu, Chistopher Nolan. I choć nie brakowało głosów, że mogło to doprowadzić nie tylko do nominowana Blunt do Oscara, ale i jego otrzymania, ostatecznie ujęcie to nie pojawiło się w filmie. Nie zmienia to faktu, że aktorka ma wobec swojego partnera z planu, prywatnie przyjaciela, ogromne wyrzuty sumienia.

Jak relacjonuje Emily Blunt w brytyjskiej prasie od początku ten pomysł się jej nie podobał. Ujęcie nagrywane było w dniu, w którym na planie panowało wyjątkowe napięcie. Emocje aż wibrowały w powietrzu. Blunt, która grała Kitty, żonę fizyka Cilliana, J. Roberta Oppenheimera, wspomina, że miała uderzyć Murphy'ego w twarz. Dokładnie w jego charakteystyczną kość policzkową.

"Uderzyłam go, a potem złapałam, za szyję, za kołnierz" - powiedziała, dodając, że po dziesięciu dublach tej sceny kość policzkowa jej partnera była wielka i opuchnięta. Co gorsza, scena ta ze względu na swoją brutalność nie została wykorzystna podczas montażu. Brytyjska aktorka nie ukrywa, że wielokrotnie przepraszała za to swojego filmowego męża. I choć ten nie żywił do niej żadnej urazy, dla niej to doświadczenie było jednym z trudniejszych w dotychczasowej karierze zawodowej.

10 marca - podczas rozdania Oscarów w Los Angeles - obydwoje się przekonają, czy te poświęcenia były siebie warte. Obydwoje bowiem są nominowani. (PAP Life)

ep/