Europarlament zgodny co do uwolnienia izraelskich zakładników. Podzielony w ocenie Izraela

2024-10-07 20:25 aktualizacja: 2024-10-07, 20:58
Posiedzenie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Fot. PAP/EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON
Posiedzenie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Fot. PAP/EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON
Podczas debaty poświęconej rocznicy ataku Hamasu na Izrael Parlament Europejski zgodnie zaapelował o zawieszenie broni i uwolnienie izraelskich zakładników. Eurodeputowani byli natomiast podzieleni w ocenie działań Izraela, zwłaszcza w Strefie Gazy. Na sali plenarnej pojawiły się rodziny uprowadzonych osób.

Debata otworzyła październikową sesję PE w Strasburgu. "Dziś mija rok od strasznego wydarzenia, horror tego dnia będzie żył. Nikt nie może uzasadnić masowych morderstw, gwałtów, porwań, tortur, do których doszło rok temu. Ludzie byli paleni żywcem w swoich kibucach, a młodzi zabijani, gdy tańczyli na festiwalu muzyki. Rok później nie wszystkim porwanym udało się wrócić" – przypomniała szefowa PE Roberta Metsola, otwierając posiedzenie.

7 października 2023 roku porwanych zostało 250 Izraelczyków. 101 spośród nich nadal pozostaje w niewoli; nie wiadomo ilu żyje. Na galerii sali plenarnej pojawili się członkowie ich rodzin, których sala przywitała oklaskami. Metsola zapewniła, że PE będzie wzywał do uwolnienia pozostałych zakładników i zawieszenia broni. PE uczcił minutą ciszy osoby, które zginęły tego dnia.

Debatę rozpoczął szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, przyznając, że ubiegłoroczny atak był dla Izraela najgorszą tragedią od czasu Holokaustu i najwyższym przejawem antysemityzmu, który Unia potępia, wzywając do uwolnienia zakładników. Borrell dodał jednak, że chociaż Izrael ma prawo do obrony, to nie można nie zauważać tego, co dzieje się w Strefie Gazy, gdzie giną cywile, w tym dzieci i gdzie panują tragiczne warunki humanitarne.

Zdaniem szefa unijnej dyplomacji szanse na zawieszenie broni są coraz mniejsze. "Dzień 'po', o którym tak często mówimy, to nie pokój, ale dalsze rozlanie się wojny w regionie" – ostrzegł, dodając, że dzisiaj nie widzi nadziei na polityczne zakończenie konfliktu - tym bardziej, że rozwiązanie dwupaństwowe jest odrzucane przez izraelskie władze. Borrell zauważył, że także Unia nie mówi jednym głosem w sprawie Izraela.

Jednym głosem w poniedziałek nie mówiła na pewno sala plenarna. Chociaż PE zgodnie wezwał do zawieszenia broni i uwolnienia porwanych, to nie był już jednomyślny, jeśli chodzi o ocenę działań Izraela. Według niemieckiego europosła Daniela Caspary’ego z Europejskiej Partii Ludowej, Hamas, który zaatakował Izrael przemocą, powinien liczyć się z tym, że odpowiedzią będzie przemoc. Michał Szczerba z EPL przypomniał, że jedną z ofiar ataku Hamasu był polsko-izraelski historyk Alex Dancyg. Ocenił, że nie ma uzasadnienia dla takich aktów terroru, choć wyraził współczucie dla Palestyńczyków.

Francuz Jordan Bardella, szef skrajnie prawicowych Patriotów dla Europy, oskarżył UE o to, że zbyt długo dopuszczała do głosu "ideologię islamistyczną", która doprowadziła do antysemityzmu. Zarzucił również Unii, że pieniądze, które Wspólnota wysyłała na pomoc humanitarną do Strefy Gazy, tak naprawdę finansowały Hamas.

Europejska Grupa Konserwatystów i Reformatorów (EKR) przyznała, że patrzy z rozpaczą na zniszczenia w Strefie Gazy i Libanie, ale Izrael nie ma wyjścia, ponieważ zwalcza terroryzm. Skrajnie prawicowa grupa Europa Narodów Suwerennych ostrzegła, że w Palestynie rośnie pokolenie, które będzie chciało zemsty, a Izrael musi zdawać sobie z tego sprawę.

Z kolei "lewa" strona sali, w tym socjaldemokraci, przypomnieli, że przez ostatni rok tysiące Palestyńczyków straciło życie i nie ma wytłumaczenia dla blokowania pomocy humanitarnej i bombardowań Strefy Gazy. "Ten krąg przemocy nie ma granic" – uznał grecki europoseł Jannis Maniatis.

Zieloni przyznali, że myślą o izraelskich zakładnikach, ale dodali, że nie można zapomnieć, że "do 1200 Izraelczyków zabitych przez Hamas Izrael dołożył 40 tys. cywilów zabitych w Gazie". Liberałowie zauważyli, że pokój w regionie nigdy jeszcze nie był tak odległy. "Przemoc nie zaczęła się 7 października, ale budowała się latami, żeby rozlać się po regionie" – podkreśliła belgijska liberałka Hilde Vautmans. Lewica dodała, że PE ma obowiązek upamiętnić ofiary ataku, ale powinien też złożyć hołd Palestyńczykom.

W debacie głos zabrał również Grzegorz Braun, który nazwał Izrael państwem terrorystycznym, a premiera tego kraju Benjamina Netanjahu - zbrodniarzem.

Podsumowując debatę Josep Borrell zauważył, że pokazała ona, jak różne są stanowiska w izbie. "Mimo tego naszym obowiązkiem jest danie szansy pokojowi. Nie mamy innego wyjścia" – powiedział. Borrell wytknął również szefowi Patriotów Bardelli to, że podczas debaty zarzucił UE finansowanie Hamasu. "Proszę przedstawić na to dowody lub wycofać oskarżenie" – zażądał szef unijnej dyplomacji.

Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)

jowi/ szm/ ał/