Exposé Radosława Sikorskiego. Minister wskazał kierunki polskiej polityki zagranicznej

2024-04-25 09:23 aktualizacja: 2024-04-25, 16:30
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas wystąpienia w Sejmie w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas wystąpienia w Sejmie w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Nadrzędnym celem polityki zagranicznej jest zapewnienie bezpieczeństwa państwa rozumianego jako pewność przetrwania i rozwoju - podkreślił w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski, przedstawiając zadania polskiej polityki zagranicznej na 2024 rok.

Sikorski rozpoczynając wystąpienie przypomniał, że obejmując obowiązki ministra spraw zagranicznych powiedział, iż „dyplomacja jest pierwszą linią obrony Rzeczypospolitej. Jak podkreślił, nadrzędnym celem polityki zagranicznej jest zapewnienie bezpieczeństwa państwa rozumianego jako pewność przetrwania i rozwoju.

"Za naszą wschodnią granicą Ukraina od ponad dwóch lat walczy przeciw agresorowi, którego celem jest nie tylko zniszczenie ukraińskiej niepodległości. Rosja dąży do obalenia ładu międzynarodowego powstałego po 1989 roku – logikę prawa i dobrowolnych sojuszy ma zastąpić logika siły, stref wpływów i dyktatu mocarstw nad sąsiadami. Władimir Putin mówi o tym otwarcie" - zauważył szef MSZ.

Dodał, że Polska już dziś mierzy się z różnymi formami agresji hybrydowej, takimi jak dezinformacja, cyberataki, wykorzystywanie zależności energetycznych, czy instrumentalizacja presji migracyjnej.

"W tak trudnych warunkach potrzebna jest współpraca nie tylko w ramach koalicji rządzącej, ale także z tymi przedstawicielami opozycji, którzy do współpracy są gotowi" - podkreślił Sikorski.

Jak zaznaczył, premier Donald Tusk przed wspólną z prezydentem wizytą w Stanach Zjednoczonych napisał: „Z prezydentem Andrzejem Dudą różnię się politycznie niemal we wszystkim, ale w sprawie bezpieczeństwa naszej Ojczyzny musimy i będziemy działać razem. Nie tylko w czasie wizyty w USA”.

"I tak działamy" - oświadczył minister.

Zadeklarował, że "oferta współpracy nie jest skierowana wyłącznie do polityków". "Swoje wystąpienie kieruję do obywateli. Wszystkich. Bezpieczeństwo naszej wspólnoty powinno nas łączyć" - dodał. Jak jednak ocenił, żeby "porozumienie było możliwe, musimy stanąć w prawdzie". (PAP)

"Poprzednie 8 lat polskiej polityki zagranicznej to seria złych pomysłów i błędnych decyzji"

Sikorski ocenił w Sejmie, że poprzednie osiem lat polskiej polityki zagranicznej "to seria chybionych założeń ideowych, złych pomysłów, błędnych decyzji i zaniechań". W tym kontekście wymienił m.in. "chroniczny konflikt" z instytucjami UE z powodu upolitycznienia niezawisłych sądów.

Szef MSZ, który przedstawia w czwartek w Sejmie zadania polskiej polityki zagranicznej na 2024 r. odniósł się do poprzednich ośmiu lat polskiej polityki zagranicznej. Jego zdaniem była to "seria chybionych założeń ideowych, złych pomysłów, błędnych decyzji i zaniechań".

W tym kontekście wymienił "chroniczny konflikt z instytucjami Unii Europejskiej z powodu upolitycznienia niezawisłych sądów; a w konsekwencji nie tylko ogromne straty finansowe, ale przede wszystkim utrata wiarygodności i prestiżu". Wymienił także "zepchnięcie Polski na margines najważniejszych debat na forum Unii Europejskiej, a także w NATO".

Jak dodał, było to też "zepsucie relacji z sąsiadami i ważnymi partnerami – Niemcami, Francją, Czechami, a w pewnej mierze nawet z Ukrainą, mimo kluczowej roli, jaką Polska odgrywa w niesieniu pomocy temu krajowi". Wymienił także "chybione kalkulacje na sojusz z USA przeciw Unii Europejskiej i podkopanie zaufania do Polski po obu stronach Atlantyku", sojusz ideologiczny z proputinowskimi populistami; aferę wizową”, czyli de facto niekontrolowany napływ migrantów na teren Polski bez żadnej debaty publicznej i przy jednoczesnym „szczuciu na obcych” oraz "demontaż MSZ jako centrum kreującego politykę zagraniczną oraz degradacja profesjonalnej, apolitycznej służby zagranicznej".

Zdaniem ministra, pogorszenie wizerunku Polski w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości ilustrują rankingi niezależnych instytucji.

Jak mówił, według organizacji Reporterzy bez Granic, Polska w 2014 roku w kategorii wolności prasy zajmowała 19. miejsce na 180 krajów. "W 2023 r. spadliśmy na 57. pozycję tuż przed Burkina Faso, Papuą Nową Gwineą i Gujaną" - zauważył szef MSZ.

Dodał, że w rankingu praworządności organizacja World Justice Project sklasyfikowała Polskę w 2015 r. na 21. miejscu, bezpośrednio po Stanach Zjednoczonych i Czechach. "W 2023 r. spadliśmy na 36. pozycję" - podkreślił.

"W rankingu Corruption Perception Index zestawiającym kraje od najmniej do najbardziej skorumpowanych, Polska w 2015 r. została sklasyfikowana na 29. miejscu. W 2023 r. byliśmy na miejscu 47. Takie przykłady można by mnożyć" - zaznaczył Sikorski. (PAP)

Szef MSZ o mitach dotyczących m.in. UE i polskiej suwerenności

Upór poprzedniego rządu wynikał z tego, że politykę zagraniczną prowadził w wyimaginowanej przestrzeni skonstruowanej z mitów i urojeń utrwalanych przez nachalną propagandę - ocenił Radosław Sikorski. Według niego mity te dotyczyły m.in. UE i polskiej suwerenności.

"Jak powiedział św. Augustyn, "błądzić to ludzka rzecz, ale upierać się przy błędzie – diabelska+. Upór poprzedniego rządu wynikał z tego, że politykę zagraniczną prowadził w "świecie przedstawień" – wyimaginowanej przestrzeni skonstruowanej z mitów i urojeń utrwalanych przez nachalną propagandę" - powiedział Sikorski.

Według niego było sześć takich najważniejszych mitów, a pierwszy z nich dotyczył Unii Europejskiej, do której Polska weszła po latach starań w wyniku decyzji Narodu podjętej w dwudniowym referendum, z błogosławieństwem Papieża-Polaka.

"Unia Europejska jest przestrzenią bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego, do której ogromna większość Polaków chce należeć. Ale nie dla naszych poprzedników. Dla nich jest "wyimaginowaną wspólnotą", bezduszną Brukselą, z której anonimowi biurokraci rzekomo narzucają Polsce dyrektywy odbierające suwerenność. Jest ponoć kamuflażem dla tej samej co zawsze dominacji silniejszych" - powiedział Sikorski.

Przypomniał słowa europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego, że "zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu", wypowiedziane w sierpniu 2022 r., gdy od kilku miesięcy w Ukrainie Putin bombardował już miasta.

"Inny intelektualista PiS, pan poseł Marek Suski, porównywał naszą obecność w Unii Europejskiej do niemieckiej i radzieckiej okupacji. Pan minister Przemysław Czarnek z kolei przekonywał, że – ponownie cytat – "doszliśmy w Europie do poziomu gorszego niż Związek Radziecki i komunizm". Takie porównania to nie tylko obelga dla zdrowego rozsądku. To zhańbienie grobów Polaków, ofiar Związku Sowieckiego, którzy marzyli o Polsce wolnej, demokratycznej i zakorzenionej w cywilizacji łacińskiej. Czy naprawdę Unia przypomina Wam ZSRR? Ile milionów trupów ma na sumieniu?" - pytał Sikorski.

Ocenił, że w tej sytuacji "nic dziwnego, że oparta na takich podstawach intelektualnych polityka europejska sprowadzała się głównie do działań negatywnych: blokowania, wetowania, łamania lub ignorowania unijnego prawa".

"Na pytania o przyszłość Unii ministrowie i posłowie odpowiadali, że ma być jedynie luźno powiązaną strefą wolnego handlu. Ale kiedy mierzyliśmy się ze skutkami pandemii, czy dziś, kiedy w Ukrainie trwa wojna, ci sami ludzie domagają się od Europy skuteczniejszych działań. Strefy wolnego handlu nie przeznaczają miliardów euro na wzajemną pomoc, nie kupują broni, nie nakładają sankcji na agresora wywołującego wojny. Zdecydujcie się, drodzy Państwo – czego naprawdę chcecie?" - zapytał, zwracając się do posłów opozycji.

"Przez lata słyszeliśmy, że decyzje w Unii są nam narzucane przez tak zwanych eurokratów. To kłamstwo, które powtarzane przez lata w Wielkiej Brytanii doprowadziło w końcu do brexitu. Unia niczego nam nie narzuca, bo nie może. Nowe przepisy muszą zostać zaakceptowane przez Parlament Europejski oraz państwa członkowskie, w tym Polskę" - zauważył.

Pytał, kim więc są owi eurokraci? "Czy eurokratami są posłowie Parlamentu Europejskiego? Przecież nie wzięli się tam znikąd. Zostali wskazani przez obywateli w powszechnych wyborach – zwykle większą liczbą głosów niż posłowie do Sejmu. A może eurokratką jest przewodnicząca Komisji Europejskiej? Przypominam, że została wybrana na to stanowisko głosami Parlamentu Europejskiego. Poparli ją także politycy PiS, a przynajmniej tak deklarowali. Czy eurokratą jest komisarz ds. rolnictwa wysłany do Komisji przez PiS? A jeśli nie on, to może jego podwładni? Z kolei na powiązanie funduszy europejskich z praworządnością, na mechanizm relokacji uchodźców i na Zielony Ład zgodziła się Rada Europejska złożona z szefów rządów krajów członkowskich" - pytał szef MSZ.

Zaznaczył, że w latach 2016-2023 Polskę reprezentowali w niej premierzy: Beata Szydło i Mateusz Morawiecki. "Nie ma ich dziś z nami, bo pani premier Beata Szydło, która z KPRM-u wyprowadziła unijną "szmatę", dziś z obrzydzeniem służy w europarlamencie. A - panie marszałku, proszę o usprawiedliwienie nieobecności pana posła Mateusza Morawieckiego, bo on dzisiaj ma coś ważniejszego do roboty. Mianowicie, jak rozumiem, jest w drodze do Budapesztu na kolejny "sabat" pro-putinowskich nacjonalistów" - powiedział. (PAP)

Sikorski: mitem jest to, że Polska powinna wybrać między bliskimi relacjami z UE, a współpracą z USA

Przekonanie, że Polska powinna dokonać wyboru między bliskimi relacjami z partnerami europejskimi, a współpracą ze Stanami Zjednoczonymi to kolejny mit - podkreślił Sikorski. Ocenił, że rozwój i bezpieczeństwo Polski muszą opierać się na współpracy transatlantyckiej oraz integracji europejskiej.

Szef polskiej dyplomacji, wymieniając mity, jakie utrwaliły się za czasów poprzedniego rządu zauważył, że "w każdej mitologii potrzebny jest też szwarccharakter, żeby można było na niego kierować negatywne emocje i obwiniać o wszelkie zło". "W narracji PiS-u tę rolę odgrywają Niemcy. To mit czwarty" - powiedział.

Zaznaczył, że interesy Polski i Niemiec nie są tożsame, a Niemcy przez lata przyjmowały odmienną od polskiej i oportunistyczną postawę wobec Rosji. "Obecna koalicja ma różne od rządu RFN poglądy na wiele kwestii. Mamy inną historię, inne uwarunkowania społeczne, ekonomiczne czy bezpieczeństwa. Różnice zdań nie oznaczają jednak, że jesteśmy skazani na wieczny konflikt. Niemcy to nasz demokratyczny sąsiad, największy partner handlowy, ważny aktor europejski, kluczowy sojusznik w NATO. Warszawa i Berlin potrzebują się nawzajem" - podkreślił.

Zauważył, że poprzedni rząd - zamiast wykorzystać wzajemną zależność do wzmocnienia pozycji Polski - wybrał drogę konfrontacji. Ocenił, że niechęć do Niemiec była też "pochodną niechęci do Zachodu w ogóle". "Zachodu, który poprzednia władza przedstawiała – dokładnie tak, jak czyni to kremlowska propaganda – nie jako przestrzeń rządów prawa i swobód obywatelskich, lecz jako źródło moralnej zgnilizny zagrażającej Polakom. To mit piąty" - powiedział.

Jak mówił, jest i mit szósty - czyli przekonanie, że Polska powinna dokonać wyboru między bliskimi relacjami z partnerami europejskimi, a współpracą ze Stanami Zjednoczonymi.

"Nie! Rozwój i bezpieczeństwo Polski muszą opierać się na dwóch filarach: współpracy transatlantyckiej – podtrzymywanej niezależnie od decyzji amerykańskich wyborców – oraz integracji europejskiej. Oba kierunki nie stoją ze sobą w sprzeczności. One wzajemnie się dopełniają. Dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi wzmacniają Polskę w Europie, a aktywność na forum Unii i dobre stosunki z sąsiadami czynią nas atrakcyjniejszym partnerem w oczach amerykańskich sojuszników i inwestorów. Na obu tych polach polska polityka zagraniczna powinna się charakteryzować nie krzykliwością wobec jednych i usłużnością wobec drugich, lecz kreatywną asertywnością" - powiedział.

"Jako kraj mamy swoje interesy, mamy swoje racje i argumenty, mamy swój dorobek i mamy wiarę w nasze atuty. Będziemy ich bronić. Skutecznie. Nie waląc butem w stół, jak pewien sowiecki dygnitarz, tylko przekonując i proponując rozwiązania. I czasami mówiąc "nie". Ale bez wrzasku" - dodał.

Oświadczył, że "opozycji naprawdę patriotycznej proponuje inny niż dotychczas model sporu". "Przekonaliście się, że najgorzej jest uwierzyć we własną propagandę. Odrzućcie te mity" zaapelował. (PAP)

"Polska wymaga, by ataki na wolontariuszy i cywilów palestyńskich nie miały więcej miejsca"

Szef MSZ powiedział, że Polska wymaga od Izraela, aby takie zdarzenia jak atak na konwój humanitarny, w którym zginął Polak, nie miały więcej miejsca "tak wobec zagranicznych woluntariuszy, jak i wobec palestyńskich cywilów".

Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że Polska potępiła niedopuszczalny atak Izraela "na bezbronny konwój humanitarny" organizacji World Central Kitchen, w wyniku którego zginął Polak Damian Soból.

Dodał, że "Polska przyjęła do wiadomości przeprosiny przekazane przez rząd Izraela". "Ale wymagamy, aby takie zdarzenia nie miały więcej miejsca, tak wobec zagranicznych wolontariuszy, jak i wobec palestyńskich cywilów" - dodał.

"Samoobrona w słusznej sprawie nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny i za złamanie praw wojennych" - podkreślił Sikorski.

Szef polskiej dyplomacji oświadczył wcześniej, że Polska uznaje prawo Izraela do samoobrony "z poszanowaniem międzynarodowego prawa humanitarnego" i potępia atak Hamasu z 7 października 2023 roku. "Łączymy się w bólu z rodzinami wszystkich ofiar oraz zakładników wciąż przetrzymywanych przez terrorystów" - dodał.

"Jednocześnie chcielibyśmy wiedzieć, czy Izrael przewiduje możliwość współżycia z państwem palestyńskim, które Polska uznaje, a jeśli nie – to jakie ma plany wobec pięciu milionów Palestyńczyków, których życie kontroluje?" - podkreślił Sikorski.

Zaznaczył też, że konflikty zbrojne toczące się nawet daleko naruszają nasze poczucie bezpieczeństwa. "Z najwyższym niepokojem śledzimy wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Wojna Izraela z Hamasem niesie liczne dylematy moralne. Groźba rozlania się konfliktu zbrojnego jest realna, a w ślad za tym widmo pogłębienia kryzysu humanitarnego, nowej fali uchodźców, blokady szlaków komunikacyjnych czy działań" - dodał. (PAP)

Szef MSZ: 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym

Staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym - poinformował.

Podkreślił, że siła i bezpieczeństwo Polski zależy nie tylko od tego, ile mamy dywizji i ile mają ich nasi sojusznicy oraz wrogowie. "Zależy także od roli, jaką nasz kraj odgrywa w społeczności międzynarodowej, od tego, czy Polska będzie postrzegana jako odpowiedzialny członek tej społeczności" - powiedział Sikorski.

Dodał, że wielkość polskiej pomocy rozwojowej i humanitarnej znacząco wzrosła od czasu rosyjskiej inwazji. "W ciągu ostatnich dwóch lat staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym" - przekazał.

Zwrócił uwagę, że środki na współpracę rozwojową w gestii MSZ są znacznie mniejsze. "W 2023 roku wyniosły prawie 450 milionów złotych. W tym roku przeznaczymy na ten cel prawie 600 milionów złotych".

Dodał, że udział Polski w finansowaniu Oficjalnej Pomocy Rozwojowej Unii Europejskiej za pośrednictwem składki członkowskiej do budżetu UE to prawie 800 milionów euro. A wpłata do Europejskiego Funduszu Rozwoju uiszczana przez MSZ wynosi ponad 30 milionów euro. (PAP)

"Prawo do migracji nie jest prawem człowieka i musi podlegać ograniczeniom"

Legalna i kontrolowana migracja może przynosić korzyści zarówno migrantom, jak i krajom przyjmującym. Ale prawo do migracji nie jest prawem człowieka i musi podlegać ograniczeniom, a państwa mają prawo regulować to, kto przybywa na ich terytorium - powiedział w Sejmie minister Sikorski.

"Ludzie zawsze migrowali, także my, Polacy, sam byłem uchodźcą. Legalna i kontrolowana migracja może przynosić korzyści zarówno migrantom, jak i krajom przyjmującym. Ale prawo do migracji nie jest prawem człowieka i musi podlegać ograniczeniom, a państwa mają prawo regulować to, kto przybywa na ich terytorium" - powiedział.

Według niego, "masowa, nieregularna migracja to wyzwanie, które może nie tylko obalać rządy, lecz stanowi zagrożenie dla liberalnej demokracji jako takiej". "Obecny system azylowy ugina się pod wpływem zbyt dużej liczby migrantów" - dodał.

Szef MSZ stwierdził, że jeśli "umiarkowane siły polityczne nie dadzą obywatelom poczucia opanowania sytuacji, to grozi nam już nie kolejna fala, lecz prawdziwe tsunami populizmu żerującego na obawach wyborców". Według niego, różnica między populistami a odpowiedzialnymi siłami politycznymi polega na tym, "że populiści chcą problem migracji rozgrywać, a nie go rozwiązać".

"Aby skutecznie zmierzyć się z tym wyzwaniem, musimy po pierwsze, zwalczać przyczyny, poprawiając sytuację gospodarczą i polityczną w krajach będących głównymi źródłami migracji. Po drugie, zwalczać grupy przestępcze, które z przemytu ludzi na lądzie i na morzu uczyniły sposób zarobkowania, oraz tych, którzy im w tym pomagają. Po trzecie, stworzyć jasną ścieżkę legalnej migracji dla tych, których nasze gospodarki i społeczeństwa potrzebują, a także skuteczne mechanizmy powrotu do kraju dla tych, którzy nie otrzymali w Unii prawa pobytu" - powiedział minister spraw zagranicznych.

Podkreślił, że warunkiem koniecznym osiągnięcia tych celów jest nie tylko ponadnarodowa współpraca, ale także stworzenie przejrzystej strategii migracyjnej. "Nasi poprzednicy zignorowali ten obowiązek. W tym rządzie za jego wykonanie odpowiada Międzyresortowy Zespół ds. Migracji. Efektem będzie reforma systemu wizowego" - zapowiedział.

Sikorski powiedział też, że "istota afery wizowej polegała nie tylko na procederze korupcyjnym nazywanym w mediach "wiza za łapówkę".

"Oburzenie powinien również budzić fakt, że polska wiza stała się najłatwiejszym i najtańszym środkiem dostania się do Europy. Zmieniamy to. W MSZ powstała Biała Księga na temat niezbędnych działań w celu wyeliminowania nieprawidłowości w systemie wizowym RP. Zaopatrzyliśmy placówki w tymczasowe wytyczne".

Zaznaczył, że podniósł "wysokość opłat za polskie wizy do średniej europejskiej". "W I kwartale 2024 roku nasi konsulowie wydali 109 tysięcy wiz. O 30 procent mniej niż w tym samym okresie zeszłego roku" - powiedział Sikorski.

Oświadczył też, że za moment uruchomione zostaną "w ramach Rady Ministrów zmiany legislacyjne, aby zlikwidować patologie w dostępie do polskiego rynku pracy oraz studiów w Polsce, które poprzedni rząd tolerował". (PAP)

sma/