Szwedzki reżyser od lat mieszkający w Polsce znalazł się w centrum zainteresowania canneńskiego festiwalu już w 2020 r., kiedy do oficjalnej selekcji zakwalifikowano jego poprzedni film "Sweat" o trenerce fitness obserwowanej w social mediach przez tysiące osób. Wtedy ze względu na pandemię koronawirusa impreza nie odbyła się. W tym roku von Horn otrzymał szansę na najważniejszą nagrodę - Złotą Palmę. Jego "Dziewczyna z igłą", choć tak odległa od "Sweat", ma z nim coś wspólnego - dotyka tematu samotności kobiet w społeczeństwie. Film przenosi widzów do Danii tuż po I wojnie światowej. W pierwszych kadrach poznajemy młodą pracownicę fabryki odzieży Karoline (graną przez Vic Carmen Sonne), która z powodu problemów finansowych zostaje wyrzucona z mieszkania. Odkąd jej mąż zaginął na wojnie jest zdana w życiu wyłącznie na siebie. Jej los porusza właściciela fabryki, który nawiązuje z nią romans.
Kiedy marzenie o lepszym życiu zaczyna się ziszczać, mężczyzna zmienia zdanie, a Karoline po raz kolejny zostaje sama, w dodatku w zaawansowanej ciąży. Kobieta podejmuje próbę aborcji, jednak bezskutecznie. W końcu zostaje znaleziona przez prowadzącą nielegalną agencję adopcyjną Dagmar (Trine Dyrholm), która obiecuje, że za odpowiednią opłatą znajdzie jej dziecku najlepszy dom. Karoline postanawia skorzystać z jej usług, a wkrótce później sama rozpoczyna pracę u Dagmar i znajduje schronienie w jej domu. Coraz bardziej żałuje, że oddała dziecko do adopcji. Swoje uczucia przelewa na noworodka, który właśnie trafił do agencji. Kiedy nadchodzi czas rozstania i Dagmar ma przekazać dziecko nowym rodzicom, zrozpaczona Karoline podąża za nią. Tego dnia odkrywa straszliwą prawdę o działalności swojej pracodawczyni.
"Dziewczyna z igłą" została zrealizowana w koprodukcji duńsko-polsko-szwedzkiej. Scenariusz – nawiązujący do prawdziwej historii - von Horn współtworzył z Line Langebek. Za zdjęcia odpowiada Michał Dymek, za scenografię – Jagna Dobesz, za kostiumy – Małgorzata Fudala, a za montaż – Agnieszka Glińska. Polskim producentem jest Mariusz Włodarski (Lava Films).
Premierę filmu zwieńczyły długie oklaski. Obraz zbiera również bardzo pozytywne recenzje. Von Horn nie ukrywa, że spełniło się jego marzenie. "Nareszcie urzeczywistniło się doświadczenie, którego zabrakło nam w 2020 r., choć festiwal w Cannes zrobił wtedy wiele na rzecz promocji 'Sweat' w trudnym, pandemicznym czasie. Jednak wczorajsza premiera była niesamowita i wszystko nam zrekompensowała. To, że mogliśmy wejść po schodach do sali kinowej, usiąść na widowni pełnej pięknie ubranych ludzi, którzy powitali nas owacją na stojąco, było naprawdę niesamowitym przeżyciem" – powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Pytany o początku pracy nad "Dziewczyną z igłą", reżyser przyznał, że propozycja współpracy wyszła od Line Langebek. W Danii historia Dagmar jest powszechnie znana i co jakiś czas pojawiają się utwory inspirowane jej życiorysem. Również von Hornowi wydał się on przerażający i prowokujący. "Sam mam dzieci i początkowo w ogóle nie wiedziałem, jak nakręcić film inspirowany zbrodniami. Znalezienie właściwego sposobu było wyzwaniem. Patrząc na temat, wydawało mi się, że to powinien być horror. Zawsze marzyłem o realizacji takiego filmu, jednak bardzo interesuje mnie też natura ludzka. Kiedy zaangażowałem się w pracę nad scenariuszem, odszedłem od pomysłu filmu gatunkowego. Zacząłem szukać człowieczeństwa w tej okrutnej historii" – wyjaśnił twórca.
Magnus potrzebował również odskoczni od współczesnych filmów. "Nigdy wcześniej nie zrobiłem filmu kostiumowego. 'Sweat' było bardzo dynamicznym, spontanicznym obrazem, utrzymanym głównie w różowej tonacji. Postanowiłem uciec od tego tak daleko, jak to możliwe – w kostiumowy, przemyślany w każdym detalu, czarno-biały film" – stwierdził. Dodał, że razem ze swoimi współpracownikami chcieli "zabrać widzów podróż w czasie". "Filmy kostiumowe często nie dają nam takiego poczucia. Doceniamy ich scenografię, kostiumy, ale nie wierzymy w świat, który oglądamy. Naszym celem było wykreowanie wiarygodnego świata" – podsumował.
O spotkaniu z von Hornem Vic Carmen Sonne mówiła w samych superlatywach. "Miałam przyjemność czytać każdy draft scenariusza. Dużo rozmawialiśmy. Odbył wiele podróży do Kopenhagi. To była współpraca pełna szacunku i zabawy" – wspomniała. Z kolei Trine Dyrholm spodobał się pomysł, by Dagmar była postacią drugoplanową. "Nie bronię jej, ale chciałabym, żeby widzowie zrozumieli, z czym się zmagała. Ona musiała być niezwykle samotna, dlatego dostrzegła potencjał w młodych kobietach, które chcą oddać dzieci do adopcji. Wiemy również, że w dzieciństwie padła ofiarą gwałtu. Miała bardzo trudne życie. Oczywiście, cierpiała na zaburzenia psychiczne. Wierzyła, że robi coś dobrego. Była świetna w opowiadaniu historii. Kobiety wierzyły, że oddając dzieci do adopcji, zapewniają im szansę na lepszy byt" – zwróciła uwagę.
"Dziewczyna z igłą" jest jednym z 22 tytułów uczestniczących w konkursie głównym canneńskiego festiwalu. Oprócz niej o Złotą Palmę ubiegają się m.in. "Megalopolis" Francisa Forda Coppoli, "Kinds of Kindness" Yorgosa Lanthimosa i "Bird" Andrei Arnold. Laureata statuetki poznamy w sobotę 25 maja. Wyłoni go jury w składzie: amerykańska reżyserka, aktorka i scenarzystka Greta Gerwig (przewodnicząca), turecka scenarzystka i fotografka Ebru Ceylan, amerykańska aktorka Lily Gladstone, francuska aktorka Eva Green, libańska reżyserka i scenarzystka Nadine Labaki, hiszpański reżyser, scenarzysta i producent Juan Antonio Bayona, włoski aktor Pierfrancesco Favino, japoński reżyser Hirokazu Koreeda oraz francuski aktor i producent Omar Sy.
Z Cannes Daria Porycka (PAP)
jos/