Rachida Dati zasugerowała, że w przyszłości lista zabytków, gdzie opłaty za wstęp miałyby być wyższe dla gości spoza UE, może zostać rozszerzona o Wersal i Muzeum Orsay.
„Moje stanowisko jest jasne. Chcę, aby turyści spoza UE płacili więcej za bilety wstępu. Ta dodatkowa kwota posłużyłaby do sfinansowania renowacji dziedzictwa narodowego” – wskazała Dati w rozmowie z „Le Figaro”. „Czy to jest normalne, żeby turysta francuski płacił za wejście do Luwru tę samą cenę, co turysta brazylijski czy chiński?” – pytała na łamach tego dziennika.
Luwr, w którym znajduje się słynna Mona Lisa, odwiedza rocznie prawie dziewięć milionów turystów, z czego dwie trzecie to goście z zagranicy. I choć idea, aby „naród francuski nie płacił za wszystko sam”, może wydawać się słuszna, pomysł nie wzbudził szczególnego entuzjazmu wśród pracowników słynnego muzeum. Ci wskazują między innymi, że problematyczna może okazać się konieczność weryfikowania tego, którzy zwiedzający będą obciążeni dodatkową opłatą, a którzy nie.
To nie jedyny kontrowersyjny pomysł francuskiej polityk. Jeszcze więcej dyskusji wzbudziła propozycja, by opłatą za wstęp objąć katedrę Notre-Dame. Tu proponowana przez Dati cena wynosiłaby symboliczne pięć euro (ok. 22 zł). Jedna z najbardziej rozpoznawalnych katedr na świecie zostanie ponownie otwarta 8 grudnia 2024 roku po tym, jak została odbudowana po pożarze z 2019 roku.
„Wszędzie w Europie dostęp do najbardziej znaczących budowli religijnych jest płatny” – uzasadniała pomysł Dati, dodając, że zebrane środki byłyby w całości przeznaczone na „ochronę dziedzictwa religijnego”. Temu pomysłowi sprzeciwił się z kolei Ariel Weil, burmistrz centrum Paryża, nazywając propozycję pobierania opłat od wiernych „moralnie szokującą”. (PAP Life)
mdn/ag/ep/