W poniedziałek coraz bardziej realny stał się scenariusz obalenia rządu w wyniku wotum nieufności, co byłoby pierwszym takim przypadkiem we Francji od 1962 roku. Nastąpi to, jeśli w poniedziałek po południu, podczas obrad nad projektem ustawy o wydatkach na opiekę społeczną, skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) przyłączy się do wotum nieufności zgłoszonego przez lewicę. Lewica jest zdeterminowana, by złożyć taki wniosek, i rząd przetrwa tylko w wypadku, gdy RN wstrzyma się od głosu.
Sprzeciw opozycji budzą zarówno zapisy budżetu, w którym rząd próbuje zapewnić oszczędności rzędu ok. 60 mld euro, jak i sama sytuacja polityczna, w jakiej funkcjonuje gabinet - mniejszościowy i zależny od poparcia skrajnej prawicy. Bardzo niepewne jest jednak, kto mógłby zostać nowym szefem rządu i zdołałby zapewnić w parlamencie większość umożliwiającą uchwalenie budżetu na 2025 rok. Francji grozi, że pozostanie bez budżetu, bez rządu i z prezydentem, Emmanuelem Macronem, który jeszcze stracił na popularności przez decyzję o rozwiązaniu parlamentu i przyspieszonych wyborach.
Bezpośrednią przyczyną wniosku o wotum nieufności będzie zastosowanie przez rząd artykułu 49.3 konstytucji, pozwalającego na uchwalanie ustaw z pominięciem głosowania. Barnier w ostatnich minutach przed popołudniową debatą na temat ustawy o wydatkach na opiekę społeczną zapowiedział, że ucieknie się do tego mechanizmu. Wcześniej poszedł na ustępstwa wobec żądań RN i wycofał plany redukcji refundacji lekarstw, przewidziane w budżecie, co było jednym z warunków skrajnej prawicy.
Lewica już zapowiedziała wniosek o wotum nieufności i głosowanie nad nim może odbyć się najwcześniej w środę. Nawet jeśli rząd nie zostanie wówczas odwołany, to czekają go dwa kolejne głosowania - o zakończeniu roku finansowego i nad całym budżetem (około 20 grudnia). Każde z nich grozi Barnierowi kolejnym wotum nieufności.
W razie dymisji rząd nadal będzie pracował, zajmując się sprawami bieżącymi. Na mocy ustawy specjalnej może też wdrożyć w 2025 roku budżet z poprzedniego roku. Ten minimalny budżet miałby zapewnić ciągłość wydatków i dochodów państwa. Wśród scenariuszy prognozowanych przez media jest też rządzenie poprzez rozporządzenia.
Szef Trybunału Obrachunkowego Pierre Moscovici ostrzegł w poniedziałek, że wotum nieufności oznacza dla kraju wkroczenie w niepewność i to w sytuacji, gdy "sytuacja finansowa jest niebezpieczna".
Le Pen wzywa rząd, by spełnił jej warunek ws. rewaloryzacji emerytur
Liderka francuskiej skrajnej prawicy Marine Le Pen poinformowała w poniedziałek, że złożyła poprawkę do ustawy o wydatkach na opiekę społeczną, w której rząd chciał odejść od rewaloryzacji emerytur. Ustawa może być okazją do poparcia przez Le Pen wniosku o wotum nieufności wobec rządu.
Le Pen, która kieruje frakcją parlamentarną Zjednoczenia Narodowego (RN), wypowiadała się tuż przed rozpoczęciem obrad nad ustawą o wydatkach na opiekę społeczną. Premier Michel Barnier zapowiedział, że rząd przy jej uchwalaniu zastosuje artykuł 49.3 konstytucji, pozwalający na przyjmowanie ustaw z ominięciem głosowania. Opozycja z lewicy zapowiedziała w tym przypadku wotum nieufności. Jeśli RN je poprze, rząd upadnie.
Krótko wcześniej Barnier zapowiedział, że rząd nie zmniejszy dofinansowania niektórych leków, co również było jednym z żądań RN. W poprzednich tygodniach rząd zrezygnował także z podniesienia podatku od elektryczności, co także było ustępstwem wobec skrajnej prawicy.
Te elementy stanowiły "czerwone linie" (nieprzekraczalne granice) skrajnej prawicy, jeśli chodzi o proponowany przez rząd budżetu na 2025 rok. Ustawa o wydatkach na opiekę społeczną w 2025 roku jest kluczowym elementem budżetu.
Partia Le Pen podnosiła również żądanie zmniejszenia składki Francji do budżetu UE i rezygnacji z podwyżki opodatkowania gazu.
Rząd sięgnął po mechanizm obejścia głosowania, lewica zapowiada wotum nieufności
Premier Francji Michel Barnier poinformował w poniedziałek w parlamencie, że jego rząd sięga po mechanizm konstytucyjny pozwalający na ominięcie głosowania, by przyjąć ustawę o wydatkach na opiekę społeczną. Radykalnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) zapowiedziała wniosek o wotum nieufności.
Premier w parlamencie oświadczył, że nastąpił "moment prawdy". Zwracając się do parlamentarzystów, oświadczył, że to do nich należy decyzja, czy kraj będzie dysponował "odpowiedzialnymi ustawami finansowymi, niezbędnymi i użytecznymi dla obywateli", czy też wkroczy "na nieznany ląd". Zaapelował o postawienie "przyszłości narodu" na pierwszym miejscu, przed "partykularnymi interesami".
Szefowa frakcji parlamentarnej LFI Mathilde Panot zapowiedziała, że jej partia złoży wniosek o wotum nieufności wobec rządu. Do przyjęcia go niezbędnych byłoby 289 głosów w 577-osobowym parlamencie.
Skrajna prawica: będziemy głosować za wotum nieufności wobec rządu
Poparcie wniosku zapowiedział wyższy rangą działacz RN, na którego powołuje się agencja AFP.
Deklaracja ta nastąpiła krótko po tym, jak Barnier podczas obrad w parlamencie nad ustawą o wydatkach na opiekę społeczną odwołał się do artykułu 49.3 francuskiej konstytucji. Pozwala on na przyjmowanie ustaw z ominięciem głosowania.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
grg/