73-letni Bayrou, założyciel centrowej partii MoDem i polityczny sojusznik Macrona, był wymieniany w ostatnich dniach przez media wśród najbardziej prawdopodobnych kandydatów na premiera. Będzie czwartym szefem rządu od wyborów prezydenckich w 2022 roku, które rozpoczęły drugą kadencję obecnego szefa państwa, i drugim od wyborów parlamentarnych latem 2024 r.
Przed Bayrou trudne zadanie sformowania rządu, który nie zostanie odwołany w wyniku wotum nieufności, jak gabinet jego poprzednika Michela Barniera. W ostatnich dniach Macron prowadził konsultacje z partiami politycznymi reprezentowanymi w parlamencie, by pozyskać ich neutralność - tj. zapewnienie, że powstrzymają się od kolejnego wotum nieufności. W rozmowach nie uczestniczyła skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) ani skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN). Szefowa frakcji parlamentarnej LFI Mathilde Panot zapowiedziała krótko po powołaniu Bayrou, że jej partia będzie głosować za wotum nieufności.
Szef RN Jordan Bardella oświadczył, że jego partia nie ma obecnie takich planów, jednak "nowy premier musi zrozumieć, że nie ma większości w parlamencie". Jak dodał, RN podtrzymuje swoje "czerwone linie" (czyli warunki, od których spełnienia RN uzależnia powstrzymanie się od głosowania przeciwko rządowi - PAP).
Gotowość do współpracy z Bayrou wyraził Fabien Roussel, szef Partii Komunistycznej, która należy do opozycji z lewej strony sceny politycznej - Nowego Frontu Ludowego (NFP). Podkreślił jednak, że warunkiem jest to, aby nowy rząd nie uciekał się do stosowania mechanizmu przewidzianego w art. 49.3 konstytucji Francji, czyli przyjmowania ustaw z pominięciem głosowania w parlamencie.
Priorytety nowego premiera
Priorytetem dla rządu Bayrou po jego powstaniu będzie przyjęcie ustawy specjalnej, pozwalającej na zastosowanie w 2025 roku budżetu z roku poprzedniego. Właściwy budżet na 2025 rok ma zostać przyjęty na początku przyszłego roku. To właśnie projekt budżetu przewidujący oszczędności, w tym cięcia świadczeń socjalnych, stał się powodem sprzeciwu opozycji wobec gabinetu Barniera.
Nie brak głosów, że również rząd Bayrou nie będzie stabilny. W podzielonym parlamencie żadne stronnictwo nie ma większości pozwalającej na samodzielne rządzenie ani nawet takiej, która umożliwiłaby zablokowanie prób sprzymierzenia się na co dzień skłóconych między sobą rywali i przyjęcia przez nich wotum nieufności. Wiele zależy od dobrej woli opozycji po prawej i lewej stronie sceny politycznej.
Źródło z otoczenia Macrona, cytowane w piątek przez agencję AFP, zapewniło, że misją Bayrou będzie "prowadzenie dialogu ze wszystkimi partiami politycznymi", poza RN i LFI, w celu "stworzenia warunków stabilności i działania".
AFP wyraziła w piątek przypuszczenie, że Bayrou, który zawsze opowiadał się za gabinetami łączącymi różne siły polityczne, będzie chciał zachować ministrów z partii Republikanie (tradycyjnej prawicy), mimo że w przeszłości jego relacje z tą częścią sceny politycznej były napięte. Powinien również - jak prognozuje AFP - zwrócić się ku lewicy, w warunkach, gdy partie tworzące NFP nie zadeklarowały udziału w rządzie.
Oficjalne przekazanie władzy Bayrou jako nowemu premierowi przez Barniera nastąpi w piątek o godz. 17. Poprzedni premier ostrzegał wcześniej, że każdy rząd bez względu na opcję polityczną będzie musiał zmierzyć się z problemem wysokiego deficytu budżetowego. Francja, druga gospodarka strefy euro, boryka się z potężnym deficytem przekraczającym 6 proc. PKB i długiem publicznym. Trudności te zbiegają się z napięciami społecznymi, w tym z protestami rolników pod hasłami sprzeciwu wobec umowy UE-Mercosur.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ akl/ pap/