Środowy mecz z Osaką, byłą liderką światowego rankingu, był jednym z najcięższych, jakie przyszło Świątek rozegrać w karierze, a z pewnością najdramatyczniejszym w Paryżu - miejscu, gdzie mało komu udawało się w ostatnich latach zmusić Polkę do wielkiego wysiłku.
W trzecim, decydującym secie podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego przegrywała z Japonką już 2:5, a później musiała bronić piłkę meczową. Ostatecznie zwyciężyła 7:5. Po spotkaniu kamery uchwyciły Polkę płaczącą w szatni.
"Byłam przytłoczona emocjami. Szczerze mówiąc, w trakcie meczu myślałam, że odpadnę z turnieju. To wszystko uderzyło mnie później. Byłam szczęśliwa, że wygrałam, ale wciąż czułam, jak blisko byłam krawędzi" - przyznała.
W piątek z pokonaniem Bouzkovej nie miała żadnych problemów. Szybko przejęła inicjatywę i po półgodzinie gry prowadziła 5:2. Pierwszego seta wygrała 6:4, a drugiego zaczęła jeszcze lepiej, bo od prowadzenia 4:0. Ambitnie walcząca Bouzkova zdołała nieco przedłużyć spotkanie i 23-letnia Polka zwyciężyła 6:2.
"Ciężkie mecze dużo uczą, inspirują, ale gdyby każdy miał tak wyglądać, to pewnie fizycznie miałabym kłopot. W meczu z Osaką naprawdę czułam, że jestem w wielkich tarapatach. To trochę sprawiło, że było po nim dużo emocji. Zawsze będę zawodniczką, która lubi wygrywać w komforcie, więc powiedziałabym, że ciężkie mecze inspirują, dają pozytywnego kopa, jeśli wyjdzie się z opresji, ale fajnie jest mieć kontrolę i wygrywać zgodnie z założeniami" - powiedziała Świątek, poproszona o porównanie dwóch ostatnich meczów.
Jej kolejną rywalką będzie w niedzielę Anastazja Potapowa, z którą na seniorskim poziomie jeszcze nie grała. Rówieśniczka raszynianki, obchodzącej w piątek 23. urodziny, w światowym rankingu zajmuje 41. miejsce, a we French Open pierwszy raz dotarła do 1/8 finału.
Prowadząca w światowym rankingu polska tenisistka walczy o trzeci z rzędu i czwarty w karierze triumf w Paryżu. Trzy kolejne wygrane turnieje w erze open na kortach Rolanda Garrosa zanotowały jak na razie dwie tenisistki - Monica Seles (1990-1992) i Justine Henin (2005-2007).
Z Paryża - Wojciech Kruk-Pielesiak. (PAP)
pp/