Fundacja powstała w 1991 r. w wyniku porozumienia zawartego pomiędzy rządami Polski i Niemiec. Jest to organizacja non profit działająca na rzecz polsko-niemieckiego dialogu oraz ofiar prześladowań nazistowskich.
"Od 2017 roku nasza fundacja przy wsparciu polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego intensywnie zajmuje się dokumentacją i inwentaryzacją polskich grobów wojennych na cmentarzach i w miejscach pamięci na terenie Niemiec. To jest bardzo szeroko zakrojony projekt. Sądzę, że efekty naszej pracy zaczynają być widoczne" - ocenił Deka w rozmowie z PAP.
"Im dłużej realizujemy ten projekt, tym bardziej widzimy, że pracy jest jeszcze na wiele, wiele lat" - podkreślił, dodając, że miejsc pochówku Polaków w Niemczech "jest bardzo dużo".
"Mówię tutaj o grobach wojennych, czyli o grobach osób, które zmarły, zginęły, zostały zamordowane na terenie Niemiec i tam też pochowane w latach wojny" - podkreślił rozmówca PAP, zwracając uwagę, że zgodnie z niemieckim ustawodawstwem "za groby wojenne uznawane są także groby osób, które przeżyły wojnę, zostały wyzwolone przez aliantów czy też przez armię sowiecką i przebywały na terenie Niemiec, w obozach dla dipisów (displaced persons – osoby przemieszczone, DPs) - wyjaśnił Deka. - Groby takich osób, które zmarły do roku 1952, są także uznawane za groby wojenne".
"Posługując się materiałami archiwalnymi, informacjami od instytucji muzealnych, administracji cmentarzy, staramy się ustalić, czy groby polskich ofiar jeszcze istnieją, w jakim są stanie, odwiedzamy te miejsca, sporządzamy dokumentację fotograficzną, opisujemy cmentarze, położenie grobów. Często dokumentujemy też miejsca i cmentarze, w których istniały groby, które w latach powojennych zostały zlikwidowane" - powiedział.
Na podstawie zebranych materiałów tworzona jest internetowa baza danych, dostępna na stronie www.polskiegroby.pl. "Wchodząc na stronę, można zobaczyć, że interaktywna mapa Niemiec jest usiana tymi miejscami" - zaznaczył przedstawiciel fundacji.
"Dotychczas mamy informacje o 1200 cmentarzach czy też miejscach pamięci, gdzie znajdują się szczątki polskich obywateli. Dokładnie opracowanych mamy około połowy. Staramy się odwiedzić i udokumentować wszystkie miejsca, gdzie mamy informacje o przynajmniej pięciu polskich grobach wojennych" - dodał.
"Aktualnie w projekcie koncentrujemy się na dokładnym opracowaniu list z danymi Polaków pochowanych w Niemczech. Często dysponujemy materiałami archiwalnymi z okresu wojny, urzędowymi spisami obcokrajowców sporządzanymi przez niemieckich urzędników, które powstały tuż po wojnie na zlecenie aliantów, a także oficjalnymi spisami grobów wojennych. Ta dokumentacja zawiera bardzo wiele błędów, jeśli chodzi o pisownię polskich imion, nazwisk czy nazw miejscowości - zauważył Deka. - Musimy na przykład w żmudny sposób ustalać, czy obcokrajowcy, którzy są pochowani na danym cmentarzu, byli polskimi obywatelami".
Często Polacy figurują w spisach grobów obywateli Związku Radzieckiego. "Ustalamy więc, czy nie są to obywatele II RP, którzy zostali wywiezieni do Niemiec po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej, jako tzw. Ostarbeiterzy, czyli robotnicy przymusowi ze Wschodu" - wyjaśnił.
"Nie ma precyzyjnych danych dotyczących tego, ile polskich ofiar wojny może być pochowanych w Niemczech, są tylko szacunki, w których jest mowa nawet o 300 tysiącach Polaków" - zauważył rozmówca PAP. Czasami są to groby indywidualne, czasami masowe, jak przypadku więźniów obozów koncentracyjnych. "Wtedy staramy się ustalić, gdzie znajdują się miejsca pochówku prochów osób, które zostały skremowane".
Podczas niedawnej wizyty w Niemczech Deka odwiedził wiele takich miejsc. "Byłem na przykład w Bawarii w miejscowości Hersbruck, gdzie mieścił się największy podobóz niemieckiego obozu koncentracyjnego Flossenbuerg. Przez ten obóz przeszło dziewięć tysięcy więźniów, z których połowa pochodziła z Polski. Z dokumentacji archiwalnej wiemy, że do konkretnej daty - 15 listopada 1944 roku - ciała więźniów, którzy umierali podczas wykonywania pracy przymusowej, były przewożone do Flossenbuerga i tam kremowane. Natomiast od połowy listopada zaprzestano tego i ciała ofiar były palone na miejscu, w okolicznych lasach, w dwóch, trzech lokalizacjach, a ich prochy zakopywano w pobliżu tych miejsc. Dzięki informacjom dostępnym w bardzo dobrej bazie przygotowanej przez muzeum we Flossenbuergu jesteśmy w stanie ustalić miejsce śmierci i pochówku prochów tych osób" - relacjonował Deka.
"Od pięciu-sześciu lat staramy się rewaloryzować miejsca pochówku polskich ofiar II wojny światowej. Nie są to projekty, których robimy bardzo dużo, rocznie jeden lub dwa. Ale są to bardzo ważne miejsca" - podkreślił. Dzięki wsparciu polskiego MKiDN i współpracy z niemieckimi partnerami "udało nam się odrestaurować kilka dużych kwater grobów wojennych, stworzyć imienne upamiętnienia i ustawić w tych miejscach tablice informacyjne w języku polskim, niemieckim i angielskim" - poinformował.
Wspólnie z Fundacją Bawarskie Miejsca Pamięci udało się odnowić kwaterę ofiar obozów koncentracyjnych, ustawić tablice imienne i informacyjne w Monachium na cmentarzu Perlacher Forst. "Tam jest kwatera z prochami ponad czterech tysięcy więźniów, przede wszystkim Dachau, ale też ofiar nazistowskiej eutanazji. Początkowo mieliśmy informacje, że mamy tam pochowanych około 350 Polaków. W wyniku naszych kwerend okazało się, że Polaków jest ponad połowa spośród 4092 ofiar spoczywających w tym miejscu. Udało nam się ustalić nazwiska 2008 polskich obywateli, którzy zginęli głównie w KL Dachau. Z tego 216 było polskimi duchownymi, z których siedmiu nawet błogosławionymi Kościoła katolickiego" - powiedział PAP Jakub Deka.
Drugą metropolią co do liczby pochowanych Polaków jest cmentarz Ohlsdorf w Hamburgu. "Są tam bardzo duże kwatery grobów wojennych. Na cmentarzu jest też wydzielona polska kwatera, na której jest 300 kamieni nagrobnych z danymi Polaków. W tym miejscu ustawiliśmy tablice z nazwiskami ponad 1250 Polaków, których groby wojenne znajdują się na tym cmentarzu" - poinformował przewodniczący zarządu Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)