Siłami wyznaczonymi do walki z bandami będą dowodzić wojskowi z Kenii, która - na razie jako jedyny kraj- zadeklarowała gotowość wysłania do Haiti kontyngentu złożonego z tysiąca jej żołnierzy mających doświadczenie w wykonywaniu tego rodzaju zadań.
Haitańska administracja państwowa, służba zdrowia i gospodarka tego jedenastomilionowego kraju - najuboższego na półkuli zachodniej - są dziś w stanie ruiny. Gangi kontrolują nawet znaczną część stolicy Port-au-Prince.
Minister spraw zagranicznych Haiti Jean Victor Geneus powitał podjętą trzynastoma głosami decyzję Rady Bezpieczeństwa (wstrzymały się od głosu Rosja i Chiny) jako “budzącą nadzieję Haitańczyków na ratunek dla ich kraju”. Geneus, wraz z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem, zabiegał bezskutecznie od ubiegłego roku o pomoc międzynarodową.
Zgodnie z poniedziałkową uchwałą Rady Bezpieczeństwa, „odsiecz” dla Haiti powinna mieć charakter “nie należącej do ONZ wielonarodowej misji wsparcia operacyjnego dla haitańskiej policji w jej walce z bandami w celu zapewnienia bezpieczeństwa szkół, portów, szpitali i lotnisk”.
„Operacja zostaje zaplanowana na dwanaście miesięcy, przy czym jej skuteczność zostanie oceniona po dziewięciu miesiącach” – brzmi decyzja Rady.
W toku dyskusji w Radzie Bezpieczeństwa proponowano aby misja wojskowo-policyjna wysłana do Haiti liczyła dwa tysiące ludzi, ale nie wiadomo jeszcze jaki kraj, bądź kraje, wzmocnią kenijski kontyngent.
Podczas dramatycznego wystąpienia na forum ONZ w połowie września premier Haiti Ariel Henry ponawiał prośby do społeczności międzynarodowej o nie zwlekania z odsieczą dla ludności jego kraju.
Najnowsze doniesienia i korespondencje mediów Ameryki Łacińskiej z Haiti potwierdzają, że zbrojne bandy kontrolują znaczną część stolicy Port-au-Prince i wszystkie jej przedmieścia. (PAP)
sma/