Informacje na temat programu "Tarcza Wschód" przedstawili w poniedziałek szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk oraz szef SGWP gen. Wiesław Kukuła. Program ma zostać zrealizowany do 2028 roku i kosztować 10 mld zł; zakłada m.in. budowę umocnień i zapór wzdłuż wschodniej granicy.
W ocenie byłego szefa wojsk rakietowych i artylerii gen. bryg. rez. Jarosława Kraszewskiego założenia i cele programu są właściwe. Odnosząc się do kosztów tego przedsięwzięcia, zauważył, że "pokój nie ma ceny", a efektywne i racjonalne rozwiązania kosztują. Jego zdaniem, ze względu na skalę tego przedsięwzięcia, jest zrozumiałe, że będzie to plan wieloletni.
"Jestem zwolennikiem poglądu, że Rosja w perspektywie 10 lat nas nie zaatakuje. Nie ma do tego wystarczającego potencjału" - zaznaczył w rozmowie z PAP.
Według gen. Kraszewskiego głównym celem programu w czasie pokoju jest przede wszystkim uniemożliwianie przenikania do Polski nielegalnych emigrantów i grup, które są specjalnie do tego celu przygotowywane w obozach szkoleniowych funkcjonujących na terenie Federacji Rosyjskiej.
"Zapewne w składzie takich grup będą ludzie, którzy są przygotowani pod względem działalności dywersyjnej, sabotażowej. Oni będą prowadzili inwigilowanie obiektów infrastruktury i pewnie będą szykowali jakieś akcje dywersyjne. Dlatego pod tym względem na pewno taka instalacja jest jak najbardziej potrzebna" - wskazał.
Zdaniem gen. Kraszewskiego pod względem wojskowym, czyli w przypadku ewentualnej eskalacji kryzysu i wojny, taka instalacja z systemem sensorów, czujników, radarów i kamer będzie połączona z dodatkowymi systemami objętymi klauzulą poufności - w postaci m.in. narzutowych pól minowych czy różnego rodzaju terenów zalewowych.
"Stworzą one system, który jeżeli nie uniemożliwi wejścia przeciwnika na terytorium naszego kraju, to na pewno w znacznym stopniu go spowolni i zdezorganizuje. To jest główny cel takiej zapory" - powiedział.
"Bardzo dobrze, że coś takiego powstaje, skoro mamy sąsiadów, których działania na arenie międzynarodowej są nieprzewidywalne" - podkreślił gen. Kraszewski.
Jak zauważył, projekt "Tarcza Wschód" ma stanowić konglomerat wielu systemów, które przyczynią się do tego, że przeciwnik w znacznej części będzie zdezorganizowany i opóźniony na podejściu, czyli już na swoim terytorium, a jeżeli uda się mu wejść na nasze terytorium, to w takich miejscach niszczenie jego sił będzie znacząco ułatwione.
Za istotną część programu generał uznał zapowiedź budowy systemów monitorowania przestrzeni powietrznej, a także najnowocześniejszych systemów dronowych i antydronowych. Jak mówił, potrzebne jest stworzenie architektury rozwiązań informatycznych pozwalającej na zarządzanie tzw. rojem, czyli wieloma dronami. Za istotne uznał też rozwijanie zdolności antydronowych wojsk dla uniemożliwienia przeciwnikowi działania w polskiej przestrzeni powietrznej.
"Przyszłe wojny, jeśli do nich dojdzie będą wyglądały tak, że zamiast żołnierzy najpierw będzie zmasowany atak rakietowo-artyleryjski, a drugie będą drony. W tej chwili dąży się już do tego, żeby dron kamikadze kosztował mniej niż pocisk artyleryjski" - zauważył.
Gen. Kraszewski za właściwą uznał również zapowiedź współpracy przy programie "Tarcza Wschód" z Państwami Bałtyckimi, mającą na celu budowę ciągłej i kompatybilnej linii obrony, która będzie korzystać z tych samych systemów i technologii.
Jak ocenił, takie wspólne przedsięwzięcie jest kluczowe, by uniemożliwić albo znacząco utrudnić jakiekolwiek działanie militarne ze strony Rosji. Jego zdaniem, ze względu na przebieg granicy zewnętrznej Unii Europejskiej i NATO, potrzebne są intensywne rozmowy wojskowe też z innymi krajami Bukaresztańskiej Dziewiątki.
B9 to kraje wschodniej flanki NATO: Polska, Bułgaria, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja i Węgry. Celem Bukaresztańskiej Dziewiątki jest wzmacnianie sojuszniczej jedności i współpracy przez państwa wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. (PAP)
autor: Marcin Boguszewski
kno/