Gen. Król obecnie pełni funkcję doradcy szefa Sztabu Generalnego WP; od 2020 roku do listopada ub.r. był natomiast szefem sztabu Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w Brunssum w Holandii. Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP, dowództwo to jest odpowiedzialne za planowanie, koordynację i ewentualne prowadzenie operacji obronnej Sojuszu w regionie centralnej i północnej Europy, było też odpowiedzialne za organizację misji NATO w Afganistanie.
Podobne w swoich zadaniach dowództwa zlokalizowane są również w amerykańskim Norfolk - odpowiada ono za operację w regionie północnego Atlantyku i w Arktyce, oraz we włoskim Neapolu - to dowództwo odpowiada za operację w regionie Europy południowej, Morza Śródziemnego oraz Czarnego.
W rozmowie z PAP generał Król odniósł się do historii wchodzenia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego. "Muszę powiedzieć, że polski udział w misjach natowskich rozpoczął się zdecydowanie wcześniej niż nasze faktyczne wstąpienie do Sojuszu. Już od 1995 roku jako Siły Zbrojne RP braliśmy udział w operacjach Paktu Północnoatlantyckiego. Było to w Bośni i Hercegowinie, w Kosowie, Albanii... Po wstąpieniu do Sojuszu w 1999 roku braliśmy udział w operacjach w Kosowie, Północnej Macedonii, oczywiście także w Afganistanie i Iraku" - zaznaczył gen. Król.
"Moim zdaniem jako wojsko weszliśmy do NATO zdecydowanie wcześniej (niż jako państwo – PAP), budując nasze zdolności, interoperacyjność, kulturę zachodnią, kulturę NATO. To tysiące polskich oficerów, podoficerów i żołnierzy, którzy pełnili od 1995 roku misje w różnych częściach świata" - powiedział.
Gen. Król ocenił, że przygotowując się do uczestnictwa w NATO polskie wojsko musiało przejść bardzo duże zmiany kulturowe. "Przeszliśmy z kultury wschodniej do kultury zachodniej - przestaliśmy realizować wszystkie nasze działania w sposób bardzo scentralizowany, a nauczyliśmy się tego, że dowódcy, którzy wykonują obowiązki w polu, dostają zadania i mogą wypełniać je zgodnie ze swoją wiedzą, doświadczeniem, profesjonalizmem, niekoniecznie otrzymując każdy szczegółowy rozkaz od najwyższego dowódcy" - tłumaczył.
"Dosyć istotną zmianą było także odejście od takiego podejścia, że każde niepowodzenie - na przykład w ćwiczeniach - było nieakceptowane. (...) W NATO kultura jest taka, że każde ćwiczenie, każde niepowodzenie należy wykorzystać, by się wzmocnić, udoskonalić, by być lepszym. Nawet przegrane ćwiczenie czy symulacja komputerowa bardzo dużo daje każdemu żołnierzowi, który bierze w tym udział" - dodał.
"Podejście natowskie czy zachodnie to również patrzenie przede wszystkim w przyszłość, a niekoniecznie zawsze do tyłu, używania działań z przeszłości jako podstawy referencyjnej. Tego również nauczyliśmy się w NATO: myślenia o przyszłości, o planach i ich realizacji" - ocenił generał.
Gen. Król stwierdził, że uczestnictwo w ćwiczeniach i operacjach NATO nauczyło polskie wojsko także funkcjonowania w środowisku międzynarodowym. "To nie tylko Polska i polscy żołnierze są odpowiedzialni za bezpieczeństwo, ale cały Sojusz jako taki" - powiedział. Jak dodał, najlepiej świadczy o tym to, jak cały Sojusz zareagował na rosyjską inwazję na Ukrainę.
Generał ocenił, że od czasu, gdy Polska weszła do NATO, sam Sojusz i jego struktury wojskowe przeszły fundamentalną przemianę, dostosowując się do nowych zagrożeń, związanych przede wszystkim z agresywnymi działaniami Rosji. "Potężna zmiana systemowa zaszła w 2020 roku. NATO - zarówno ta część wojskowa, jak i strategiczno-polityczna - zauważyło, że musimy zmienić strategię, ponieważ ówczesna - z 2010 roku - całkowicie nie odpowiadała potrzebom; tam mówiło się o Rosji jako partnerze, który buduje razem z NATO środowisko bezpieczeństwa w Europie" – przypomniał generał.
Jak zaznaczył, w 2020 roku NATO przyjęło nową strategię odstraszania i obrony; zwrócił uwagę, że poprzednio takie strategie, "nawiązujące do korzeni NATO" powstawały jeszcze w czasie zimnej wojny. "W związku z tą strategią NATO przyjęło na szczycie w Madrycie w 2022 roku koncepcję strategiczną NATO-2022 Strategy Concept, która definiuje Rosję jako zasadniczy problem w wymiarze bezpieczeństwa, jako zasadniczego przeciwnika Sojuszu" - dodał.
Gen. Król ocenił, że od tego momentu rozpoczął się proces bardzo intensywnej transformacji Sojuszu. Wskazał m.in. na nowe plany ewentualnościowe, zatwierdzone na szczycie NATO w Wilnie w lipcu ub.r. "Poza tymi planami NATO zmieniło również koncepcję sił Sojuszu, zmieniło swój system dowodzenia i swoje zasady utrzymania gotowości bojowej, a także ilość sił dostępnych dla Sojuszu" - podkreślił, dodając, że obecnie siły odpowiedzi NATO przewidziane są na ok. 300 tys. żołnierzy, w tym ok. 100 tys. stale utrzymujących wysoką gotowość do szybkiej reakcji na potencjalny kryzys.
Były szef sztabu Dowództwa NATO w Brunssum ocenił, że po rosyjskiej agresji na Ukrainę rola Polski w planowaniu obronnym Sojuszu wzrosła nieporównywalnie. Jak mówił, nowe plany Sojuszu powstawały od 2020 roku. "NATO otrzymało informacje od swoich służb wywiadowczych (o planowanej napaści Rosji na Ukrainę – PAP) pod koniec 2021 roku - to był taki czynnik, który spowodował przyspieszenie. A w lutym 2022 roku dostaliśmy potężny cios, który wymusił na NATO radykalne przyspieszenie wszystkich procesów transformacyjnych - plany, zmiana koncepcji sił, gotowości, budowania odpowiednich zasobów... To przyspieszyło od tego lutego w sposób nieporównywalny, i wszystko było realizowane nie tak jak do tej pory, powoli i jedno po drugim, (...) ale naraz, wszystkie te procesy zachodziły jednocześnie" - zauważył generał.
"Plan regionalny, o którym mówimy, rzeczywiście widzi Polskę w centrum całej operacji, stąd też tak ważna rola naszego kraju w jego właściwej implementacji" - dodał.
Pytany o wkład, jaki Polska wnosi do bezpieczeństwa całego NATO, gen. Król przypomniał, że nasze kontyngenty wojskowe stacjonują obecnie m.in. na Łotwie i w Rumunii, wzmacniając obronność tych państw wschodniej flanki Sojuszu. "Chciałbym zwrócić również uwagę, że to nie tylko wymiar lądowy - Polska jest również dawcą bezpieczeństwa w zakresie sił powietrznych i marynarki wojennej. Aktywnie bierze udział w misji Air Policing, która jest realizowana od wielu, wielu lat w krajach bałtyckich; w ciągu ostatnich lat Polska także swój kontyngent powietrzny na przykład na Islandii. Czyli Polska nie tylko skupia swój wysiłek na swoim własnym kraju, ale tak samo jak inne nacje kontrybuują do bezpieczeństwa Polski, my również wnosimy swój wkład w bezpieczeństwo innych krajów, w innych regionach" - zaznaczył.
"Jeśli chodzi o wymiar morski, to polscy marynarze również powinni być wyróżnieni. Biorą udział w tzw. tarczy morskiej, czyli Standing NATO Maritime Group, albo Standing NATO Mine Countermeasures Group (grupie do zwalczania min morskich - PAP), czyli zespole morskim do prowadzenia operacji zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi i znajdujących się na dnie morza instalacji krytycznych dla bezpieczeństwa państwa i całego Sojuszu, jak również w działaniach związanych z bezpieczeństwem przeciwminowym" - dodał gen. Król. Jak wyjaśnił, chodzi tu z jednej strony o np. likwidację min pozostających na akwenach jeszcze od czasów II wojny światowej, ale także działania w przypadku np. zaminowania Morza Bałtyckiego przez przeciwnika.
Gen. Król odniósł się także do trwających obecnie natowskich manewrów Steadfast Defender-24 i ich polskiej części, czyli ćwiczenia Dragon-24. Jak wskazał, ćwiczenia Steadfast Defender są przygotowywane już od dwóch lat, ze względu na konieczność koordynacji i współpracy wielu krajów uczestniczących. Przypomniał, że ćwiczenie rozpoczęło się już na początku stycznia, gdy pododdziały ze Stanów Zjednoczonych i Kanady ćwiczyły proces przemieszczania się z Ameryki Północnej do Europy.
"Druga część ćwiczenia, największa, to jest kilka ćwiczeń narodowych i międzynarodowych, które zostały zgrupowane w Steadfast Defender; połączone są one tym samym scenariuszem. (...) Polska jest kluczowym uczestnikiem tego ćwiczenia. Dragon-24 było ćwiczeniem, w które wpięły się Siły Odpowiedzi NATO, które przemieściły się tu pod koniec lutego. Ta słynna szpica (VJTF, siły szybkiego reagowania NATO) przybyła do Polski i ćwiczy z naszymi żołnierzami. Na Wiśle oglądaliśmy zdolności natowskie dotyczące pokonywania dużych przeszkód - Wisła jest w naszych planach operacyjnych bardzo istotna, więc tu wszystkie kraje pokazują, że jesteśmy w stanie - nawet jeżeli by przeciwnik w jakiś sposób zniszczył nasze stałe przeprawy - przerzucać wojska przez tak dużą przeszkodę wodną" - tłumaczył generał.
Gen Król ocenił, że na ćwiczenia należy patrzeć jako na sprawdzian możliwości związanych z przyjmowaniem wojsk sojuszniczych do Polski i współorganizacji prowadzonych przez nie operacji. "To nie zawsze jest sama walka na pierwszych trzystu metrach od polskiej granicy" - zaznaczył generał. Jak podkreślił, ćwiczenia odbywają się również w domenie powietrznej oraz morskiej. "Będą prowadzone również ćwiczenia desantowania wojsk, przemieszczania ich w różny sposób w różne miejsca" - dodał.
Jak wyliczył, poszczególne elementy ćwiczeń NATO rozgrywają się w Norwegii, Finlandii, Szwecji, Estonii, Litwie, Łotwie, Polsce, Czechach, na Węgrzech i w Rumunii, a także w państwach niebędących członkami NATO - Mołdawii i Gruzji.
"Tak jak Rosja jest w stanie pokazać nam, że jest w stanie prowadzić różne operacje na całym swoim obszarze, na różnych kierunkach operacyjnych, tak NATO również pokazuje, że jest w stanie prowadzić operacje na różnych kierunkach, a polscy żołnierze, polscy piloci i polska marynarka uczestniczy we wszystkich tych aspektach, zapewniając spójność prowadzonej operacji i zdolności, których inne państwa nie mają tam, gdzie są one potrzebne" - podkreślił gen. Król.
"Na tym właśnie polega Sojusz - nie budujemy zdolności odrębnych dla każdego kraju, tylko nawzajem uzupełniamy swoje zdolności o takie, których teraz brakuje poszczególnym sojusznikom. Czyli tutaj dwa plus dwa równa się sześć" - podsumował generał.(PAP)
Autor: Mikołaj Małecki
kgr/