Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński odnosił się do słów posła KO Artura Łąckiego, który w programie "Punkt Widzenia" Polsat News pytany o to, co powinniśmy zrobić, jeśli za pół roku lub rok Unia Europejska poprosi Polskę o przyjęcie migrantów, odpowiedział: "Jeśli trzeba będzie przyjąć kilka tysięcy migrantów, to na pewno powinniśmy. Jesteśmy na tyle silnym i bogatym krajem, że powinniśmy to zrobić".
Gliński podkreślił, że "nie powinniśmy" przyjmować. "Musimy być państwem suwerennym, te decyzje powinny należeć do polskiego rządu. My mamy zadanie podstawowe zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Polska jest najbezpieczniejszym krajem Europy i chcemy ten stan musimy utrzymać" - zaznaczył.
Podkreślił, że "Polska powie 'nie', bo Polska nie może ulegać szantażowi w tych kwestiach". "To nie my jesteśmy odpowiedzialni za pewne sprawy, także historyczne, kolonialne, nigdy nie mieliśmy kolonii. Poza tym Polska ma do nadrobienia wiele, wiele lat, niestety te zaległości wynikały także z decyzji zachodnich aliantów, nie mieliśmy planu Marshalla, musimy w tej chwili nadrabiać wiele kwestii" - zwrócił uwagę minister kultury.
"Musimy być suwerennym krajem. Takie decyzje muszą należeć do naszych demokratycznie wybranych władz, a nie być narzucane z zewnątrz, niestety z udziałem polskiej opozycji, to jest kompletnie nieodpowiedzialne zachowanie" - wskazał Gliński.
Sytuacja na Lampedusie "bardzo niebezpieczna"
Gliński ocenił także, że sytuacja na włoskiej Lampedusie, która ogłosiła w środę wieczorem stan wyjątkowy po 48 godzinach ciągłego napływu imigrantów na wyspę, jest "bardzo niebezpieczna".
"Ona jest konsekwencją kryzysu w UE. Od wielu lat Unia Europejska nie potrafi sobie z tym poradzić. Niemcy już przecież przed laty narzuciły tę obłędną politykę, czy próbę rozwiązywania swoich problemów na rynku pracy poprzez ściąganie czy otwarcie drzwi dla emigracji ekonomicznej, która niestety niesie za sobą olbrzymie zagrożenia bezpieczeństwa, zagrożenia dezintegracji czy kłopotów z integracją kulturową" - wskazał.
Odnosząc się do tego, że do Polski byli także ściągani pracownicy z krajów muzułmańskich odpowiedział: "To była sytuacja dotycząca kontraktowych pracowników w bardzo ograniczonej liczbie, mało tego, najprawdopodobniej ich w Polsce nie ma. To w tej chwili podlega śledztwu, sprawa została odkryta przez nasze służby. Państwo działa i także, jeżeli jest taka sytuacja, to reaguje".
Ocenił, że "znacznie poważniejszą sprawą jest Lampedusa". "Pamiętajmy, że także polska opozycja w Parlamencie Europejskim głosowała za tym mechanizmem przymusowej relokacji, czyli można sobie wyobrazić, że nagle Unia Europejska za chwilę zażąda od Polski przyjęcia tych osób do Polski. Mówimy o tysiącach" - podkreślił Gliński. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
kno/