"Sytuacja na Lampedusie to jest po prostu inwazja. Do tej inwazji doprowadziła polityka europejska. Mam na myśli Komisję Europejską, a mówiąc wprost - głównie Niemcy. To polityka niemiecka rozpoczęta w 2015 r., kiedy to RFN poszukiwała taniej siły roboczej, doprowadziła do sytuacji, przed którą my przestrzegaliśmy i mówiliśmy, że tak się ona zakończy" - podkreśla Tarczyński, który jest członkiem Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego (AFET).
"W ciągu 48 godzin na włoską wyspę przybyło więcej migrantów, niż jest jej stałych mieszkańców. A przecież to jest tylko jedno z wielu miejsc w Europie, gdzie taka sytuacja ma miejsce dzisiaj" - dodaje.
Alarmuje, że na naszych oczach dokonuje się dezintegracja Wspólnoty.
"Przypomnijmy, Francja zapowiedziała w związku z tą sytuacją zamknięcie granicy z Włochami. Niemcy domagają się przywrócenia granic w strefie Schengen, a w samym Berlinie odbył się szczyt bezpieczeństwa w związku z gwałtami i napadami w parkach niemieckich. Warto pamiętać, że to autodestrukcja zapoczątkowana przez Niemcy, a podchwycona i kontynuowana przez chorą politykę Komisji Europejskiej" - wskazuje polityk.
"Najgorsze jest to, że oni w ogóle nie wyciągają wniosków. W środę przewodnicząca KE Ursula von der Leyen mówiła o tym, że potrzeba nam więcej tzw. wykształconej imigracji. A więc nadal ta narracja, która w 2015 roku się pojawiła - że będą przyjeżdżać do nas inżynierowie i lekarze - cały czas jest kopiowana i powtarzana. Oni się niczego nie nauczyli. Nadal opowiadają bajki, kreują rzeczywistość, która nie istnieje. Żyją w świecie alternatywnym, życzeniowym. Rysują jakieś piękne obrazy związane z migracją, a prawdziwy obraz migracji to jest Lampedusa, to jest Malmoe, to są płonące przedmieścia Paryża" - przekonuje Dominik Tarczyński.
Pytany, jak należałoby działać w obecnej sytuacji, odpowiada: "Deportować. Nie ma się co zastanawiać. To jest jedyne rozwiązanie natychmiastowe."
"Trzeba też zmienić politykę europejską. Na polską. Polityka prowadzona przez obecny rząd RP, czyli zero tolerancji dla nielegalnej imigracji, po prostu się sprawdza. Dlatego nie mieliśmy żadnego zamachu terrorystycznego, dlatego nie mamy gwałtów, zabójstw, mordów, kradzieży dokonywanych przez nielegalnych imigrantów. Bo ich po prostu u nas nie ma" -dodaje.
"Polska po raz kolejny miała rację. Przestrzegaliśmy i prowadziliśmy niezależną, rozsądną politykę. Dlatego jesteśmy bezpieczni i ten kierunek zostanie podtrzymany, niezależnie od nacisków z KE. Za żadną cenę, za żaden szantaż nie oddamy bezpieczeństwa Polaków. To jest dla nas najważniejsze" - podsumowuje eurodeputowany.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
nl/