Głośna sprawa dot. Myrchy i Gajewskiej. Szef MSWiA zabiera głos

2024-10-11 08:58 aktualizacja: 2024-10-11, 12:56
Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Nie widzę, żeby Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska złamali jakiekolwiek przepisy - ocenił piątek w radiowej Jedynce wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. Przyznał, że być może przepisy powinny zostać zmienione, skoro sprawa budzi tak wiele emocji.

Przed kilkoma dniami media podały, że małżeństwo posłów z Koalicji Obywatelskiej: Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska pobierają przysługujący im dodatek mieszkaniowy na wynajem lokum w stolicy - choć mieszkają razem, każde z nich dostaje zryczałtowaną kwotę około 4 tys. zł. Kontrowersje wzbudził również fakt, że Gajewska w 2023 r. zadeklarowała, że mieszka w Błoniu, ok. godziny drogi od Warszawy, gdzie razem z Myrchą budują dom.

Zapytany o tę sprawę minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Siemoniak stwierdził, że nie widzi, żeby złamane zostały jakiekolwiek przepisy.

"To - że jest tutaj dużo emocji w tej sprawie, są różne wypowiedzi - to jest inna kwestia. Natomiast znam Arkadiusza Myrchę i Kingę Gajewską - to są bardzo uczciwi ludzie. Jeśli popełnili jakieś błędy komunikacyjne, to wydaje mi się, że tutaj nie przykładamy równych miar do różnych kwestii, które się dzieją" - ocenił.

Dodał, że mamy z jednej strony sprawę Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, gdzie - jak wskazał Siemoniak - "zarzuty zorganizowanej grupy przestępczej" i tej sprawie poświęca się mniej uwagi niż "odkurzaczowi w biurze poselskim posłanki Gajewskiej".

Szef MSWiA przyznał, że "być może powinna nastąpić jakaś zmiana przepisów". "Nie wiem, czy się zdarzało, że kilku posłów postanawiało wynająć sobie większe mieszkanie i się składało na to (...). Ja nigdy nie korzystałem z tego jako mieszkaniec Warszawy, chociaż byłem posłem najpierw z okręgu wałbrzyskiego, teraz z opolskiego" - zastrzegł.

Siemoniak podkreślił, że politycy muszą się liczyć z tym, że "nawet przestrzegając przepisów, mogą podlegać ostrym ocenom ludzi". "Po prostu trzeba wyciągać z tego wnioski jeśli chodzi o przepisy, tak żeby unikać takich sytuacji" - stwierdził.

7 października br. Gajewska uzupełniła rejestr korzyści, czyli opis zarobków czy darowizn, jakie poseł dostaje poza pełnieniem swojego mandatu. Z rejestru wynika, że w ramach darowizny otrzymała od rodziców dom w budowie o powierzchni 166 metrów kwadratowych oraz darowiznę od męża w wysokości 40 tys. zł. Internauci zwrócili również uwagę m.in. cztery ekspresy do kawy i odkurzacze, które Myrcha zakupił w poprzedniej kadencji.

W rozmowie z Wirtualną Polską Gajewska powiedziała, że w domu, który buduje z mężem, wciąż trwają prace wykończeniowe. Pojawiające się w mediach artykuły dotyczące tej sprawy określiła jako "próbę zaszczucia jej rodziny". Posłanka stwierdziła również, że nie złamała prawa, ponieważ dom wykazała w oświadczeniu majątkowym, które złożyła na początku kadencji.

Do sprawy odniósł się również w piątek szef działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak, który poinformował, że po tym, jak umieścił w mediach krytyczny komentarz na temat Gajewskiej, ta usiłowała się z nim kilkukrotnie skontaktować. Kiedy doszło do rozmowy, Gajewska miała rozpłakać się i nazwać dziennikarza "hejterem". "Rozwiązaniem pani problemów z takim hejterami jak ja – a takie sformułowanie w naszej rozmowie padło – nie jest dzwonienie do dziennikarza, płacz i przekleństwa" - napisał Krzyżak. (PAP)

iżu/ jpn/ pap/