94-krotny reprezentant kraju, który debiutował w barwach narodowych w lutym 2008 roku, poinformował najpierw selekcjonera Michała Probierza i kolegów z drużyny (na początku treningu w Hanowerze przed wtorkowym meczem z Francją w Dortmundzie), a po zakończeniu zajęć spotkał się z dziennikarzami.
"Dzisiaj przed treningiem z dumą i honorem przekazałem trenerowi oraz kolegom, że to zgrupowanie jest moim ostatnim w reprezentacji. Piękna, ale też smutna chwila. Przez kilkanaście lat gry z orzełkiem na piersi reprezentowanie barw narodowych zawsze było dla mnie czymś więcej niż mecz. Ale nadszedł ten dzień, gdy ogłaszam zakończenie kariery w kadrze" - powiedział 36-letni Grosicki, który w 94 meczach w reprezentacji zdobył 17 bramek.
"Najpierw marzyłem o jednym występie w drużynie narodowej, potem o pierwszym golu. A uzbierało się tych spotkań bardzo dużo. Jestem dumny. Kiedy debiutowałem, to byłem młodym, szalonym Kamilem. A potem chciałem coraz więcej i więcej. Na pewno bardzo ważnym momentem było zaufanie ze strony trenera Adama Nawałki (selekcjoner w latach 2013-18 - PAP). Przy nim czułem się jak prawdziwy reprezentant. Bo wcześniej wchodziłem często z ławki, robiłem dużo szumu, ale dla mnie najważniejsze było boisko. A trener Nawałka widział mnie w roli ważnego piłkarza dla kadry" - podkreślił.
Jak przyznał, jego marzeniem jest teraz rozegranie pożegnalnego meczu w Polsce.
"Będę rozmawiał na ten temat z selekcjonerem i prezesem PZPN Cezarym Kuleszą. Mam nadzieję, że dane mi będzie wystąpić w takim meczu. Najbardziej chciałbym na Narodowym, bo to szczególny dla mnie obiekt. Moim marzeniem jest 'ostatni taniec' na tym stadionie. Zawsze czułem tam wsparcie kibiców, to dla mnie ogromne wzruszenie. Ich reakcja pokazywała, że dałem tej drużynie wiele przez ostatnie lata" - podkreślił.
"Dziękuję kibicom za tych kilkanaście lat wsparcia z trybun. Kolegom, z kapitanem Robertem Lewandowskim na czele. Dziękuję selekcjonerom, Nawałce, Probierzowi, Jerzemu Brzęczkowi, Czesławowi Michniewiczowi i mógłbym wymienić jeszcze pięciu-sześciu" - dodał doświadczony zawodnik.
Podziękowań i wyrazów wdzięczności było tego dnia więcej.
"Dziękuję prezesowi Kuleszy i prezesowi Zbigniewowi Bońkowi (poprzedni szef PZPN, obecnie wiceprezydent UEFA - PAP) za możliwość bycia z kadrą. Dziękuję też dziennikarzom za komentarze. Czasem miłe, innym razem krytyczne, ale taka jest wasza rola. Dziękuję rodzinie - żonie, córce, rodzicom - za wsparcie. Za każdym razem wiedzieli, czym jest dla mnie reprezentacja. I widzieli, jak przeżywałem, gdy nie dostawałem powołania. Albo gdy zagrałem słabiej, nie strzeliłem gola" - przyznał.
Grosicki podkreślił, że czuje się "spełniony jako piłkarz".
"Miałem piękną karierę reprezentacyjną. Oczywiście były też porażki, ale zapamiętam głównie te piękne chwile. Co najbardziej? Każdy mecz był szczególny, ale najbardziej mecze na Narodowym, śpiewanie hymnu. Również bramka na wyjeździe z Rumunią, jedna z najpiękniejszych w mojej karierze (3:0 w listopadzie 2016 roku w eliminacjach MŚ 2018 - PAP). Oczywiście na pewno Euro 2016, zwłaszcza ćwierćfinał z Portugalią i asysta przy golu Roberta Lewandowskiego, atmosfera na stadionie w Marsylii" - przypomniał.
Pamiętny dla niego będzie też piątkowy mecz z Austrią w Berlinie na Euro 2024, choć zakończony porażką 1:3 i odpadnięciem z turnieju.
"Zostałem wówczas najstarszym w historii piłkarzem reprezentacji Polski, który zagrał w wielkim turnieju" - podkreślił.
Co powiedzieli koledzy z drużyny, gdzie dowiedzieli się w poniedziałek o jego decyzji?
"Część była zaskoczona. Najpierw chciałem o tym poinformować trenera Probierza, zresztą w mniejszym gronie już wspominałem wcześniej, że to prawdopodobnie moje ostatnie zgrupowanie. Myślę, że duży turniej to idealna okazja na taki moment. Oczywiście miał być awans, wówczas lepiej by to wyglądało" – stwierdził Grosicki.
A kiedy sam zawodnik podjął tę decyzję?
"Myślałem już w trakcie sezonu. Moim celem i marzeniem było pojechać na turniej. Ten cel zrealizowałem. Ostateczną decyzję podjąłem przed pierwszym meczem, z Holandią. Najpierw poinformowałem o tym moją żonę. Ona na początku nie wierzyła, ale dzisiaj powiedziałem jej to ponownie" - przyznał.
"Przed nami Liga Narodów. To moment, żeby trener poszedł z tą reprezentacją dalej i ją odmłodził. Myślę, że ten moment był najlepszy na zakończenie kariery w kadrze. Mam to już za sobą. Mogę jeszcze jutro z dumą być na meczu w Dortmundzie i mam nadzieję, że powalczymy z Francją. Na pewno dzisiaj możemy mówić, że zawiedliśmy, bo nie wyszliśmy z grupy. Ale ja wierzę, że reprezentacja pod wodzą trenera Probierza będzie się rozwijać i osiągnie w przyszłości sukces. Potencjał na pewno jest" - zakończył Grosicki.
Z Hanoweru - Maciej Białek (PAP)
kgr/