Sytuacja w Antwerpii, gdzie mieszka wielu Żydów, wydaje się być szczególnie napięta. "Dziecko żydowskie zostało zepchnięte z roweru, mężczyzna został kopnięty w brzuch, inny bez powodu został uderzony w twarz" - przekazała niedawno Shmira, żydowska organizacja, zrzeszająca wolontariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo społeczności żydowskiej w Antwerpii.
Obecnie gubernator Berx ostrzega przed rosnącym antysemityzmem wobec dzieci. Powiedziała ona podczas spotkania w Albert Park, gdzie w niedzielę zebrało się kilkuset Żydów, aby potępić antysemityzm, że problem zaczyna się nasilać.
„Doszło do tego, że na krzesłach żydowskich dziewczynek umieszczane są swastyki” – mówiła Berx i zapowiedziała, że będzie interweniowała w szkołach, które nie reagują na antysemickie incydenty.
Tymczasem od początku konfliktu w Strefie Gazy, w Belgii zanotowano pięć razy więcej doniesień o przejawach antysemityzmu - informował w ubiegłym tygodniu dziennik "Het Laatste Nieuws". W belgijskich miastach narasta antysemityzm i mieszkający w nich Żydzi obawiają się o swoje bezpieczeństwo – uważa również burmistrz Brukseli Philippe Close.
W ubiegłym tygodniu rządowa agencja ds. analizy zagrożeń (OCAD) stwierdziła, iż w ostatnim czasie wyraźnie wzrosła liczba zgłoszeń o groźbach wobec społeczności żydowskiej.
„Wśród służb panuje zwiększona czujność” – przekazał mediom szef OCAD Gert Vercauteren. Jego zdaniem społeczność żydowska jest bardzo zaniepokojona obecną sytuacją, a „w powietrzu czuć nerwowość”.
Andrzej Pawluszek (PAP)